19.10.2006r.
Pawle
Ukochany,
Jest pierwsza a ja nie mogę spać. Myślę o Tobie, o sobie, o nas.... Tysiące
myśli, łzy, wzruszenie, rozpacz...Gdy jestem przy Tobie czuję się cudownie.
Chciałabym zatrzymać wtedy czas. Wzrusza mnie Twoja troska o mnie, nawet teraz
łzy mi płyną, gdy wspominam jak mnie przykrywasz, jak nie chcesz bym marzła,
jak mnie ogrzewasz, jak tulisz... Coś przepięknego Pawle, coś, czego nie
zaznałam nigdy wcześniej...Pięknie mi dzisiaj zagrałeś na pianinie. Dałeś mi
tym ogromną radość, szczęście, siłę. Dziękuję Najdroższy za ten cudowny
prezent. Całuję Twoje Dłonie, które dla mnie dzisiaj grały, całuję Cię tysiące
razy mój Najukochańszy, Najwspanialszy Pawle. Twoja kochająca i tęskniąca za
Tobą „D”
19.10.2006r.
Gdzieś w internecie
znalazłem taki wątek który po przeczytaniu przesłałem wtedy Mojej Ukochanej „D”:
„A ja osobiście znam dziewczynę, która
pracując w klubie w Poznaniu poznała tam klienta, który najpierw był TYLKO
KLIENTEM. To on się nią pierwszy zauroczył zaproponował "stały układ"
przywiózł do Warszawy wynajął mieszkanie opłacił szkołę. Był dla niej naprawdę
dobry cierpliwy szczodry...A ciężko było, bo wiadomo każda diva ma w pewien
sposób wykrzywioną psychikę jakieś lęki, urazy, przyzwyczajenia...Ale dali
radę...Zamieszkali ze sobą, poznali swoje rodziny, ona oprócz sympatii poczuła
do niego coś więcej...wdzięczność, że zawsze jest przy niej, że stara się jej
pomóc...,że pierwszy raz od długiego czasu czuje się przy nim bezpiecznie...I
żyli tak ze sobą długo i szczęśliwie...On jej nigdy nie wypomniał, że była
prostytutką a ona nie zdradziła go...Znam te parę bardzo dobrze i potwierdzam,
choć brzmi to niewiarygodnie, że naprawdę przez 7 lat żyli jak przykładna
szczęśliwa para. A że dziewczyna pracowała wcześniej w branży, w Poznaniu więc
w Warszawie nie była znana. Myślę, że to im bardzo pomogło. I co dalej? Wcale
się to wszystko tak szczęśliwie nie skończyło...Rozeszli się...Dlaczego? Z
moich obserwacji wynika, że to była jej wina...Dziewczyna, która pracowała w
ten sposób ma strasznie zrujnowaną psychikę...I właściwie nie znam żadnej divy,
która po skończeniu "kariery" żyła by całkiem normalnie, umiała
stworzyć całkowicie zdrowy związek (abstrahuję tu od partnera)... nie brzmi to
optymistycznie...no cóż...to tylko samo życie...”.
Ktoś
ten wątek skomentował:
Z
tego opisu wynika, że ta dziewczyna obdarzyła tamtego mężczyznę wieloma
uczuciami, ale nie miłością.
napisał:
Żółtodziób
Wszystko to
przypominało w jakimś stopniu moją sytuację z „D”; czy „los” miał tak samo
pokierować zdarzeniami jak w cytowanym wątku?????
19.10.2006
Kochany,
ja oddałam Ci się cała na tacy. Bez protestu podałam Ci hasła kont pocztowych, mówię Ci o rzeczach, o których nikt nigdy ode mnie by się nie dowiedział, powierzam Ci całe moje życie, największe i najkoszmarniejsze tajemnice. (Może to i tak na z zewnątrz wyglądało jak tłumaczyła „D”; prawda była jak teraz wiem znacznie inna. Rzeczywiście, nawzajem z „D” udostępniliśmy sobie swoje konta pocztowe wraz z hasłami do nich. Ja nie miałem w swoich kontach nic do ukrycia, żadnych tajemnic; natomiast „D” zadziałała w ten sposób: miała wiele kont przeznaczonych do różnych celów; oficjalne konto jako osoba prywatna (imię i nazwisko), konto do spraw burdelowych (Temptation) gdzie prowadziła korespondencję ze swoimi klientami z ogłoszeń na portalach sexatlas i odloty, konta do prowadzenia korespondencji z portalu fetysz (Pani Wizytator, Pani bez Skrupułów, Pani Karina), oraz konta pocztowe związane z Jej pozostałymi Nickami których używała do oszukiwania innych tj. Pani Dorota, Katarsis, Dragon X, radek-b, poison, true saphir, adamfet, AGD, Waldi w-wa i inne. Więc poznałem tylko hasła do Jej kont pocztowych: oficjalnego i burdelowego. Z tym, że Moja Ukochana „D” najpierw opróżniła te konta z wiadomości, przesyłając wszystkie wiadomości do nazywanego przeze mnie tzw.” zsypu” czyli na jedno konto, którym była „pani dorota@.....”. Z ciekawostek to wspomnę, że po udostępnieniu mi hasła do konta burdelowego zapomniała z niego wykasować zawartość skrzynki adresowej w której były adresy poczty elektronicznej Jej klientów. Gdy to zobaczyłem i Ją o tym poinformowałem adresy zostały usunięte z konta. Jak przypuszczam zostały one przez Ukochaną „D” przesunięte po prostu do konta „zsypu”. Tam gromadziła całą „kurewską” korespondencję wraz z „hakami” na swoich klientów. Na konto „temptation” jeszcze przez parę miesięcy przychodziły maile z prośbami o ponowne spotkanie typu: „chcę być znowu między twoimi nogami”, „chcę abyś znowu napieprzała mnie w dupę wibratorem jak młotem pneumatycznym”, „mój kutas Ci się bardzo podobał, a ja Cię posuwałem analnie”. Takie to tajemnice udostępniła mi Moja Ukochana „D”. Właściwie to jak zawsze udostępniła to o czym już wiedziałem. O pozostałych Jej kontach pocztowych dowiadywałem się później sukcesywnie. A Ty mówisz mi o Dekadzie (dyskoteka w Warszawie), jako obszarze mojej działalności. Do Dekady chodziłam tylko i wyłącznie potańczyć a nie by werbować klientów - do tego celu służył anons. Co do wyjścia do dekady na całą noc - zawsze miałam do pełnej dyspozycji samochód (samochód męża; do pracy w burdelu też jeździła samochodem mężą) i wracałam do domu po dyskotece. Teraz nie mogę korzystać z samochodu, bo nie mam prawa jazdy i na propozycję Męża, że po mnie przyjedzie musiałam powiedzieć że będę nocowała u koleżanki.
ja oddałam Ci się cała na tacy. Bez protestu podałam Ci hasła kont pocztowych, mówię Ci o rzeczach, o których nikt nigdy ode mnie by się nie dowiedział, powierzam Ci całe moje życie, największe i najkoszmarniejsze tajemnice. (Może to i tak na z zewnątrz wyglądało jak tłumaczyła „D”; prawda była jak teraz wiem znacznie inna. Rzeczywiście, nawzajem z „D” udostępniliśmy sobie swoje konta pocztowe wraz z hasłami do nich. Ja nie miałem w swoich kontach nic do ukrycia, żadnych tajemnic; natomiast „D” zadziałała w ten sposób: miała wiele kont przeznaczonych do różnych celów; oficjalne konto jako osoba prywatna (imię i nazwisko), konto do spraw burdelowych (Temptation) gdzie prowadziła korespondencję ze swoimi klientami z ogłoszeń na portalach sexatlas i odloty, konta do prowadzenia korespondencji z portalu fetysz (Pani Wizytator, Pani bez Skrupułów, Pani Karina), oraz konta pocztowe związane z Jej pozostałymi Nickami których używała do oszukiwania innych tj. Pani Dorota, Katarsis, Dragon X, radek-b, poison, true saphir, adamfet, AGD, Waldi w-wa i inne. Więc poznałem tylko hasła do Jej kont pocztowych: oficjalnego i burdelowego. Z tym, że Moja Ukochana „D” najpierw opróżniła te konta z wiadomości, przesyłając wszystkie wiadomości do nazywanego przeze mnie tzw.” zsypu” czyli na jedno konto, którym była „pani dorota@.....”. Z ciekawostek to wspomnę, że po udostępnieniu mi hasła do konta burdelowego zapomniała z niego wykasować zawartość skrzynki adresowej w której były adresy poczty elektronicznej Jej klientów. Gdy to zobaczyłem i Ją o tym poinformowałem adresy zostały usunięte z konta. Jak przypuszczam zostały one przez Ukochaną „D” przesunięte po prostu do konta „zsypu”. Tam gromadziła całą „kurewską” korespondencję wraz z „hakami” na swoich klientów. Na konto „temptation” jeszcze przez parę miesięcy przychodziły maile z prośbami o ponowne spotkanie typu: „chcę być znowu między twoimi nogami”, „chcę abyś znowu napieprzała mnie w dupę wibratorem jak młotem pneumatycznym”, „mój kutas Ci się bardzo podobał, a ja Cię posuwałem analnie”. Takie to tajemnice udostępniła mi Moja Ukochana „D”. Właściwie to jak zawsze udostępniła to o czym już wiedziałem. O pozostałych Jej kontach pocztowych dowiadywałem się później sukcesywnie. A Ty mówisz mi o Dekadzie (dyskoteka w Warszawie), jako obszarze mojej działalności. Do Dekady chodziłam tylko i wyłącznie potańczyć a nie by werbować klientów - do tego celu służył anons. Co do wyjścia do dekady na całą noc - zawsze miałam do pełnej dyspozycji samochód (samochód męża; do pracy w burdelu też jeździła samochodem mężą) i wracałam do domu po dyskotece. Teraz nie mogę korzystać z samochodu, bo nie mam prawa jazdy i na propozycję Męża, że po mnie przyjedzie musiałam powiedzieć że będę nocowała u koleżanki.
Jaki sens
mają moje zwierzenia????????
Piszesz,
że to ja oferowałam noce po 1000 zł (tak miała w ogłoszeniu prostytucyjnym jako Dona 30) i dziwisz się, że ja mam do Ciebie pretensje (no
właśnie – o co miała do mnie pretensje – że śmiałem wspomnieć???). Tak, mam pretensje, bo powiedziałam i mówię Ci o wszystkim.
Prosiłam Cię wiele razy abyś mnie nie odtrącał a Ty to robisz, rozumiem i jak
obiecałam szanuję Twoją decyzję bez względu na cenę, jaką ja zapłacę. (Tu
już „D” zaczyna mnie już atakować; niby ja Ją odtrącałem).
Twoja „D”
19.10.2006
Ja się po
prostu wykończę. Kocham Cię ponad granice ludzkich możliwości. Szarpie się abyś
wiedział o mnie wszystko (ależ kłamała; robiła wszystko aby to co się da to ukryć;
nie ujawnić niczego ponad to co się może wydać). Piszę
i mówię Ci jak bardzo mnie to gryzie, jak muszę sama z tym wszystkim walczyć by
żyć, o tragedii, jaką sobie zafundowałam a Ty mi mówisz, że to dla mnie bzdet.
Że pierwszy raz wczoraj widziałeś strach w moich oczach.... Nie pojmuję,
dlaczego, jesteś tak zapatrzony we własna wersję zdarzeń (całe cztery
lata naszej znajomości mówiła, że znam tylko swoją własną wersję zdarzeń o Niej
a Jej wersja była zupełnie inna; chyba nawet nie była w tej wersji prostytutką;
niestety tamtej wersji nigdy nie udało mi się poznać).
To mnie zabija, to jest dla mnie odtrącanie. Nie wiem, co mam mówić, robić, jak
się zachować. Tak bardzo Cię kocham, że życia poza Tobą nie widzę, tak bardzo
zależy mi na tym, byś kochał mnie a nie wyobrażenie o mnie (nie istotne czy
pozytywne czy negatywne, ale NIE wyobrażenie). Pawle Najukochańszy, nie wiem,
co mam z tym wszystkim robić. Czasem myślę, że Ty po prostu mnie nie znasz...
Że nic do Ciebie nie dociera (stale używała tego zwrotu – „nic do ciebie
nie dociera”) z tego, co mówię i piszę o sobie... To
jest moja kolejna ogromna tragedia. Tak bardzo Cię kocham....Jestem
bezsilna...Nie wiem, co robić... (jak teraz widzę to była cwana prostytutka - oszustka – a do
mnie nic nie docierało).
Kocham Cię Pawle.
Kochany
Pawle, dzisiejsze spotkanie było cudowne i znowu mogę napisać, że nas do siebie
zbliżyło. Wydaje mi się, że prócz psychologa mogą pomóc nam dialog i nasze
rozmowy pozbawione złośliwości i agresji - naszych ran tym nie wyleczymy.
Cieszę się na jutrzejsze spotkanie. Tęsknie ogromnie za Tobą i bardzo Cie
pragnę.
ps. teraz
przyszła wiadomość, że napisałeś do mnie maila. Zobacz Kochany jakże często
robimy to samo.
9.10.2006
Rozstanie………..
Poinformowałem „D”, że to wszystko jest ponad moje siły; psychicznie nie
wytrzymywałem przeszłości prostytucyjnej Mojej Ukochanej.
Ukochany,
Utęskniony, Najcudowniejszy Pawle Mój, Miłości Moja. Pierwszy dzień bez
Ciebie...Pierwszy dzień reszty mojego życia bez Ciebie mój Kochany...Pierwszy
dzień najsmutniejszej tęsknoty jaką czuję...Pierwszy dzień koszmaru wspomnień
chwil, które już nigdy się nie wrócą...Pierwszy dzień zasłużonej mojej
kary...Ciągle w uszach mam Twój dzisiejszy płacz, Najdroższy mój ja zasłużyłam
sobie na łzy, na płacz do końca mojego życia ale Ty Ukochany, jakże pragnę
zdjąć z Ciebie ten ból a nie mogę nic zrobić ...Wysłuchuję dźwięku wiadomości
od Ciebie a telefon milczy jak zaklęty ...Wyczekuję jutra żeby Cię zobaczyć
...Jak mam żyć z tą ogromną miłością do Ciebie lecz bez Ciebie ...Nie wiem, co
ze sobą robić. Kocham Cię Pawle i nigdy nie przestanę Cię kochać (jednak szybko Jej
to uczucie przeszło; nigdy nie przestanę - znaczyło zaraz mi przejdzie albo po
prostu nigdy nic do Ciebie nie czułam) tak jak nie
przestanę czekać na Twój znak. Twoja na zawsze (jak to się łatwo
zapewnia; a te słowa nic nie znaczą) „D”.
Ukochany
mój Pawle, Miłości moja.
Bezustannie
myślę o tym wszystkim, co jest między nami i z każdą godziną utwierdzam się w
smutnym, tragicznym przekonaniu, że masz rację, że musimy się rozstać, że nie
mamy szans na szczęśliwą kontynuację tego związku. Nasza szalona miłość jest
wielką, prawdziwą, głęboką miłością, ale tak jak napisałeś dzieli nas
niezgłębiona przepaść, której nic nie jest w stanie zniwelować, nawet uczucie
naszej miłości. Wydaje mi się, że na
rozstanie kochających się ludzi żaden czas nie jest dobry. Ty jeszcze na
szczęście nie zniszczyłeś swojego małżeństwa, z czasem wrócicie do normalności.
Wszystko się uspokoi tylko niestety nie uspokoją się nasze serca …
Moja
tragiczna przeszłość na zawsze odcina mnie od Ciebie, nie różnica wieku między
nami a moja tragiczna przeszłość. Tragedia mojego życia to nie tylko to, że
straciłam Ciebie, tragedia mojego życia to „las” i drogi, które mnie do niego
prowadziły od 2004 roku. Ja nie potrafię o tym zapomnieć, gdy patrzę na koty
widzę tamtego kotka (przypominam - kotek i chomiki mordowane przez
rozgniatanie przez „D” w towarzystwie zwyrodnialca – jej kochanka), absolutnie straciłam zaufanie
do mężczyzn (ufam tylko Tobie) (ale oszukiwała mnie ile się tylko dało) a zaufałam
zdecydowanie zbyt późno, gdy patrzę na inne młode kobiety myślę by żadnej z
nich nie przyszło to do głowy, by nie napiętnowały sobie psychiki, gdy patrzę
na mężczyzn na ulicy to z odrazą myślę, że teoretycznie większość z nich
mógła by być moimi klientami, gdy kocham się z Tobą zastanawiam się, kiedy
poczujesz wstręt do mojego ciała … (ostatnio czytałem na
garsoniera.com.pl post pisany przez „ostrą suczkę”; doliczyła się u siebie
kilkunastu tysięcy klientów”; prostytutka musi mieć wyprany z uczuć mózg
kompletnie…..).
To jest
moja tragedia, to jest mój koszmar, to są myśli, które mnie nie opuszczają
gdziekolwiek jestem … Nie potrafię sobie z tym poradzić mimo prób, starań,
walki z myślami. Myślałam, łudziłam się, że gdy nie będę o tym mówiła, gdy Ty
nie będziesz o tym mówił to usunę to z mojej świadomości. Niestety, nie ma
sposobu na usunięcie tego, to jest znamię, ciężar, z którym muszę żyć i tylko
ja jedna wiem, co znaczy budzić się i zasypiać z tymi myślami, co to jest z tym
żyć, jaki straszny to ciężar … Ty Ukochany też masz koszmarną świadomość tych
zdarzeń, choć z innej perspektywy.
Przeżyliśmy
ze sobą najcudowniejsze chwile, ale mimo całej szalonej miłości te chwile
obarczone były tragizmem mojej przeszłości. Nie ma szans na zmianę. Nic już
się nie da naprawić, zmienić, uratować.
Doznałam
największej miłości, jakiej na całym bożym świecie nie doznał żaden człowiek –
doznałam Twojej Miłości Pawle. Pokochałam każdym atomem swojego ciała i duszy.
Byłam w Raju, o którego istnieniu nawet nie wiedziałam. Kochałam, kocham i będę
Cię kochać wiecznie (szybko Jej przeszło). Pokazałam
Ci jak potrafię kochać (!!!!!!!!!!!!!!!). Tylko Ciebie mogę kochać, tylko Ciebie mogę najczulej
całować, dotykać, tylko Ciebie pragnę, pożądam. To są uczucia, które dotyczą
tylko Ciebie, które zrodziły się we mnie dzięki Tobie. Dziękuję Ci Pawle za TO,
za każdą sekundę bycia z Tobą i bycia bez Ciebie, ale w cudnej tęsknocie
oczekiwania na Ciebie, za wszystko, co wypełniało ten czas z Tobą, przy, obok …
Moim bólem jest, że zaznając tych wszystkich unikalnych, dla mnie nowych doznań
nie mogę dzielić się nimi z Tobą, bo po porostu w to nie wierzysz (nie mam o to
do Ciebie żalu, to jest konsekwencja mojej przeszłości). To był najcudowniejszy
okres mojego życia, dałeś mi najcudowniejszą wyprawkę na moje dalsze życie.
Niestety, wyprawka, którą ja Tobie Najukochańszy dałam jest nieuleczalną,
septyczną raną.
Chcę po
raz kolejny powiedzieć, że mnie uratowałeś, że mnie wybawiłeś (potem 3 lata
później w ramach wdzięczności po sądach, policji i prokuraturze mnie ciągała).
Gdybym
nie chciała, gdyby Freta była moim spełnieniem i szczęściem NIGDY bym jej nie
rzuciła, nie skończyła, powiedziałabym żebyś wyszedł dał mi spokój i zapomniał
o mnie a sama prowadziła ten biznes. To była i jest moja tragedia i choć Ty
uważasz inaczej ja wiem, że jest tak jak mówię, że taka jest prawda, ja wiem,
co czułam i czuje. Rzuciłam to wszystko, odcięłam się z wielką ulgą dzięki
Twojej pomocy i już nigdy w życiu do tego nie wrócę. Czytałeś moje zapisy w pamiętniku z tego
okresu, mówiłam Ci o tym wielokrotnie szkoda jednak, że to do Ciebie nie trafia
(stała
wymówka, do mnie nic nie trafiało; tylko jej oszustwa były uzasadnione).
Pomogłeś
mi Pawle jak nikt na świecie, dałeś mi pracę, wybawiłeś mnie z piekła,
wybawiłeś mnie od samozagłady, pokazałeś, co znaczy kochać. Nigdy Cię już nie
zawiodę (jak to prosto można oszukiwać w imię miłości). Teraz pokażę Ci jak potrafię dobrze żyć (najpierw niby
była ze mną w ciąży; potem okazało się, że potencjalnym tatusiem może być
prezes Wacek a potem razem z detektywem szukałem kolejnego „potencjalnego”
kandydata na tatusia ponieważ nie wiedziała dokładnie komu się podłożyła), jakie są prawdziwe wartości w moim życiu. Przy tym
wszystkim nie przestanę Cię kochać.
Jedyną
rzeczą, o jakiej mogę teraz realnie marzyć to Twoja przyjaźń i resztą mojego
życia dziękować Ci za wszystko, co mi dałeś, po prostu Cię nie zawieść, swoim
życiem wyrażać szacunek i miłość do Ciebie - Jedynego Mężczyzny, który kochał
mnie miłością, jakiej pragnęłam, którego ja kocham każdym atomem swojego ciała
i duszy. Twoje cierpienie, ból, łzy są
kolejną moją tragedią, spotęgowanym moim cierpieniem. Człowiek, którego
szczęścia tak bardzo pragnę, któremu dałabym gwiazdę z nieba, którego
zacałowałabym, zatuliła się do niego, otoczyła go niewidzialnym kokonem mojej
miłości, aby go strzegł przed tym, co złe przeze mnie cierpi katusze … (i ja Jej wtedy
znowu, znowu wierzyłem).
Najukochańszy
mój Pawle, jesteś i na zawsze będziesz moim Najcudowniejszym, Najpiękniej
pachnącym, Najczulszym, Najszlachetniejszym, Najprzystojniejszym, Najpiękniej
śmiejącym się, Upragnionym, Wykraczającym poza moje marzenia Mężczyzną,
Mężczyzną Mojego Życia (jak się później okazało Ona do wszystkich swoich
kochanków tak pisała; czasami nawet w tym samym czasie; czasami zmieniając
tylko imiona). Moje serce na zawsze pozostanie w Twoich
dla mnie najpiękniejszych, świętych Dłoniach. Nigdy nie przestanę Cię kochać,
nigdy nie przestanę marzyć o Tobie. Cudowność chwil z Tobą zapisana jest w
spiżu mojej pamięci i będę się nią sycić do końca mojego życia.
Proszę
Cię Najukochańszy mój wybacz mi to wszystko… Nie mam słów i chyba nie ma takich
słów, które wyrażą mój żal, smutek, rozpacz …
Zniszczyłam wszystko, co mogłam zniszczyć i to nie tylko swoje życie,
ale i część Twojego.
Kochany
mój, całym moim krwawiącym i kochającym Ciebie sercem przepraszam Cię
Najdroższy, przepraszam Twoją Żonę, Twojego Syna … Przepraszam za wszystko.
Przyjmij błagam moje przeprosiny i nie odtrącaj mnie już a gdy będziesz mnie
oceniał, patrz też błagam na moją wielką miłość do Ciebie okazywaną Tobie przez
ostatnie miesiące, która nieustannie mnie przepełnia i którą zawsze będę do
Ciebie czuła.
W tym
liście Najukochańszy mój Pawle nie zawieram wszystkich swoich przemyśleń, to
jedynie uboga kwintesencja wybacz, więc Ukochany, jeśli pominęłam coś, co jest
ważne a mi umknęło. Kocham Cię Pawle niewyobrażalne wielką, bezwarunkową,
bezgraniczną, unikalną miłością. Jestem zrozpaczona, załamana… Rozum mówi swoje a serce nie chce słuchać,
szarpie się do Ciebie, krwawi, pęka … Przeraźliwie tęsknie smutną tęsknotą
pozbawioną nadziei…
Moim
szczęściem teraz jest patrzenie na Ciebie, możliwość usłyszenia Twojego
ślicznego głosu, napisania do Ciebie, świadomość, że mimo wszystko Mężczyzna,
którego szaleńczo kocham jest gdzieś blisko mnie.
Na zawsze
Twoja, kochająca Cię „D”
Kochany
mój Pawle,
Przesyłam
raz jeszcze list, ale nie wersję roboczą „Pożegnania” a właściwą. Dziękuję Najdroższy,
że przyjechałeś do mnie, to była cudowna niespodzianka. Naprawdę nawet nie
marzyłam, nie myślałam. Całym sercem dziękuję za rozmowę, że mnie wysłuchałeś,
że powiedziałeś mi o swoich rozterkach. Śpij dobrze mój Ukochany.
Twoja „D”
Pożegnanie
–wersja ostateczna
Ukochany
mój Pawle, Miłości moja.
Bezustannie
myślę o tym wszystkim, co jest między nami i z każdą godziną utwierdzam się w
smutnym, tragicznym przekonaniu, że masz rację, musimy się rozstać, nie mamy
szans na szczęśliwą kontynuację naszego związku. Nasza szalona miłość jest
wielką, prawdziwą, głęboką miłością, ale tak jak napisałeś dzieli nas
niezgłębiona przepaść, której nic nie jest w stanie zniwelować, nawet uczucie
naszej miłości. Wydaje mi się, że na rozstanie kochających się ludzi żaden czas
nie jest dobry, lecz my nie mamy innego wyjścia, nie mamy żadnych szans. Na
szczęście Ty jeszcze nie zniszczyłeś swojego małżeństwa, z czasem wrócicie do
normalności, znów będziecie kochającą się parą. Wszystko się uspokoi tylko
niestety nie uspokoją się nasze serca …
Moja
tragiczna przeszłość na zawsze odcina mnie od Ciebie, nie różnica wieku między
nami, lecz moja koszmarna przeszłość. Tragedią mojego życia jest nie tylko to,
że straciłam Ciebie, tragedią mojego życia jest „las” i drogi, które mnie do
niego prowadziły od 2004 roku. Ja nie potrafię o tym zapomnieć, to prześladuje
mnie na każdym kroku, gdy patrzę na koty widzę tamtego kotka, absolutnie
straciłam zaufanie do mężczyzn (ufam tylko Tobie a zaufałam zdecydowanie zbyt
późno), gdy patrzę na inne młode kobiety myślę, by żadnej z nich nie przyszło
to do głowy, by nie napiętnowały sobie psychiki, gdy patrzę na mężczyzn na
ulicy to z wielką odrazą myślę, że teoretycznie większość z nich mogłaby być
moimi klientami, gdy kocham się z Tobą zastanawiam się, kiedy poczujesz wstręt
do mojego ciała…
To jest
moja tragedia, to jest mój koszmar, to są myśli, które mnie nie opuszczają
gdziekolwiek jestem. Nie potrafię sobie z tym poradzić mimo prób, starań, walki
z myślami. Łudziłam się, że gdy nie będę o tym mówiła, gdy Ty nie będziesz o
tym mówił wtedy usunę to z mojej świadomości. Niestety, nie ma sposobu na
usunięcie tego, to jest znamię, ciężar, balast, z którym muszę żyć i tylko ja
jedna wiem, co znaczy budzić się i zasypiać z tymi myślami, co znaczy z tym
żyć, jaki straszny ciężar dźwigam. Ty Ukochany niestety również masz koszmarną
świadomość tych zdarzeń, choć z innej perspektywy.
Przeżyliśmy
ze sobą najcudowniejsze chwile, ale mimo całej szalonej miłości te chwile
obarczone były tragizmem mojej przeszłości. Nie ma szans na zmianę. Nic już się
nie da naprawić, zmienić, uratować.
Doznałam
największej miłości, jakiej na całym bożym świecie nie doznał żaden człowiek –
doznałam Twojej Miłości Pawle. Pokochałam każdym atomem swojego ciała i duszy. Byłam
w Raju, o którego istnieniu nawet nie wiedziałam. Kochałam, kocham i będę Cię
kochać wiecznie. Pokazałam Ci jak potrafię kochać. Tylko Ciebie mogę kochać,
tylko Ciebie mogę najczulej całować, dotykać, tylko Ciebie pragnę, pożądam,
tylko Ty dajesz mi szczęście. To są uczucia, które dotyczą tylko Ciebie, które
zrodziły się we mnie dzięki Tobie. Dziękuję Ci Pawle za TO, za każdą sekundę
bycia z Tobą i bycia bez Ciebie, ale w cudnej tęsknocie oczekiwania na Ciebie
Ukochany, za wszystko, co wypełniało ten czas z Tobą, przy, obok, pod, nad…
Moim bólem jest, że zaznając tych wszystkich unikalnych, dla mnie nowych doznań
nie mogę dzielić się nimi z Tobą, bo po porostu nie wierzysz w ich wyjątkowość,
unikalność (nie mam do Ciebie o to żalu, to jest konsekwencja mojej
przeszłości). Czas z Tobą był najcudowniejszym okresem mojego życia, dałeś mi
najcudowniejszą wyprawkę na moje dalsze życie. Niestety, wyprawka, którą, ja
Tobie Najukochańszy dałam jest septyczną raną.
Chcę po
raz kolejny powiedzieć, że mnie uratowałeś, że mnie wybawiłeś, że gdybym nie
chciała, gdyby Freta była moim spełnieniem i szczęściem NIGDY bym jej nie
porzuciła, nie skończyła z tym, powiedziałabym żebyś wyszedł i dał mi spokój,
zapomniał o mnie a sama prowadziła ten biznes. To była i jest moja tragedia i
choć Ty Pawle uważasz inaczej. Ja wiem, że jest tak jak mówię, że taka jest
prawda, ja wiem, co czułam i czuje. Rzuciłam to wszystko, odcięłam się z wielką
ulgą dzięki Twojej pomocy i już nigdy w życiu do tego nie wrócę. Czytałeś moje zapisy w pamiętniku z tego
okresu, mówiłam Ci o tym wielokrotnie szkoda jednak, że to do Ciebie nie
trafia.
Pomogłeś
mi Pawle jak nikt na świecie, dałeś mi pracę, wybawiłeś mnie z piekła,
wybawiłeś mnie od samozagłady, pokazałeś, co znaczy kochać, zostałeś ze mną
wbrew wszystkiemu. Nigdy Cię już nie zawiodę. Teraz pokażę Ci jak potrafię
dobrze żyć, jakie są prawdziwe wartości w moim życiu. Jedyną rzeczą, o jakiej
mogę teraz realnie marzyć to Twoja przyjaźń a resztą mojego życia dziękować Ci
za wszystko, co mi dałeś, co dla mnie zrobiłeś, po prostu Cię nie zawieść,
swoim życiem wyrażać szacunek i miłość do Ciebie - Jedynego Mężczyzny, który
kochał mnie miłością, jakiej pragnęłam, którego ja kocham każdym atomem swojego
ciała i duszy. Twoje cierpienie, ból,
łzy są kolejną moją tragedią, spotęgowanym moim cierpieniem. Człowiek, którego
szczęścia tak bardzo pragnę, któremu dałabym gwiazdkę z nieba, którego
zacałowałabym, zatuliła się do niego, otoczyła go niewidzialnym kokonem mojej
miłości, aby go chronił przed tym, co złe cierpi przeze mnie katusze …
Najukochańszy
mój Pawle, jesteś i na zawsze będziesz moim Najcudowniejszym, Najpiękniej
Pachnącym, Najczulszym, Najszlachetniejszym, Najpiękniej śmiejącym się,
Najprzystojniejszym, Upragnionym, Wykraczającym poza moje marzenia Mężczyzną,
Mężczyzną Mojego Życia, Najbliższą mi Osobą. Moje serce na zawsze pozostanie w
Twoich dla mnie najpiękniejszych, świętych Dłoniach. Nigdy nie przestanę Cię
kochać, nigdy nie przestanę marzyć o Tobie. Cudowność chwil z Tobą zachowana
jest w spiżu mojej pamięci i będę sycić się nią do końca mojego życia.
Proszę
Cię Najukochańszy mój wybacz mi wszystko zło, którym Ciebie skrzywdziłam. Nie
mam słów i chyba nie ma takich słów, które wyrażą mój żal, smutek, rozpacz…
Zniszczyłam wszystko, co mogłam zniszczyć, nie tylko swoje życie, ale i część
Twojego.
Kochany
mój, całym moim krwawiącym i kochającym Ciebie sercem przepraszam Cię
Najdroższy, przepraszam Twoją Żonę, Córkę … Przepraszam za wszystko. Przyjmij
błagam moje przeprosiny i nie odtrącaj mnie już a gdy będziesz mnie oceniał,
patrz też błagam na moją wielką miłość do Ciebie okazywaną Tobie przez ostatnie
miesiące, która nieustannie mnie przepełnia i którą zawsze będę do Ciebie
czuła.
W tym
liście Najukochańszy mój Pawle nie zawieram wszystkich swoich przemyśleń, to
jedynie uboga kwintesencja wybacz, więc Ukochany, jeśli pominęłam coś, co jest
ważne. Kocham Cię Pawle niewyobrażalne wielką, bezwarunkową, bezgraniczną,
unikalną miłością. Jestem zrozpaczona, załamana… Rozum mówi swoje a serce nie
chce słuchać, szarpie się do Ciebie, krwawi, pęka… Przeraźliwie tęsknie smutną
tęsknotą pozbawioną nadziei…
Moim
szczęściem teraz jest patrzenie na Ciebie, możliwość usłyszenia Twojego
ślicznego głosu, napisania do Ciebie, świadomość, że mimo wszystko Mężczyzna,
którego szaleńczo kocham jest piętro wyżej, tak blisko mnie.
Na zawsze
Twoja, kochająca Cię „D”
Ukochany
mój Pawle,
wybacz, jeśli SMS, który wysłałam Ci dzisiaj rano nie wyjaśniał, że to
"uderzanie ręką w stół" to przenośnia, że treść dotyczy sytuacji z
ostatnich miesięcy a nie wczorajszego spotkania. Gdy pytałeś mnie o powody, gdy
rozważałeś to, co robiłam emanowałeś żalem, cierpieniem, złością. Co prawda
nigdy nie miałam poczucia, że chcesz mnie skrzywdzić, ale czułam się wtedy
strasznie, płakałam, żal ściskał gardło, nie wiedziałam, co robić, mówić,
zaczynałam się bronić, chciałam uciekać, prosiłam zawieź mnie do domu... Ciągle
byliśmy w tym samym punkcie. Teraz zrozumiałam, że muszę odpowiedzieć na Twoje
pytania nie tylko dla Ciebie, ale i dla siebie. Jeśli tego nie zrobię zawsze
będzie ogon, nie można żyć uciekając od odpowiedzi, trzeba znać przyczyny a nie
tylko skutki "choroby". Muszę teraz kończyć. Napisze jeszcze później.
Bardzo tęsknie do Ciebie Pawle
Twoja „D”
Najukochańszy
mój, Najcudowniejszy Pawle,
bardzo mi Ciebie brakuje. Odczuwam ogromną tęsknotę
za Tobą. Ta tęsknota jest jednak inna niż ta, którą odczuwałam przed minioną
niedzielą, inna od tej smutnej, żałosnej, którą czułam gdy powiedziałeś mi, że
to koniec naszego związku. Zauważyłam duże zmiany, które dokonały się we mnie
przez ostatnich kilka dni. Nie potrafię określić ich charakteru, czy są to
zmiany na dobre czy na złe, bo co tak naprawdę, co dla NAS jest dobre a co
złe... Moja świadomość naszych relacji, mojego postępowania przed 25.V i po
jest teraz inna. Patrzę na TO wszystko z innej perspektywy.
Kochany
mój, nieustannie rozbrzmiewają mi w uszach Twoje słowa o tym, że zależy Ci na
mnie, jako na człowieku. Teraz brakuje mi słów żeby opisać, jakie znaczenie ma
dla mnie Twoja wypowiedź. Czuję się wyczerpana psychicznie, ale wrócę do tego,
gdy tylko się pozbieram. Dziękuję Ci za TE słowa Pawle. Kocham Cię przeogromnie
i czuję się szczęśliwa, że Ty taki cudowny, unikalny Mężczyzna obdarzył mnie
swoją miłością. Śpij dobrze Ukochany.
Na zawsze
Twoja „D”
Kochany
mój Pawle,
dziękuję
za rozmowę, pobyłam z Tobą w ten sposób a ja bardzo chcę z Tobą być i bardzo
potrzebuję bycia z Tobą. Ogromnie tęsknie do Ciebie. Kocham Cię miłością
przekraczającą wszelkie granice Pawle. Jesteś mi Najcudowniejszym Człowiekiem
na świecie, Najcudowniejszym Mężczyzną, którego pragnę przyzwoicie i
nieprzyzwoicie. Jestem Tobą kosmicznie zachwycona. Uważam, że szczęściarzami są
ludzie, którzy mogą z Tobą przebywać a najszczęśliwsi ci, których kochasz. Nie
myśl proszę, że kocham Cię mniej. Z każdym dniem chyba bardziej uświadamiam
sobie wielkość mojej miłości do Ciebie, jak jest to wszechogarniające uczucie.
Prawdą jest, że moja świadomość naszego związku, pozwoliła mi spojrzeć na to
wszystko, co robiłam, jak żyłam, jak teraz żyję z innej perspektywy. Prawdą
jest też, że znowu jesteśmy ze sobą, że ani Ty ani ja nie możemy bez siebie
żyć. Prawdą jest, że kochamy się miłością przekraczającą granice ludzkich
możliwości. Ukochany mój, Cudowny Pawle, bezustannie myślę o Tobie, ogromnie
Cię kocham.
Na zawsze Twoja „D”
Pawle mój
Ukochany,
dawno już nie pisałam do Ciebie na dzień dobry postanowiłam, więc
napisać dzisiaj. U progu nowego tygodnia życzę, aby każdy dzień przyniósł dla
Ciebie wiele radości i obfitował w miłe wrażenia. Dziękuję Ci też Kochany za
wczorajsze spotkanie. Byłam oszołomiona, skręcona tęsknotą, nie wiedziałam, co
robić. Bardzo źle wpływają na mnie rozstania z Tobą. Dwa, trzy dni bez Ciebie
to dla mnie wieczność. To czas skręcającej tęsknoty, to czas, kiedy moje
wyrzuty sumienia pogłębiają przepaść między nami, to czas, kiedy z każdą
godziną uświadamiam sobie jak wielką, wszechogarniającą miłość czuję do Ciebie,
to czas, gdy cierpię z braku Ciebie. Teraz perspektywa tygodnia bez Ciebie
dosłownie mnie zabija. Jest mi strasznie przykro, że wyjeżdżasz. Wiem Kochany,
że masz swoje życie, ale cóż, serce nie ma rozumu i krwawi, rozrywa je tęsknota
i ból opuszczenia... Jeszcze raz, Najdroższy życzę Ci udanego tygodnia i
dziękuję za cudowne wczorajsze spotkanie, naprawdę ogromna radość mi nim
sprawiłeś. Bardzo Cię pragnęłam...Całuję tysiące razy.
Twoja kochająca „D”
Pawle
Najukochańszy mój,
pamiętasz, gdy wczoraj staliśmy długo przytuleni do siebie w pokoju przed wyjściem? To była piękna chwila, którą chciałam zatrzymać. Przytulona do mojego Najcudowniejszego w Układzie Słonecznym Mężczyzny. Gdy jesteśmy objęci, przytuleni czuję się bajecznie, czuję, że mnie kochasz, jest mi cudnie, bezpiecznie, dobrze. Kochany, gdy jestem z Tobą jestem w niebie, w fizycznym i emocjonalnym niebie. Uwielbiam przytulać się do Ciebie a wczorajsza chwila, gdy tak staliśmy była dla mnie ukojeniem, bardzo tęskniłam, pragnęłam Twojej obecności. Wiesz Kochany, bardzo dużo myślę o złu, którego się dopuściłam, to mnie tak strasznie męczy, że nie mogę znaleźć ukojenia jedynie przy Tobie mogę się ukoić, ale to tylko chwilowa ulga, bardzo szybko powraca ciężar i gorycz tej tragedii, zapadam się z rozpaczy. Najdroższy mój Ukochany Pawle, przepraszam Cię za to wszystko... Kocham Cię przeogromnie.
Twoja „D”pamiętasz, gdy wczoraj staliśmy długo przytuleni do siebie w pokoju przed wyjściem? To była piękna chwila, którą chciałam zatrzymać. Przytulona do mojego Najcudowniejszego w Układzie Słonecznym Mężczyzny. Gdy jesteśmy objęci, przytuleni czuję się bajecznie, czuję, że mnie kochasz, jest mi cudnie, bezpiecznie, dobrze. Kochany, gdy jestem z Tobą jestem w niebie, w fizycznym i emocjonalnym niebie. Uwielbiam przytulać się do Ciebie a wczorajsza chwila, gdy tak staliśmy była dla mnie ukojeniem, bardzo tęskniłam, pragnęłam Twojej obecności. Wiesz Kochany, bardzo dużo myślę o złu, którego się dopuściłam, to mnie tak strasznie męczy, że nie mogę znaleźć ukojenia jedynie przy Tobie mogę się ukoić, ale to tylko chwilowa ulga, bardzo szybko powraca ciężar i gorycz tej tragedii, zapadam się z rozpaczy. Najdroższy mój Ukochany Pawle, przepraszam Cię za to wszystko... Kocham Cię przeogromnie.
Kochany
Pawełku,
napisałam
w SMSie do Ciebie, iż wiem Ukochany, że czujesz miłość i rozpacz. Ja naprawdę
bardzo dobrze to czuję. Kierując się miłością do mnie dajesz mi chwile
szczęścia, troszczysz się o mnie. Napisałeś mi kiedyś, że jest w Tobie wielkie
uczucie miłości do mnie, ale że jest ono stłumione świadomością Freta. Widzę to
Ukochany i czuję.
Kierowany
rozpaczą znęcasz się nade mną bezlitośnie wykonując jej wyrok Twojej zakazujesz
mi jednocześnie jęków cierpienia. Widzę to Ukochany i czuję.
Do czego
to wszystko doprowadzi.... Rozpacz obcina mi dłonie, ściska gardło, przygniata
serce... Jak mam Cię tulić, czy kikuty rąk mogą czule dotykać?... Nie użalam
się, nie skarżę, nie proszę o litość. Zwierzam się Najbliżej mi Osobie.
Jest
takie przysłowie, że zbiera się to, co się zasiało. Nie pamiętam jak ono
dokładnie brzmi, ale taki jest sens. Na urodzaj ma wpływ wiele czynników -
pogoda, jakość ziarna, przygotowanie gruntu, doświadczenie rolnika, wyobraźnia,
może głębokość zasiewu, szczęście..... i pewnie masę innych, o których nie mam
pojęcia, bo żaden ze mnie agronom. Na jedne czynniki człowiek ma wpływ a inne
nie. Tak chyba też jest i z ludzkim życiem. Ja też zbieram plony mojego życia.
Jest we
mnie niezgłębiona miłość, zabijająca rozpacz i jedno jedyne światełko nadziei:
praca. Kocham Cię Pawełku szaleńczą miłością. Nie widzę świata poza Tobą.
Zawsze te same myśli: Pawełek, Pawełek, Pawełek i "mój bagaż". Gdy
jestem z Tobą szczęście ma smak przecudnej słodyczy a gorycz rozpaczy jest do
przełknięcia. Gdy jestem bez Ciebie szczęście to wspomnienie, marzenie,
tęsknota a rozpacz to bezlitosny kat zabijający duszę. Pewnie powiesz: Biedna
dziewczyno, masz to, na co zasłużyłaś, masz swoje plony. Pewnie znowu powiesz,
że ja nic nie rozumiem, że Ty cierpisz niewinnie a ja cierpię za swoje. Że
Twoje i moje cierpienia są nieporównywalne. A jak to zmierzyć Pawełku? Ostatnio
spytałam Cię, że kochający się ludzie mają inne prawa i obowiązki w miłości,
czy ktoś jest bardziej uprzywilejowany do odczuwania? Pytanie retoryczne.
Sprawiedliwość.
Co to jest sprawiedliwość?
Jakiej ja
mam szukać sprawiedliwości? Od kogo się jej dochodzić? Od siebie, mamy, ojca,
dziadków, prezesa”S”, męża, losu? Co to jest ta sprawiedliwość, czym ją
zmierzyć, jak wymierzyć? Gdzie szukać winnych? Jak zważyć ciężar winy?
Jakiej
sprawiedliwości Ty szukasz Pawełku? Co ma być sprawiedliwe u nas? Czy
sprawiedliwość to wyrównanie rachunków? Czy wypominając mi chomika karzesz mnie
za siebie?
NIKT nie
pojmie mojej rozpaczy, mojej pustki, mojego bólu, żalu, NIKT nie zrozumie mojej
tragicznej sytuacji.
Widzisz
Pawełku, Twoja sytuacja jest komfortowa. W każdej chwili możesz pozbyć się
problemu słowami: To koniec.
Masz
gdzie wracać, choć pokiereszowany, ale masz gdzie wrócić. Jeszcze tego samego
dnia trafisz w ramiona Żony, która nie będzie już upokorzona Twoim romansem z
kaszalotem.
Pamiętam
naszą rozmowę na Placu Konstytucji: trochę pocierpisz, będziesz mnie przez
jakiś czas kochał, ale z czasem to się wygaśnie, fizyka nie znosi próżni.
Nie będę
roztaczać wizji mojego powrotu do nikąd. Jestem i będę bogatym człowiekiem. Nie
chodzi mi tu o bogactwo materiale, o które tak drżą niektórzy. Będę bogata
uczuciami – uczuciem, niezgłębionej miłości do Ciebie, Pawełku -
Najcudowniejszego, Najpiękniej pachnącego, kochającego człowieka, będę bogata w
świadomość, że istnieje miłość a nie tylko pragnienie miłości, będę bogata w
tragiczne doświadczenie Freta, związku z prezesem „S”, związku małżeńskiego.
Ale to nie wszystko, co wypełnia moje jestestwo, mam trochę wiedzy, jakieś tam
wykształcenie, trochę zdolności, mam dobre serce, mam świadomość, co dobre a co
złe, mam też tą swoją samotność.... Obym tylko miała jeszcze trochę szczęścia w
swoim życiu...
Pawełku,
nie chcę żebyś odebrał to, co napisałam jak żalenie się, jako prośbę o litość.
Zapisałam swoje przemyślenia. Piszę do Ciebie, bo nie mam nikogo poza Tobą.
Piszę to, w nadziei, że zrozumiesz... Wiem, że mi nie odpiszesz, być może
wyślesz kopie mojego anonsu z archiwum googli....
Jeśli Cię
to męczy lub drażni nie będę Cię epatować moimi myślami, nie chcę ranić Ciebie,
nie kpię z Ciebie. Po prostu zwierzam Ci się Pawełku, Miłości Moja.
Kocham
Cię Pawełku szaleńczo. Nie wiem jak mam z tym wszystkim żyć. Boże, ile ja
wylewam łez w swoim życiu...
Twoja „D”
I tak w ramach tej szaleńczej
miłości trzy lata później Moja ukochana „D”, aby przyspieszyć rozpad mojego
związku małżeńskiego, wysłała mojej Żonie sms-a mniej więcej takiej treści –
„Obszywałam Pawła hektolitrami moczu, jego twarz, jego tors, jego męskość” – to
właśnie dobrze brzmi w aspekcie wyżej opisanych przeprosin mojej Żony i Syna za
krzywdy im wyrządzone; diabelski gen Mojej Ukochanej „D” dał tu o sobie znać.
Jeśli jednak ten temat wyszedł poza intymny kontakt dwóch osób, nie mogę tego
pominąć i pozostawić samemu sobie bez komentarza. Z przykrością będę używał
tego słownictwa jaki zostało użyte przeciwko mnie tj. „obszczywanie, szczanie”.
Z dalszej części w/w przywołanego sms-a wynikało, że jestem miłośnikiem tego
rodzaju zabaw. I w takim kontekście zostało to przez „D” przedstawione mojej
Żonie. A prawda była jednak zupełnie inna. Moja Ukochana „D” była jedyną
kobietą pod „tym” względem inną niż wszystkie inne kobiety które spotkałem w
całym swoim kilkudziesięcioletnim życiu. Otóż Ukochana „D” kiedy miała orgazm,
„szczała” jak wysoko ciśnieniowa pompa strażacka. Chyba jest to rzadko
spotykana przypadłość kobiet, ponieważ
mało jest na ten temat literatury. Na pewno nie jest to zwykłe popuszczanie
moczu, nie zamykanie się zaworów. To wyglądało tak jakby kobieta miała drugi
pęcherz moczowy, który się opróżnia podczas orgazmu z niesamowitą siłą. Mnie to
przypomina opowiadania o wielbłądzie dwugarbnym który w drugim garbie miał dodatkowy
zbiornik na wodę lub krowę która ma dwa żołądki i jak się już naje, to przeżuwa
do pierwszego żołądka to co ma zgromadzone w drugim.
Okazuje się, że
zjawisko takie nazywa się „Squirt” lub „Squirting”. Według Wikipedii „Squirt”
to wytrysk (ejakulacja) u kobiet, który oznacza wyrzucenie zauważalnej
objętości płynu z cewki moczowej, gruczołów przycewkowych lub pochwy podczas
stymulacji seksualnej, w trakcie orgazmu lub w niewielkim odstępie czasowym od
niego. Przez większą część ostatniego stulecia debatowano na temat istnienia tego
zjawiska, a w ostatnich czasach dochodziło do mylenia nietrzymania moczu u
kobiet z wytryskiem. Obecnie duża część społeczności naukowej uznaje
faktyczność zjawiska, ale istnieją spore braki solidnych danych wyjaśniających
fizjologię ejakulacji lub określających samo źródło płynu.
W internecie można znaleźć filmiki, jak taki
„squirting” wygląda; przykładowo podaję adres strony z filmikiem http://chomikuj.pl/darus3271/xxx(tylko+dla+ doroslych!!!!)/squirt/ORGAZM+IV,259341013.wmv
Niestety strona ta nie zawsze się otwiera. Często wymagane jest po prostu zarejestrowanie się na tym portalu - http://chomikuj.pl i wtedy dopiero w wyszukiwarce portalu wpisanie - "squirt" - i wybranie -"pliki" i dalej "pliki wideo". Tam jest nawet parę innych filmów z „mokrymi” orgazmami.
Wiem, że są
miłośnicy „pissingu” tj. bycia obszczywanym przez drugą osobę. Jest dużo
facetów którzy na takie seanse chodzą do prostytutek. Lecz takie „obszczywanie”
nic nie ma wspólnego z orgazmem u kobiety. Przy pissingu kobieta po prostu „szczy”
na faceta a jemu to sprawia przyjemność. Moja Najdroższa „D” gdy była
prostytutką też świadczyła podczas spotkań z klientami usługi „pissingu”. W
burdelu na Freta układała swoich klientów w części przy łazienkowej gdzie na
podłodze były płytki, oni leżeli na podłodze
uprawiając samogwałt a Ona stojąc nad nimi w rozkroku „szczała” na nich.
Moja Ukochana „D” jeszcze jako Aganda ogłaszająca się na „randkach.interia.pl”
do swoich klientów pisała, że lubi być „rżnięta” aż się „zeszczy”. Może to już
wtedy pisała o squirtingu a nie pissingu. Gdy opowiadała o gnieceniu stopami
członka prezesa „S”; mówiła, że ten wymuszał na Niej aby podczas gniecenia
miała orgazm i sikała. Jednak do tego aby przeżyć squirt „D” musiała mieć
członka w sobie a nie pod stopami; robiąc trampling członka mogła ukochanemu
prezesowi „S” tylko podarować pissing. Kiedyś
„D” jako Pani Wizytator na fetysz.pl umieściła post w którym opisywała, że
kobieta jako samicze zwierzę musi „obszczywać” swój teren aby zaznaczyć swoją
własność. „D” lubiła też np. zapraszać do toalety swoich kochanków aby ich tam
obszczać np. podczas oddawania moczu brała faceta za rękę i wkładała ją sobie
miedzy nogi.
W końcu i ja miałem
„szczęście” mieć osobiście do czynienia ze zjawiskiem squirtingu. Kochałem „D”
i nie wyobrażałem sobie aby musiała się przy mnie ograniczać w doznaniach
rozkoszy; dla Niej godziłem się na te Jej mokre orgazmy; dla Niej też leżałem czasami
w przemoczonej pościeli. Nie znaczy
jednak, że ja to lubiłem, że ja tego chciałem!!!!!!. To mogło by być ciekawe
jednorazowo lub sporadycznie ale gdy się działo stale było trudne do
zniesienia. Początkowo byłem tym skrępowany, ale było to też i bardzo uciążliwe.
Moja Ukochana ciągle „szczała” i trzeba było coś z tym zrobić. Największe „szczanie”
było z orgazmu w „pozycji” na jeźdźca. Początkowo podkładaliśmy pod siebie
ręczniki ale niestety wszystko było
mokre razem z łóżkiem czy materacem. Kiedyś w hotelu Ukochana „D” „przeszczała” dwa materace na
wylot. Do głowy przychodziły mi nawet myśli, że trzeba będzie za te materace
zapłacić. Podkładanie ręczników nic nie dawało, wszystko było „zaszczane”.
Pomyślałem, że trzeba zmienić podkład; kupiłem podkłady gumowane „dla chorego”.
To też było złe rozwiązanie; „szczyny” pływały na tym podkładzie. Potem trzeba
było ostrożnie wynosić podkład aby nic się z niego nie wylało. Kolejnym
rozwiązaniem, tym razem trafionym było kupowanie jednorazowych pieluch
chłonnych dla dzieci. Zaopatrywałem więc nasz związek w paczki pieluch po
dziesięć sztuk w dużych ilościach…. Taka
pielucha potrafiła wchłonąć kilka mokrych orgazmów Mojej Najdroższej „D”. W
związku z tym, że Moja Ukochana „D” miewała orgazmy w wielu pozycjach i w wielu
miejscach, do „kopulowania” wybieraliśmy też miejsca gdzie na podłodze były
ułożone materiały z których „szczyny” można było łatwo zebrać tj. kuchnia,
łazienka, pokój po podwinięciu dywanu. Aby chociaż jakaś nikła forma równowagi
w tej materii została zachowana, kiedyś ja ułożyłem Moją Ukochaną, Najdroższą,
Najcudowniejszą „D” na gumowanym podkładzie na podłodze i „obszczałem” Ją
calutką od stóp, przez kobiecość, brzuch, piersi, szyję, usta, twarz oczy i
włosy. Dokładnie CALUTKĄ i chyba to Jej nawet
sprawiło przyjemność.
Kiedyś też Ukochana
„D” przez półtora dnia miała 21 (oczko) mokrych orgazmów. Sam się zastanawiałem
gdzie Ona „to” gromadziła i skąd Ona „to” brała. Przez cały ten czas piła
normalnie a pracowała przecież jak pompa strażacka podłączona do dużego zbiornika
podczas ogromnego pożaru.
I tak „to” właśnie
zostało przez Moją Ukochanej „D” przedstawione; z pomocą Jej diabelskiego genu – Jej ułomność została
zamieniona w ramach bezgranicznej, największej miłości do mnie, w moją dewiację
czyli przedstawiony zostałem jako miłośnik pissingu. Jak w tym aspekcie wygląda
cytat z tekstu j.w. - „doznałam największej miłości,
jakiej na całym bożym świecie nie doznał żaden człowiek – doznałam Twojej
Miłości Pawle. Pokochałam Cię każdym atomem swojego ciała i duszy. Byłam w
Raju, o którego istnieniu nawet nie wiedziałam. Kochałam, kocham i będę Cię
kochać wiecznie” ??????.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz