Jak w poprzednim post-cie pisałem, „D”
zarządała ode mnie zwrotu kluczy do mieszkania w którym mieszkała ponieważ
potrzebowala więcej „prywatności”. Zarządała zwrotu kluczy pomimo, że
partycypowaliśmy po połowie w kosztach najmu lokalu (ja naiwny wcześniej
chciałem opłacać całość tych kosztów). Czułem, że coś się w naszych wzajemnych
stosunkach dzieje się tak, że zaczynamy się od siebie oddalać.
Teraz w opisie kolejnych zadrzeń będę się
posługiwał wiedzą którą nabyłem za rok lub później. W zestawieniu z kolejnymi
zdarzeniami i faktami o których na bierząco nie wiedziałem i porównuje się z
tym co ja pisałem do „D” i co Ona pisała do mnie, wyłania się prawdziwy
charakter Mojej Ukochanej „D” – oszustwo, zakłamanie do granicy zwyrodnienia
itp.
Pomimo, że miała się zmienić to jednak
coś zostaje z charakteru z dawnych i niedawnych czasów. „D” (oczywiście w
tajemnicy przede mną) ponownie rejestruje się na portalu internetowym
znajomi.interia jako „Prawdziwy Szafir”. Z tego konta pocztowego zaczęła do
mnie pisać w maju 2007r. w kontekście seksualnym jako niby moja stara znajoma. Na
tym samym portalu „D” występowała już jako Aganda w latach 2005-2006 z sex
ofertą (początek okresu prostytucyjnego; jeszcze wtedy nie odważyła się na
ogłoszenia na portalach prostytucyjnych ponieważ była na stałe zatrudniona w
firmie spedycyjnej). I historia zaczęła się powtarzać. W połowie 2007r.
założyła jeszcze drugie konto na tym samym portalu – „Poison” (trucizna); stara
taktyka Mojej Ukochanej „D”. Z jednego konta pisała do facetów a z drugiego ich
sprawdzała czy tylko korespondują z nią z pierwszego konta (True Saphire) lub
czy są gotowi spotykać się z wieloma kobietami - tj. odpowiadają na Jej
zaczepki i oferty z drugiego konta. Testowała adoratorów a może i klientów !!!!
Miała już swoje mieszkanie; miała stałą pracę (o której jak sama pisała mogła
tylko marzyć); kochanek czyli ja Paweł opłacał połowę czynszu; przyjęta została
na studia podyplomowe; uczyliśmy się razem do Jej egzaminów przez wiele godzin;
zdawała z sukcesem egzaminy pierwszego semestru; lodówkę miała zapełnioną przeze
mnie po brzegi; kupowałem Jej większość pomocy naukowych. W maju 2007r.
dostałem taką wiadomość (nie wiedząc, że jest od „D”):
Temat: miau
Czemu nie odzywasz się do
mnie?
W czerwcu 2007r. „D” poinformowała mnie,
że jest bardzo zmęczona psychicznie i fizycznie i musi wyjechać na urlop.
Poinformowałem Ją, że ze względów służbowych nie mogę z Nią jechać. Znowu
zaczęło się „psuć” miedzy nami. „D” załatwiła sobie wczasy w Tunezji. Parę dni
przed wyjazdem pokłóciła się ze mną (teraz myślę, że specjalnie) tak, że na
lotnisko pojechała sama. Teraz dopuszczam myśl, że na wczasy nie poleciała
sama; po powrocie otrzymywała sms-y od osób które niby „poznała” na wczasach. We
wrześniu znowu odezwała się do mnie „Kotka” z TrueSaphire:
Temat: miau
Dzwoniłam na Twój nr xxxxxxxxx
i nie mogę się dodzwonić :( ; Kiedy się spotkamy????
Odpisałem:
Cześć Koteczko,
Cześć Koteczko,
Z przyjemnością drapnę Cię
swoim pazurem. Ciekawe jak mnie zapamiętałaś, być może się zmieniłem? Napisz
proszę jak wyglądam abym miał pewność, że nie mylisz mnie z kimś innym. Mrau mrau mrau .... Oby szybko. Twój Kocur
O tych mailach opowiedziałem „D”;
powiedziałem, że ktoś mnie podpuszcza przysyłając maile świadczące o tym, że
się znamy i to na tle erotycznym. „D” jednak dalej prowadziła swoją grę ze mną:
Czemu nie odzywasz się do
mnie?
Następnie truesaphire@znajomi.pl znowu napisała:
Kotku znamy się ze znajomych i
spotykaliśmy sie dość dawno kilka razy na sex. Moje charakterystyczne cechy to
duża dupcia, duże cycuszki i wyuzdanie. Ciagle wspominam jak mnie przeleciales
w dupcię, miau całuski Kotku i czekam na Ciebie.
Odpisałem:
Cześć Koteczko
Od marca zeszłego roku z
nikim się nie spotykam a wcześniej spotykałem się bardzo rzadko; podajesz mój
nr. telefonu, który rzeczywiście kiedyś używałem. Jeśli mogłabyś mi przypomnieć
swoje cechy charakterystyczne i skąd się znamy. Paweł (już wtedy miałem podejrzenia, że te
maile pisała „D”, lecz nie miałem pewności)
Następnie jeszcze napisałem:
Kotku, czy wiesz coś o Pani Wizytator rodem z Krakowa. Jeśli mi możesz
pomóc to bardzo proszę. Niedługo się odezwę, pozdrawiam. Paweł
truesaphire@znajomi.pl znowu napisała:
Kotku, bardzo brzydko. Ja chcę się z
tobą spotkać by się bzykać a ty mi o PW no ale ok, skoro tak chcesz trudno. PW w Krakowie nic nie robiła, swoją karierę rozpoczęła w Warszawie. W
wa-wie z tego co wiem, to też przez długi czas była związana z kimś kto
lubi trample i to chyba on ją wprowadził w ten światek. Miała wielu wielbicieli,
ale nie sposób się było z nią spotkać. Mój znajomy dostał świra na jej punkcie
choć nigdy jej nawet na oczy nie widzial. Sporo takich głupoli było, nie znało,
nie widziało a wariowało, ale to ich schiza. No i dużo zazdrosnych bab. O Donie
to już wiesz, sama nie wim dlaczego tak skończyła, jej życie. W sumie szkoda
dziewczyny bo inteligentna i ładna tylko chyba bez szczęścia w życiu. Musiało
coś stać się złego skoro tak wyszlo. Tego jej tramplowca to za jaja powiesić (tak właśnie
napisała „D” o swoim ukochanym, połówce Jej jabłuszka – prezesie Spirit – „za
jaja powiesić”). Teraz nic o niej nie wiem. Szkoda że nie chcesz się spotkać ze mną. Masz mój nowy numer telefonu? Miau
A tymczasem moje spotkania z „D” stawały
się coraz rzadsze. Właściwie miała już wszystko (i była już wolna o czym ja nie
jeszcze wiedziałem) a ja stawałem się niepotrzebny. Jej czas uciekał a chciała
się za wszelką cenę „ustawić”. Mnie informowała, że Jej sprawa rozwodowa jest
dalej w toku (a rzeczywiście rozwód już otrzymała), że orzeczenie rozwodu jest
dalej wstrzymane do rozstrzygnięcia w sprawie karnej, którą wniosła przeciwko
swojemu mężowi o zmuszanie do
prostytucji, że śledztwo w sprawie karnej prowadzi prokuratura, że matka i jej brat byli już w tej sprawie
przesłuchiwani przez policję w „K”, że niedługo będzie sprawa karna w sądzie (w
rzeczywistości żadne zgłoszenie przestępstwa nie zostało przez”D” dokonane i
żadna sprawa i śledztwo się nie toczyło). Gdy się pytałem gdzie są jakieś
dokumenty dotyczące tej sprawy mówiła, że znajdują się w Ośrodku Pomocy
Społecznej do którego Ją skierowałem. Jak się później dowiedziałem, już na
przełomie lipca i sierpnia spotykała się z nowym kochankiem – prezesem
„Wackiem”. Jego właśnie poznała jako True Saphire na portalu
znajomi.interia. Był dobrym materiałem do wykorzystania. Rozwiedziony
(nareszcie ktoś wolny), ustawiony (prezes firmy), z willą, chcący ułożyć sobie
życie. Ona też tak siebie przedstawiała – wolna, wykształcona (studia wyższe),
pracująca w zagranicznej firmie, studiująca na studiach podyplomowych (z
ambicjami), w przyszłości uzyskująca uprawnienia do zawodu zaufania publicznego…
idealna kandydatka na żonę…. Teraz w przerwach spotkań ze mną, spotykała się z
nim o czym ja oczywiście nie wiedziałem tylko wyczuwałem, że coś się dzieje.
Też mu robiła „kisiel” z mózgu. Ale dla „pocieszenia” prezesa „Wacka”, nie był
jedynym. Na portalu „Interia” „D” prowadziła szeroką korespondencję i z
wyselekcjonowanymi potencjalnymi „ofiarami” spotykała się. Co ciekawe a dla
mnie zaskakujące, również była w dobrych kontaktach ze swoim byłym już mężem
(mnie informowała, że stale do niej wydzwania próbując wpłynąć na nią aby
zmieniła swoje oskarżenie w sprawie o zmuszanie do prostytucji). Natomiast 1,5
roku później dowiedziałem się w sądzie, że właśnie do niego zwróciła się z
prośbą aby bronił ją przede mną - Pawłem !!!!!! A ja dalej żyłem w świecie
złudzeń – Najdroższy, Najukochańszy, Najcudowniejszy. Tymczasem „D” zacieśniała
wokół mnie pętlę. Okazało się (o czym już wcześniej pisałem), że nagrywała
nasze spotkania; wszędzie: w łóżku, na spacerze, w samochodzie, na wycieczce.
Było nagranych 19 godzin naszych spotkań. Podczas tych nagrań sterowała
rozmową, krzyczała czekając na moja reakcje, płakała aż do łkania itp. Cel
uświeca środki; środki już były znane a cel???? Perfidia działań była
przeogromna. „D” stawała się coraz bardziej agresywna (a potrafiła, przecież
była zawodową dominą i brała za to pieniądze) i jak zawsze nagminnie przerzucała
winę na mnie – „Pawle jesteś coraz bardziej agresywny pisała i powtarzała”.
„D” napisła:
Pawle,
Zrozumiałam co w życiu
najważniejsze. Nie będę już nigdy udawać,
nikonu przypodobywać się. "Idź i nie grzesz więcej, nie krzywdź
nikogo i nie daj się krzywdzić" - te
słowa będą mnie wiodły przez resztę mojego życia bez wzgledu na to, czy będzie
trwało jeszcze tydzień, miesiąc, rok,
czy dziesięć lat (jakże Ona kłamała; co za oszustka). Nie chcę już nigdy
patrzeć "w podłogę, ze strachem, że
jakiś śmieć wylezie" (a
jednak produkowała nowe „śmieci” pomimo, że przeraźliwie się bała, że „wylezą
na jaw”). Nie chcę tak już nigdy żyć, bo teraz wiem
jaki to „cudowny” komfort. Wiem, że mam swoje piętno i że muszę z nim żyć ale
już żadnym nowym się nie naznaczę (jednak dalej lazła w to „gówno.”).
Dzięki Twojej obecności w moim
życiu (!!!!) powstał we mnie nowy człowiek. Nie znaczy to, że uznaję się
za oczyszczoną, że zapomniałam o przeszłości. Nie, tak mie jest. Niczego nie
zapomniałam. Nie chcę żyć gnębiona przeszłością której przeraźliwie żałuję.
Bardzo dużo zrozumiałam, bardzo dużo zmieniłam, bardzo dojrzałam. Poznałam
empirycznie najcudowniejsze z uczuć jakim jest miłość. Ponosiłam wiele kar,
wiele wycierpiałam. Kto jest bez grzechu niech rzuci kamieniem. Oczywiście nie
wszyscy mają takie grzechy ale też nie wszyscy żałują, nie wszyscy się
zmieniają. Ludziom powinno dać się szansę, podać im dłoń, mieć trochę
miłosierdzia i wybaczenia.
Nie Chcę żyć w ciągłym
oczekiwaniu na Twój wybuch, na Twoje wyzwiska, kary, gnębienie, szantaże,
straszenie, wypominanie (znowu
mnie atakuje), Twoje
przyjemności. Ja już tego nie wytrzymam, nie zniosę. Jestem już wyczerpana tym wszystkim psychicznie i
fizycznie. Moje przygnębiające myśli pełne żalu, Twoja niepohamowana złość...
Nie wytrzymuje już tego moje zdrowie,
moja psychika a nade wszystko moje kochające serce.
Nie chcę już wypominania
jedzenia (ja
zapewniałem Jej pełną lodówkę; wcześniej mówiła, że to mąż jej wypominał
jedzenie, które on kupił; ale kto to wie, może to i do mnie się odnosiło). Nie chcę już być "kopana" bez końca bez względu
na wszystko. Ty widzisz tylko moje złe postępowanie.
Mi wypominasz, że spytałam
dlaczego nie idziesz do domu, że mówiłam abyś wyszedł gdy w złości znęcałeś się
nade mną, gdy widząc że się cała trzęsę z bólu, z rozpaczy jeszcze bardziej się
nade mną znęcasz (wtedy
właśnie nagrywała nasze spotkanie i kierowała rozmową; ja uciekałem od kłótni
które Ona wzniecała a Ona dostawała amoku i histerii; często gdy chciałem wyjść
od niej z mieszkania, gdy na mnie zaczynała krzyczeć – nie pozwalała mi;
stawała w drzwiach i dalej krzyczała – teraz nie wyjdziesz; wtedy zaczynało się
szarpanie; ja uciekałem a ona rwała na mnie rzeczy; goniła mnie jeszcze na
schodach klatki schodowej; tak straciłem parę garniturów i dwie jesionki –
urwany rękaw, rozerwana kieszeń, rozerwane spodnie, powyrywane guziki itp.). Nie widzisz w swoim postępowaniu nic złego. Straszne. Cudowność CHWIL z Tobą jest czymś fascynująco
pięknym i upragnionym, Twoja pomoc jest mi tak bardzo potrzebna na każdym kroku
(w pracy, w codziennych sprawach, moje serce i ciało Cię potrzebuje) a to co
już dla mnie zrobiłeś jest nieprzecenionym darem i skarbem ale gdy na
przeciwległą szalę stawiam ból wspomnień, wypominania, gnębienia, nieustannego karania co nie jest chwilami ale
godzinami to po prostu uciekać, odciąć się, zaszyć. Czy Ty możesz sobie wyobrazić
jak mnie to boli skoro uciekam, skoro zrywam? Wiem, powiesz, że to moja wina.
Ok, nie ma co dalej pisać. Pawle, nie potrafisz wybaczyć, to rób to co
potrafisz, to co chcesz.
Mózg mi pęka, serce już kona.
Nie mogę sobie wyobrazić życia bez Ciebie
(a już się spotykała z następnymi
!!!), tego, że już nie usiąde na Tobie by z Tobą
rozmawiać, karmić Cię z MIŁOŚCI, kąpać Cię, tulić, głaskać, dotykać, kochać się
z Tobą, drżeć gdy Twoja dłoń ledwie się zbliży, doznawać spełnienia zmysłów,
tańczyć z Tobą wpatrzona w Ciebie... Straszny ból... Wczoraj napisałeś, że nie chciałeś się nigdy
ze mną rozstawać. Zobacz co mówiłeś ciągle - zostawię Cię. Biorąc pod uwagę
zakres Twoich przyjemności i brak zobowiązań to rzeczywiście nie warto się
rozstawać. To są Twoje słowa: masz mnie kochać jak obiecałaś a ja nic Ci nie obiecywałem, nie mam wobec ciebie
żadnych zobowiązań. To prawda, obiecałam
kochać Pawełka ze szlachetnym sercem i umysłem, wspaniałaego człowieka który
zachwycał mnie swoją wielkodusznością, szlachetnością, dobrocią serca, który
chciał mnie ratować, wyprostować moje życie a nie człowieka, który jest ze mną
dla własnej szeroko pojętej przyjemności, karającego bez końca, bez zahamowań,
bez względu na moje dobre czyny, który
mnie szantażuje. Jeszcze napiszę
później. „D”
Paweł napisał:
„D”, przeczytałem dopiero wszystkie maile. Zrozumiałem, że to co
się domagałem, abyś wysłała do mnie sms-m wiadomość "KONIEC"
jeśli taką podejmujesz decyzję, to już
było napisane w mailu. TO JEST TWOJA DECYZJA. Kocham Cię i Nienawidzę - Paweł. To
mój ostatni list do ciebie (nawet nie chce mi się już pisać przez duże „C”) Kochałem Cię jak nigdy nikogo miłością
bezgraniczną i BEZWARUNKOWĄ.
Niestety
nie zgadzam się z twoją oceną ostatnich 15 miesięcy i okresu wcześniejszego. Nie
ma sensu już się na ten temat rozpisywać, ponieważ ty już podjęłaś decyzję. Ja
już nie będę walczył o tę miłość. Uważam, że mnie skrzywdziłaś najbardziej jak
tylko można, a twoje wywody na temat ostatnich 15 miesięcy są dla mnie nie do
przyjęcia. Ty dalej patrzysz na to wszystko oczami Pani Wizytator i Dony
przez skrzywione lustro FEM DOM. Sprawa karna jest tylko zemstą na na
mężu (a sprawy karnej w ogóle nie było;
to była fatamorgana przygotowana specjalnie dla mnie).
Wczoraj mi powiedziałaś, że ledwo wyszłaś do sklepu to już miałaś
adoratorów (jak się potem okazało jeden z adoratorów zaraz potem ją
pieprzył). I tak to jest w życiu. Miałaś już po
paru klientów dziennie ale ci widocznie jeszcze mało. Zaraz zaczniesz łapać
następne ofiary w swoje sieci (a jednak to przeczuwałem). Możesz sobie dalej żyć w tym świecie, ale już nie ze
mną. Pisałem, że od wielkiej miłości jest bardzo blisko do nienawiści. I tak
się właśnie stało. Ja Cię teraz nienawidzę. Moje wielkie oddanie zostało
potraktowane jak gówno. Złożyłem u stóp prostytutki swoją godność, zdradzoną
rodzinę, swoje dotychczasowe życie. Co dalej nawet nie będę wyliczał. Ty
uważasz, że jest inaczej i że skala twoich cierpień z mojego powodu jest
bezkresna. Żyj sobie dalej ze swoim pojęciem dobrego świata do którego dążysz.
Twój świat to Fem Dom a w nim nie ma dla mnie miejsca. Paweł
„D” napisała:
Tęsknoto Mojego Serca, Miłości
Mojego Umysłu, Zachwycie i Uwielbienie Moich Zmysłów, odtrąciłeś największą
miłość jaką może wykrzesać z siebie człowiek, porzuciłeś mnie jak ten
zasmarkany, niepotrzebny już papier.
Przez te 15 miesięcy cały czas
traktowałeś mnie tymczasowo, spotykałeś się ze mną dla swojej przyjemności z
założeniem, że pomożesz mi ile i jak uznasz za stosowne, poużywasz seksualnie
ile będziesz mógł i chciał a potem mnie zostawisz. Nie chciałeś się wiązać
niczym, wolałeś hotele niż wynajęte mieszkanie (podkreślam, wynajęte mieszkanie
jest moją inicjatywą by wyrwać się z piekła mieszkania z mężem), w zakres
Twoich przyjemności nie wchodziło też zobowiązujące uczestniczenie w procesie
karnym (którego
nie było!!! Ależ to skurwysyństwo). Pawle, nie mam o to
pretensji ani żalu, to konsekwencja moich działań bo gdyby ich nie było, pewnie
bylibyśmy najszczęśliwszymi, zakochanymi w sobie szaleńczo ludźmi. Żal mogę
mieć tylko do siebie, że tak się w Tobie zakochałam obłędnie, wszak mówiłeś, że
spotykasz się ze mną dla swoich przyjemności i mnie zostawisz. Tylko jak
rozumieć Twoje znęcanie się nade mną, bez względu na moje dobre działania,
przedsięwzięcia, kroki (nawet nie wiesz jakie to bolesne, upokarzające mówić o
tym wszystkim obcym osobom, policjantom, całej tej grupie ludzi ... ) (ale
kantowała, niczego takiego nie było bo nie było sprawy; oskarżeniami przerzucała
odpowiedzialności na mnie), że bez względu na moją naprawdę
wielką miłość do Ciebie (kto Cię tak kochał Pawle ?) tak się nade mną
wyżywałeś, pomiatałeś mną, dlaczego tak mnie wyprułeś, tysiące razy
wykrzyczałeś, że nic innego się nie liczy tylko Freta (lokalizacja
burdelu „D”), nie miały dla Ciebie żadnego znaczenia
okoliczności, motywy, powody, szantażowałeś mnie a teraz jeszcze pojechałeś
sobie na urlop z żoną. Odpowiedź nasuwa się taka: nigdy mi nie wybaczyłeś i
spotykałeś się ze mną dla swoich przyjemności, nie zależało Ci na miłości, nie
liczyłeś się z uczuciem i moimi dobrymi czynami, moją zmianą, faktycznie nic
innego nie miało dla Ciebie znaczenia. Liczyła się tylko Twoja wersja zdarzeń,
liczyła się tylko Twoja sprawiedliwość. Teraz piszesz o bólu nieodwzajemnionej
miłości. Ręce opadają.
Przez 14 miesięcy tłumaczyłam
sobie, że to Twój ból, cierpienie, myślałam o powodach Twojego postępowania, słów,
o swojej winie, tragicznie rozpaczałam, cierpiałam w poczuciu winy i
straszliwego żalu. Potem uświadomiłeś mi, że spotykasz się ze mną dla
przyjemności, że naprawdę nic innego dla Ciebie się nie liczy. Teraz tak jak i
Ty odrzucam motywy, powody, przyczyny, patrzę na suche fakty. "D" (wcześniej przez dwa miesiące nie
chciała już się ze mną spotykać a spotykała się z facetami poznanymi przez
Internet gdzie się ogłaszała jako True Saphire i Poison).
Jezu, jaki to śmiertelny ból,
jak on przeszywa i paraliżuje każdą komórkę. Topię się w rozpaczy, we łzach
które nie mają dna, nie mogę znaleźć ukojenia, to już ósmy dzień, kiedy wyję z
bólu, kiedy nie mogę absolutnie nic robić, boję się zażywać prochy. „D”
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz