Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 27 grudnia 2020

37. DOMINA PANI WIZYTATOR W CIĄŻY I - 1 maj 2013


 

 „D” układając sobie życie z nowym kochankiem (prezesem Wackiem) „nie darowała” mi wyjazdu z Żoną na wczasy, gdzie dosłownie uciekłem przed Nią; nie „darowała mi” pomimo, że wcześniej nie chciała już się ze mną spotykać – wielka miłość ze strony „D” kończyła się. Przypominam, że na wczasach za granicą byłem od 20 września do 2 października 2007r. Daty te będą potem ważne, dlatego je podaję. Następnego dnia po powrocie spotkałem się z „D”. Pomimo, że nie chciała już się ze mna spotykać wylądowaliśmy tego samego dnia w „łożku”. Parę dni po przyjeździe z wczasów „D” zarządała abym pokazał Jej dokument, kiedy wczasy te zostały zarezerwowane. Po parunastu dniach od przyjazdu odszukałem dokument rezerwacyjny i w dniu 26 października rano, gdy odwoziłem „D” do pracy, tak jak sobie życzyła pokazałem Jej pokwitowanie rezerwacyjne datowane chyba na 7 września. W „D” jakby piorun strzelił; kazała się zatrzymać, wysiadła z samochodu strzelając drzwiami i na odchodne krzyknęła „ja ci tego nie daruję”! Gdy dojechałem do pracy odsłuchałem nagranie „D” w moim telefonie:

26.10.2007r. nagranie „D” na automatycznej sekretarce:
Dzień dobry Pawle XXXX - mówi „D” XXX (mówiła po nazwiskach), byłeś u mnie w poniedziałek, kiedy pogoniłeś mnie 10.09.2007 z ciągającą się nogą, z sparaliżowanym kręgosłupem, wcześniej załatwiłeś sobie wyjazd na urlop. Jesteś, złodziejem, jesteś oszustem, wykorzystałeś mnie całkowicie.  Wykorzystałeś mnie całkowicie – jesteś podłym człowiekiem. Nigdy w życiu Ci tego wszystkiego nie wybaczę. Pieprzyłeś się z żona na okrągło a nade mną się znęcałeś. Zażywałeś viagrę, oszukiwałeś mnie na każdym kroku, mnie wyprułeś, wyprułeś mnie. Wszystko ze mnie wyrwałeś i mnie wykorzystywałeś, szantażowałeś mnie, obrażałeś mnie, zastraszałeś mnie. Prowadziłeś sobie życie z żoną mnie okłamując, że was nic nie łączy. Przez półtora roku z nią regularnie sypiałeś, ze mną spędzałeś czas, ja cię utrzymywałam, oszukiwałeś mnie, okradłeś mnie, jesteś podłym człowiekiem. Mówisz o miłości?, mówisz o miłości?. Bardzo dobrze, że to wszystko zobaczyłam! Bardzo dobrze, że się to wszystko wydało. Bardzo dobrze. Jesteś podłym człowiekiem. Nie chcę Cię już znać, nie chcę cię już znać. (Jak się potem okazało,  Ukochana Najdroższa „D” podczas mojej nieobecności pieprzyła się już z co najmniej dwoma facetami, kochanakami lub klientami, których poznała  przez Internet jako True Saphire, prezesem Wackiem i nowym nabytkiem - panem „Incognito”; mnie natomiast zarzucała, że „pieprzyłem” się z żoną. Prawda była taka, że od momentu gdy żona dowiedziała się od prezesa „Spirit” o tym, że „D” to była prostytutka, łóżka moje i żony zostały rozdzielone).

Parę dni później „D” przysłała mi sms-em zapytanie, czy zapłacę za Nią za kolejny semestr studiów podyplomowych. Odpowiedziałem, że jeśli w końcu zobaczę jakiś dokument dotyczący niby toczącej się od roku sprawy z Jej powództwa przeciwko mężowi o zmuszanie „D” do prostytucji to zapłacę. Kilka dni później pokazała mi zawiadomienie z sądu. Wynikało z niego, że w dniu 30 października odbędzie się rozprawa w sądzie z powództwa „D” o zmuszanie przez męża do prostytucji. Zawiadomienie było na oryginalnym druku sądowym, z pieczątkami sądowymi, nazwiskami, nr sprawy i podpisem. Wszystko wyglądało wiarygodnie. W związku z tym, że od jakiegoś czasu spotykałem się ze znanym psychologiem, którego prosiłem o pomoc, ponieważ nie dawałem sobie rady z emocjami wynikającymi ze  znajomości z „D” skorzystałem z okazji i zapoznałem Go z nagraniem które wyżej przepisałem oraz pokazałem zawiadomienie z sądu. Psycholog kilkukrotnie odsłuchał to nagranie i powiedział „panie Pawle to jest bardzo groźna kobieta”; znał już z moich wcześniejszych relacji historię tej znajomości oraz cechy i wyczyny (wcześniej już opisane) bezwzględnej dominy Pani Wizytator i prostytutki „Dony 30”, która była Moją Ukochaną „D”. Doradził mi, że jeśli nie sprawi mi to dużego wysiłku finansowego to abym zapłacił za studia podyplomowe „D” i starał się ułagodzić gniew dominy ponieważ, nie wiadomo co może zrobić i czym to się może skończyć. Następnego dnia zapłaciłem za „D” 2500 zł za kolejny semestr Jej studiów. Jednak słowa wypowiedziane przez „D” – „ja Ci tego nie daruję” chyba zostały przez Nią zrealizowane. Zacząłem mieć „kłopoty w pracy” a za pół roku dostałem propozycję nie do odrzucenia – rezygnację ze stanowiska!!! Ile było w tym działań „D” mogę się teraz tylko domyślać…….. „D” natomiast skomentowała ten fakt – poniosłeś koszty miłości. Parę dni przed terminem rozprawy w sądzie, będąc u „D” i po miłych chwilach w łóżku poszedłem do łazienki. Gdy wróciłem zobaczyłem jak „D” sprawdza moje ubranie i znalazła w kieszonce koszuli kopię Jej zawiadomienia z sądu o sprawie przeciwko mężowi.  „D” zaczęła się ze mną szarpać; podrapała mnie, porwała koszulę ale kopii zawiadomienia nie oddała. Rozstaliśmy się skłóceni. Zastanawiałem się czemu tak Jej zależało na tym zawiadomieniu??? Potem się okazało, że „D” po moim wyjściu zawiadomiła policję, że została przeze mnie pobita. Dostałem z policji wezwanie na przesłuchanie w tej sprawie. Gdy się zgłosiłem w ustalonym w wezwaniu terminie, okazało się, że „D” już wycofała zawiadomienie.  

23:40 29/10/07 „D” napisała:
Widzę, że nic nie zrozumiałeś, wszystko Ci się miesza, nic nie potrafisz odczuwać, rozumieć, masz zamknięte serce i umysł. Szkoda że wcześniej tego nie widziałam, że wierzyłam w siłę prawdziwej miłości (!!!). Już nie mam złudzeń faktycznie  wygłupiłam się z tą miłością. Chciałam i dałam Ci naprawdę ogromną i szczerą miłość w nadziei, że wynagrodzę Ci ból i przez nią dam Ci szczęście. Naiwna i zakochana sierota. Zrobiłam sobie tylko krzywdę i karę, bo kochając pierwszy raz prawdziwą pełną miłością dającą szczęście i sens życia okazało się, że moja miłość nie ma dla osoby, dla której oddałam swoje życie żadnego znaczenia. Przede mną pustka. Nigdy tak nikogo nie kochałam, nie pokocham. To uczucie mogło żyć tylko Tobą i dla Ciebie. To prawda, nie ma większego cierpienia niż to, jakie przeżywa człowiek kochający całym sobą (całą sobą to leżała pod innymi facetami) a jego uczucie ani nie jest odwzajemnione ani dostrzeżone.  Nie dzwoń, to już nie ma sensu. „D” (i tak mi robiła wyrzuty za swoją „wielką miłość” do mnie i pieprzyła się z innymi, jak za czasów prostytucyjnych tylko chyba nie z tak wielkim już przerobem).

30 pażdziernika miała się odbyć rozprawa sądowa z powództwa „D” przeciwko Jej mężowi. Do „D” przyjechał Jej brat z „K” gdzie wg „D” był już przesłuchiwany przez policję a teraz miał zeznawać na rozprawie w sądzie. Po głowie chodziła mi myśl, że powinienem pojechać do sądu i sprawdzić kto na rozprawę przybędzie. Przecież kilka razy wcześniej byłem pod sądem i czekałem na wyjście „D” z rozprawy rozwodowej ale Ona zawsze niby wychodziła z sądu tylnym wyjściem ze swoją adwokat i dzwoniła do mnie już z pracy, że jest już po rozprawie a ja jak ten głupek czekałem na Nią pod sądem. Teraz rozprawa wg zawiadomienia miała rozpocząć się o 10-tej. Byłem w sądzie już o dziewiątej. Zacząłem chodzić po piętrach i szukać sali rozpraw wyszczególnionej w zawiadomieniu. Jakoś nie mogłem jej znaleźć. Wobec tego pomyślałem, że poczekam na „D” i jej brata w hollu sądu. Czas mijał a ich „ani widu ani słychu”. Parę minut po 10-tej zadzwoniłem do „D”. Okazało się, że jest w domu. Poinformowała mnie, że adwokat wcześniej zadzwonił i przekazała informację o przesunięciu rozprawy na godzine 11-tą. Na to ja Ją informuję, że nie mogę znaleźć podanej w zawiadomieniu sali rozpraw i tej rozprawy nie ma na żadnej liście „wokad”. Odpowiedziała, że ma za chwilę wyjść na spotkanie ze swoim adwokatem i przyjechać do sądu. Po 15 minutach ponownie zadzwoniła, informując mnie, że adwokat ma informację o zmianie terminu rozprawy. Tego było już za dużo i postanowiłem sprawę wyjaśnić do końca. Poszedłem do sekretariatu wydziału karnego, pokazałem zawiadomienie i poprosiłem o informację gdzie i kiedy ma się ta rozprawa odbyć. Panie długo szukały w swoich spisach ale bez rezultatu a potem zaczęły przyglądać się zawiadomieniu. I tak: nie ma takiego nr sali w budynku,   sygnatura sprawy jest podana ale w rejestrach jej nie ma, osoba podpisana na zawiadomieniu z imienia i nazwiska nie pracuje w tym sądzie, pieczątka sądu jest oryginalna na zawiadomieniu ale wydział używa innego typu pieczątki, druk zawiadomienia jest oryginalny ale używany przez wydział cywilny a nie karny. Pani z sekretariatu wzięła zawiadomienie i wyszła na chwilę. Po paru minutach przyszła i powiedziała, że zwiadominie jest u  Prezesa Sądu i mam tam się udać. Gdy wszedłem zostałem poinformowany, że zwiadomienie jest podrobione i musi być zatrzymane aby stwierdzić do jakiego celu miało służyć. Został spisany protokół który podpisałem a zawiadomienie wraz z protokółem miało zostać przesłane do prokuratury. Po paru dniach zostałem wezwany do prokuratury na przesłuchanie w tym temacie. Tam potwierdziłem fakty zawarte w protokóle spisanym przez prezesa sądu. Prokuratura również wezwala na przesłuchanie „D”. Po jakims czasie otrzymałem zawiadomienie z prokuratury, że sprawa została umorzona ze względu na małą szkodliwość  a podrobiony dokument nie został użyty do żadnego przestępczego czynu. To, że ja zostałem oszukany na kwotę 2500 zł nikogo nie interesowało. Tak więc Moja Ukochana „D” nawet dla najmniejszej kwoty pieniędzy była gotowa oszukiwać, podrabiać, kłamać bez żadnych skrupułów i wahań. Dla niej to było normalne. Gdy się więc sprawa oszustwa w temacie pozwu o zmuszanie do prostytucji wydała, „D” jak zawsze okraszając to łzami wyznała, że nie chciala już dalej ciągnąć koszmaru Jej małżeństwa i pozew po złożeniu wycofała. Teraz jestem pewien, że to też było kolejne oszustwo i że żaden pozew nigdy i nigdzie nie został złożony. Wróciłem więc do tematu Jej sprawy rozwodowej; przecież nie była wobec tego opóźniana przez sprawę karną. „D” powiedziała, że jest już parę miesięcy po rozwodzie. Wcześniej opisywałem jak przy mnie złożyła w sądzie pozew rozwodowy. Potem w tajemnicy przede mną pozew ten wycofała a sprawa rozwodowa odbywała się z pozwu Jej męża (wydało się dopiero po dwóch latach gdy zobaczyłem wezwanie na sprawę rozwodową – z powództwa Jej męża).  Poprosiłem więc „D” aby pokazała mi sądowe orzeczenie rozwodu. Trwało to kilka dni i otrzymałem. Na dokumencie rozwód został orzeczony z winy męża. Wtedy już poprosiłem znanego mi adwokata o sprawdzenie tej informacji. Okazało się, że dokument rozwodowy, który mi przedstawila „D” też był sfałszowany. Na przedstawionym mi dokumencie z oryginalnymi pieczątkami i podpisami dopisała „rozwód został orzeczony z winy” męża; w rzeczywistości rozwód został orzeczony za zgodą stron bez ustalania winy. Tak więc cokolwiek „D” mi pokazała  - było sfałszowane; cokolwiek powiedziała – było kłamstwem. A ja byłem zakochany w tej kobiecie!!!

5/11/07 11:41 „D”:

Pawełku, dziś mija rok od czasu, gdy zaczęłam pracować w XXX. Chcę Tobie całym moim sercem podziękować za wszystkie Twoje starania abym otrzymała tę pracę, za troskę o mój los. Jak wiesz, nikt w moim życiu mi nie pomagał, stad też ta Twoja pomoc jest dla mnie cudem, najcenniejszym darem (i tak się odpłacała za ten dar). Dziękuję Ci za To naprawdę szczerze (czyż to nie jest nikczemne???). To dzięki Tobie mam pracę, podstawową rzecz w życiu człowieka a która tak naprawdę jest dobrem rzadkim i nie dostępnym dla wszystkich. Dziękuję Pawle z całego serca pełnego wdzięczności (tak wyglądało serce „D” pełne wdzięczności i zdrad). „D”

 06/11/2007 13:20 „D”:
Pawle,
Z każdą myślą o tym, jak się nade mną znęcałeś wykorzystując moją samotność, bezradność, strach i swoją pozycję, przewagę i do tego żonę, jednocześnie mnie oszukując dochodzę do przekonania, że jesteś człowiekiem pozbawionym serca i sumienia, który żerował na sierocie, dla którego moja miłość nie miała i nie ma znaczenia. Ja kochałam Cię przeogromnie, żyłam dla Ciebie, dbałam o Ciebie, wszystko dla Ciebie robiłam, kochałam Cię niewyobrażalnie wielkim uczuciem, jakim tylko ja mogłam Cię kochać. Naprawdę bardzo Cię kochałam, naprawdę szczerze i bez względu na wszystko mogę szczerze powiedzieć, że jesteś Miłością mojego życia. Nigdy nie sądziłam, że ludzie mogą być tak do siebie dopasowani, nigdy nie sądziłam, że można tak kochać, tak pragnąć, przeżywać takie szczęście, że szczęściem może być sama obecność ukochanej osoby.  To uczucie zmieniło całe moje wyobrażenie o miłości o byciu dwojga ludzi. Mogę szczerze powiedzieć, że ta miłość spowodowała, że dojrzałam, że dopiero będąc z Tobą poznałam i zrozumiałam, co to jest miłość, co to jest żyć z drugim człowiekiem, co to znaczy kochać bezgranicznie. Przeogromnie, szczerze, z bólem każdej komórki duszy żałowałam i żałuje wszystkich moich złych czynów, błędów. Wszystko to dla Ciebie nie było ważne. Liczyła się tylko Twoja zemsta, Twoje przyjemności, które czerpałeś z mojej miłości, mojego oddania i ze znęcania się nade mną.

Działałeś w sposób przemyślany i celowy pozbawiony litości.  Wiedziałeś, że Cię kocham, że nie mam nikogo poza Tobą i niczego. Zastraszałeś mnie, szantażowałeś i znęcałeś się nade mną psychicznie a nawet używałeś siły fizycznej.  Ja oddałam Ci całe swoje życie, naprawdę wszystko, co miałam BEZWARUNKOWO I BEZGRANICZNIE Cię kochając.
Ja naprawdę bardzo Cię pokochałam Pawle jak nigdy nikogo w życiu. Byłam straszliwą idiotką chcącą przypodobać się prezesowi Spirit, zmyślałam rzeczy, historie, które nigdy nie miały miejsca ani w rzeczywistości ani nie były odzwierciedleniem moich prawdziwych potrzeb. Debilizm. Może to te moje kompleksy, może samotność może inne przyczyny, co nie zmienia faktu, że to debilizm.

Twoja agresja, bezlitosne wyzwiska, krzywdząca interpretacja faktów z mojego życia, które wykorzystywałeś do znęcania się nade mną, moja samotność i strach, Twoje zastraszanie i szantaże doprowadziły mnie do skraju wyczerpania psychicznego i fizycznego, nie dawałeś mi szansy opowiedzenia o sobie, pokazania Ci mojego prawdziwego ja, moich myśli, nawet nie dałeś szansy by dać Ci do przeczytania mój pamiętnik – mojego spowiednika, powierzyciela.  Straszna szkoda.  Byłeś okrutny wobec mnie, znęcałeś się nad bezbronnym, samotnym człowiekiem. Wykorzystujesz wszystko i wszystkich dla swoich korzyści, stawiasz siebie ponad wszystko, samemu perfidnie kłamiąc i oszukując. Znęcając się nade mną bez względu na moją naprawę (!!!!), bez względu na moją miłość i oddanie. Jeszcze sobie pakiet informacyjny o dokonaniach „D” przygotowałeś do rozsyłania po wykradzionych mi, shakerowanych adresach mailowych. Co za człowiek z Ciebie? To jest miłość?
Twoja pomoc jest, była i będzie dla mnie cenna, niepowtarzalna, jedyna, jaką w swoim życiu otrzymałam i ważna szkoda tylko, że w Twojej ocenie dawała Ci prawo do bezwzględnego władania mną i była zakładnikiem i narzędziem Twoich szantaży.

Zawsze zostawiałeś mnie samą, samotną w czterech ścianach skatowaną przez Ciebie psychicznie swoją bezlitosną złością, zastraszoną, bezbronną sierotę, znękanego zapłakanego człowieka zżeranego własną rozpaczą i żalem po uprzednim wykorzystaniu mojej miłości, moich emocji, mojej samotności. Jesteś bezlitosnym, pozbawionym sumienia stworzeniem okłamującym i wykorzystującym emocje samotnego człowieka.
Prowadziłeś z żoną (akceptującą ten układ) normalne życie, regularnie z nią kochając się, miałeś w niej pomoc, wsparcie, powiernika a mnie okłamywałeś, że nic was nie łączy.

Najlepszym i niezbitym dowodem jest to, że 07.09.2007 Zarezerwowaliście sobie wczasy a mnie znowu oszukałeś, że miało to miejsce 11.09.2007  Czyli po poniedziałku 10.09.2007 kiedy to znęcałeś się nade mną psychicznie i fizycznie – pogoniłeś mnie zapłakaną, zrozpaczoną, obolałą z ciągnącą się z paraliżu nogą po ulicy w deszczu?
W niedzielę 16.09.2007 Powiedziałeś mi kochając się ze mną w łóżku, że żona prowadzi swoje życie, że nic was nie łączy, że od półtora roku (po raz kolejny się zarzekałeś) nie kochacie się ze sobą i dopiero w poniedziałek wieczorem 17.09.2007 roku (10 dni po dokonaniu i opłaceniu wczasów !)  powiedziałeś, że za kilkanaście godzin razem jedziecie na dwutygodniowy urlop. Mi mówiłeś, że chciałbyś ze mną spędzić tydzień na wakacjach ciesząc się sobą, słońcem. Gdy ja mówiłam o wspólnym wyjeździe powiedziałeś, że nie masz zbyt dużo pracy, że nie możesz. Teraz wziąłeś  sobie z dnia na dzień bez problemu urlop na dwa tygodnie i "nie chowając głowy w piasek" informujesz mnie, że za kilkanaście godzin wyjeżdżasz. Żerując na moim uczuciu do Ciebie przyjeżdżasz do mnie wielokrotnie, znęcasz się nade mną, objadasz mnie (zapewniałem Jej pełną lodówkę), kochasz się ze mną, wyznajesz jak się okazuje fałszywie miłość, tęsknotę, rozmawiasz i nie mówisz mi że jedziesz na urlop. To jest uczciwe? Wysikałeś się, najadłeś się, wykochałeś, wyplułeś kilka gum, popłynąłeś, znowu wysikałeś, wykąpałeś się, wyrwałam Ci włosy z brwi i nosa i pojechałeś do domu żałując, że nie obcięłam Ci paznokci u stóp i włosów na głowie i łonowych.

Jesteś podłym stworzeniem pozbawionym sumienia i serca, bezlitośnie, bez odrobiny miłosierdzia znęcającym się nade mną przez okres 15 miesięcy każdego dnia bez względu na wszystko!. Stworzenie bez sumienia, podły kłamca i oszust żerujący na sierocie mówiący o sobie brylant.  Jeszcze 15.10.2007  w SMSie o godz. 09.35 piszesz mi, że wyimaginowałam sobie viagrę i że się czepiam. Jesteś bez sumienia.
Pamiętam dobrze jak było mi przykro, gdy nie chciałeś ze mną uczcić mojego pierwszego zdanego egzaminu a tak mnie bałamuciłeś, że Ci na mnie zależy, że to dla Ciebie powód do dumy i szczęścia.  Jesteś podłym kłamcą i oszustem żerującym na mojej miłości do Ciebie.
Nawet nie chcę myśleć ile razy mnie oszukiwałeś, okłamywałeś, zdradzałeś a mnie przeciągałaś przez maszynkę. Jesteś fałszywym egoistą, człowiekiem bez sumienia.  Po prostu brakuje słów.

Niestety, ja wciąż kocham Pawełka, który był dla mnie naprawdę wszystkim, którego uwielbiałam i naprawdę zachwycałam się nim. Okazuje się, że tego Pawełka nie ma i tak naprawdę nigdy nie było. Ten cudowny, szlachetny, czuły, cudowny człowiek istniał tylko w moim zakochanym, zachwyconym sierocym sercu, moich wyobrażeniach. Ja po prostu myślałam, że Ty mnie bardzo kochasz, że swoją naprawdę wielką miłością zdołam wynagrodzić, załagodzić ból zranionego Twojego serca. Teraz widzę, że Ty mnie nie kochałeś tak jak sądziłam, nawet nie potrafię nazwać Twoich emocji.  Ja po prostu widzę straszną prawdę – Ty nic nie zrozumiałeś, do Ciebie nie trafiło moje uczucie, Ty nie pojąłeś, że ja Cię szczerze kochałam, Ty miałeś, masz i będziesz miał swoją wizję, swoją wersje zdarzeń, uczuć.  Straszliwy błąd. Straszna tragedia. Ja tak bardzo Cię pokochałam, że aż nie chce mi się żyć bez tej miłości, taka miłość zdarza się tylko raz (nie chce Jej się żyć tak, że z innymi trafiła do łóżek – co za perfidia, oszustwo i przerzucanie winy, aby zwycięsko zakończyć związek). Poniosłam karę za wszystkie moje kłamstwa, poniosłam zasłużoną karę, ale strasznie okrutną – straciłam bezpowrotnie największą prawdziwą miłość duszy i ciała. Tylko ja wiem jak to boli, bo tylko ja wiem, że moja miłość do Ciebie była szczera, kochałam każdą komórką duszy i ciała. Straszliwa tragedia (gdy to czytam to mi się aż wnętrzności przewracają) .
Pawle właśnie ze względu na tę moją naprawdę przeogromną miłość do Ciebie, na te uczucia dla mnie jedyne, prawdziwe, przecudowne, które zrodziły się i żyły w moim sercu i umyśle do Ciebie nie pozwolę się już Tobie ani Twojej żonie więcej nade mną znęcać, pastwić, żerować na mojej miłości do Ciebie, nie będą już narzędziem Twojej przyjemności, nie będziecie zabawiać się kosztem życia samotnego, zastraszonego człowieka. Nie będziesz już na mnie żerował, wykorzystywał moich emocji, oszukiwał i znęcał nade mną, mydlił mi oczy Twoimi chęciami.
Jestem samotnym człowiekiem, zastraszoną sierotą, która całe swoje życie sama zmagała się ze wszystkim, co ono niesie. Popełniłam tragiczne błędy, których całym sercem i duszą żałuję. Zrobiłam wszystko, co mogłam by je naprawić, by uleczyć siebie. Ponoszę częściowo samodzielną winę, ale nie jestem jedynym winowajcą. Chcę każdą komórką siebie żyć uczciwie, tak jak żyłam zanim stały się te wszystkie dramatyczne rzeczy.
Jestem schorowanym kłębkiem nerwów, bólu, strachu, rozpaczy. Pokochałam Cię przeogromnym uczuciem miłości. Byłeś dla mnie całym światem. Byłeś dla mnie ojcem, ukochanym, przyjacielem, najbliższą, najważniejszą, najcudowniejszą osobą pod słońcem. Boże święty, jak ja Cię bardzo kochałam Pawle... Teraz zasłona opadła. Widzę w Tobie człowieka bez serca i bez sumienia, kłamcę, egoistę, oszusta, który dla swoich przyjemności wykorzystał moje życie, moją miłość, moje oddanie, który bezlitośnie znęcał się nade mną, karał mnie na wszystkie możliwe sposoby, wykorzystywał moją miłość, osamotnienie i bezradność, który mnie zastraszał a cokolwiek dla mnie zrobił, w czymkolwiek mi pomógł to wypominał ciągle i wykorzystywał do zastraszania mnie i znęcania się nade mną, kazał mi wszystko zwrócić i jeszcze wykorzystywał mnie finansowo. Ty jesteś mężczyzną?  Ty prosisz o wybaczenie? Gdzie Ty masz serce, sumienie, godność Pawle?

Po raz kolejny proszę o zwrot niezwróconych jeszcze rzeczy, które Ci ofiarowałam na przestrzeni całej naszej znajomości w przekonaniu, że mnie kochasz, że rozpaczasz w wyniku ran Ci przeze mnie zadanych, że jesteś świętym szlachetnym, cudownym człowiekiem. Teraz, gdy widzę Twoje oszustwa, Twoje znęcanie się nade mną, wykorzystywanie, kłamstwa i fałsz proszę o zwrot rzeczy, które Ci ofiarowałam, bo nie zasłużyłeś na nie: dwa jedwabne krawaty, koszula, komplet trzech chusteczki do nosa, perfumy 100 ml Night Obsesion, whisky Old Pulteney limitowana edycja 1983. Niech owoce, słodycze, jogurty, obiady, gumy do żucia, tik taki pójdą Ci na zdrowie. Ja nie wydawałam na własne przyjemności a na to, aby Tobie, mojemu Ukochanemu było miło, abyś widział, że mi na Tobie zależy, że naprawdę bardzo Cię kocham. I choć jak mnie nazywałeś jestem nędzą, to z tej nędzy wydawałam na Ciebie z radosnym sercem często kosztem własnego zdrowia, bo wydając na Ciebie musiałam zrezygnować w własnych potrzeb.
Ponadto proszę o odkupienie wizytowej sukienki, którą mi zniszczyłeś w marcu br. oraz wizytowych spodni, które mi rozerwałeś szarpiąc mnie w październiku br.
Żyj sobie spokojnie w szczęściu i miłości małżeńskiej. Życzę wam zdrowia, radości, miłości, przyjaźni, spokoju i przecudownego seksu.
Gdy będę miała kopię wezwania na sprawę oraz dokument stwierdzający mój rozwód poproszę Cię o spotkanie abyś zgodnie z Twoją wolę mógł się z nimi zapoznać (ale dalej bezczelnie kłamała!!!!).  Aktualnie jestem poważnie chora – kręgosłup, leżę w domu nie mogąc się ruszać.
To wszystko Pawle. Moje serce i mózg umiera, konając w potwornych bólach cierpienia, rozpaczy, tęsknoty.... Jak mogłeś tak znęcać się nade mną będąc samemu nieuczciwym stworzeniem, nie dałeś szansy tej miłości. Niepojęte. „D”

07.11.2007 godz. 9.09 „D” do Pawła:
Gdybyś był świadomy miłości, jaką Cię obdarzyłam, kochało Cię moje serce, mój umysł, moje zmysły stałbyś się wierzący i do końca swoich dni modliłbyś się o to uczucie, niestety bezskutecznie, bo takie uczucie nie spotyka wszystkich ludzi. „D”

07.11.2007r. nagranie „D” na automatycznej sekretarce:
D” szlocha i mówi: przykro mi strasznie Pawle, że nie chcesz odebrać tego telefonu. Chcę ci powiedzieć, że naprawdę zdaję sobie sprawę z tragicznych błędów, które popełniłam w swoim życiu, dlatego Pawle przeraźliwie tego wszystkiego żałuję, żałuje tego przekleństwa, które mnie spotkało, żałuję tych kłamstw leczących moje kompleksy, problemy, tych dróg prowadzących do nikąd, naprawdę cię kochałam jak nigdy nikogo w życiu, przeogromną miłością, ta miłość powodowała, że naprawdę poczułam, co to jest być naprawdę szczęśliwym i spełnionym człowiekiem. Wszystko, co z Tobą przeżyłam, robiłam, dotykałam, całowałam, cieszyłam się, było moja prawdziwą osobowością, prawdziwą osobowością. Nie było w tym nic udawanego, chowanego, kreowanego. Przeżyłam chwile szczęścia, chwile rozpaczy, moja wina. Żałuję tego strasznie, że przez ten czas, kiedy byliśmy razem nie przekonałam cię do siebie, nie mogłam pokazać ci, nie mogłam cię przekonać do tego, jaka jestem naprawdę; nie jestem złym człowiekiem; jestem wygłodnionym dzieciakiem, który zrobił straszne błędy w swoim życiu. Bo mi nikt nie pomógł a ja nie umiałam prosić o pomoc. Bardzo cię kochałam i nadal cie kocham (!!!!!!!!!!!!!!!!); nieodżałowane to wszystko, nieodżałowane. Rozumiem, że nie chcesz się spotkać u psychologa; nie wiem, co mam powiedzieć jeszcze; nieodżałowane.

16 listopada 2007 (pamiętam jak by to było dziś), podjechałem pod dom w którym mieszkała „D”. Wyszła do mnie i wsiadła do samochodu. Chciałem się z Nią przejechać. Po kilkuset metrach jazdy „D” powiedziała – wiesz, wczoraj dostałam takiej chęci na sok z kiszonych ogórków, że poszłam do sklepu i sobie słoik kupiłam. Przychamowałem, popatrzyłem na Nią i powiedziałem – to chyba jesteś w ciąży. Kiedyś sam Jej opowiadałem, że kobiety w ciąży mają takie zachcianki: kiszone ogórki + sok z nich, kwaśne jabłka itp. Teraz myślę, że już wcześniej wiedziała, że jest w ciąży tylko przede mną grała, naprowadzając mnie na tę myśl. Podjechaliśmy do apteki, poszedłem i kupiłem Jej test ciążowy. Nie miałem już chęci do jazdy, odwiozłem więc Ją do domu. Po pół godzinie otrzymałem od „D” MMS-a ze zdjęciem testera; na zdjęciu widać było dwa czerwone paski – czyli CIĄŻA.

22 listopada 2007 14:09 „D” napisała:

Paweł,
16.11.2007 poinformowałam Cię, że jestem w ciąży i że jesteś ojcem dziecka, które w sobie noszę. Dzisiaj poddałam się badaniu, USG, które stwierdza, iż jestem w 10 tygodniu ciąży a termin porodu wg. USG datowany jest na 24.06.2008. Słyszałam serduszko naszego dziecka
(!!!!!!!!) i je widziałam. „D”

I tak się zaczął okres mojej znajomości z „D” pod nazwą „ciąża”. Czy po tylu oszustwach mogłem Jej wierzyć? Nie, nie powinienem. Ale po paru miesiącach przysięg, że byłem jednym, jedynym, i tylko jedynym, znowu uwierzyłem i kolejny raz dałem się nabrać. „D” lubiła grać „naraz na kilku fortepianach”. Aby wykazać Jej dalsze skurwysyństwo, oszustwo i łgarstwo, od razu wyprzedzając czas zaznaczam, że po 9 miesiącach wciskania mi do głowy, że jestem „tatusiem”, okazało się, że dziecko nie było moje, a moja Ukochana „D” już od trzech miesięcy utrzymywała stałe stosunki seksualne z co najmiej dwoma facetami poznanymi starym sposobem przez Internet. Ilu ich naprawdę wszystkich było to wie tylko „D”. Tych dwóch „Tatusiów” swojego dziecka nie udało się Jej jednak w ramach wielkiej miłości do mnie ukryć. Dlaczego? Dlatego, że dziecko miało taką grupę krwi, że ja ze swoją nie mogłem być jego ojcem więc odpadłem jako potencjalny tatuś zaraz po porodzie. Drugi potencjalny tatuś, prezes "Wacek" gdy dowiedział się, że miał do czynienia z byłą prostytutką piorunem zrobił badania genetyczne, które wykazaly, że nie jest tatusiem. Więc musiał być trzeci, którego razem z detektywem pomagałem „D” szukać. To był pan „ Incognito”, ale o tym już w dalszych odcinkach bloga.

C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz