Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 24 grudnia 2020

40. DOMINA PANI WIZYTATOR NAUCZA PISMA ŚWIĘTEGO - sierpień 2013


Pawełku Ukochany! Jesteś mi Przyjacielem i Ojcem, jesteś moją niewysłowioną Miłością, jesteś mi Autorytetem, Nauczycielem, Oparciem, wszystko, co najpiękniejsze, najważniejsze i najcudowniejsze w życiu jest Tobą, nosi Twoje imię. Widzisz Kochany Mój, jesteś ze mną na każdym kroku w sprawach tak wielkich jak i małych. Kochany, to wszystko jest jednym wielkim Twoim wyznaniem miłości i to wszystko jest moim niewysłowionym szczęściem……

 Nic dwa razy się nie zdarza, straconego czasu nie można nadrobić, ale też cofnąć. Tak wiele przeszliśmy już razem, tak wiele cudowności przeżyliśmy. Nie powinniśmy tego bezmyślnie niszczyć. Pawełku, wziąłeś mnie na swoje ramiona przenosząc przez najcięższą, najtrudniejszą dla nas drogę, utorowałeś mi ścieżkę swoją miłością, postawiłeś na nogi. Teraz idę samodzielnie nieustająco asekurowana Twoją miłością, cudownym sercem, wspaniałym umysłem i ciałem……

W listopadzie tak jak już pisałem w poprzednim poście „D” zorganizowała wizytę u lekarza psychologa, psychiatry Pani dr. XXXXX.  Uzgodniliśmy, że wizyta ma pomóc nam w ułożeniu wzajemnych relacji po tym, co razem przeszliśmy, po prostytucyjnej przeszłości „D” oraz wobec Jej aktualnej ciąży, jak mi wmawiała – ze mną. Tylko „D” w tym momencie wiedziała, że w „okresie zajścia w ciążę ze mną” pieprzyła się jeszcze z co najmniej  prezesem Wackiem i panem „Incognito”; piszę co najmniej dlatego, że już od połowy roku 2007r. próbowała układać sobie życie z innymi i w tym celu ponownie ogłaszała się na portalu randkowym znajomi.interia.pl, jako „poison” i „true sapphire” (poprzednio ogłaszała się jako Aganda, gdy rozpoczynała karierę prostytutki). Tak, więc „D” wiedząc ilu facetów oprócz mnie ją w tym czasie „dymało” rozpoczęła przed panią doktór relację o swoim dramatycznym dzieciństwie, którego konsekwencją była prostytucja, wyuzdanie, brak hamulców moralnych, zwyrodnienie, okrucieństwo wobec zwierząt – mordowanie ich przez rozgniatanie podczas stosunków seksualnych, seks grupowy, wszelkie odmiany BDSM-u, spuszczanie krwi, kopanie do utraty tchu, bicie itp. Zarezerwowane na spotkanie z lekarzem 1,5 godziny mijało a „naszych problemów” nawet nie dotknęliśmy. Zacząłem się denerwować i zwracać ”D” uwagę, aby przeszła do meritum sprawy. I wtedy przed lekarka zaczął się Jej atak na mnie. Że jestem bardzo nerwowy i agresywny, że się mnie boi, że mam schorowane emocje, że tracę kontakt z rzeczywistością. Gdy teraz patrzę na przebieg spotkania to chyba taki był Jej plan. Chciała mieć świadka w osobie lekarza, jaki to według Niej jestem. Lekarka też nie miała świadomości, że ten brzuch, co przed nią siedział był „falcowany przez iluś kutasów”, że ta ciąża jest nie ze mną, że to ma być pułapka na mnie, aby w przyszłości mnie oskarżać o znęcanie się nad „D”.  Po spotkaniu u lekarza „D” kontynuowała swoje działania.


7 grudnia 2007 13:53
Pawle,
piszę bo martwię się bardzo o Ciebie. Nie przyjmuj tego listu jako atak,
proszę. Nie jestem Twoim wrogiem. Jestem człowiekiem, który Cię kocha i chce
Twojego dobra. Naprawdę boję się o Twoje zdrowie.


Bardzo Cię proszę, zacznij się leczyć. Zrozum, droga, którą idziesz jest
morderstwem samego siebie, co przekłada się też na innych. Zatrzymaj się. Ja
jestem przerażona Twoimi reakcjami, Twoimi słowami a nade wszystko Twoim
stanem psychicznym.

Proszę Cię, zatrzymaj się, posłuchaj innych nie mnie, nie Twojej żony, nie
własnych chorych emocji a lekarza
(!!!!! przygotowanego i odpowiednio nastawionego przez Nią do tematu).
Nie masz we mnie wroga, Twoim wrogiem są Twoje schorowane emocje.
Pawełku, naprawdę tracisz kontakt z rzeczywistością. Proszę Cię, zatrzymaj się. Przemyśl chociażby to, co powiedział Ci wczoraj lekarz. Nie chcę Cię pouczać, naprawdę nie o to chodzi. Ja po prostu bardzo się martwię o Ciebie. Pomyśl sam, kto Cię może prosić byś zaczął się leczyć
(!!!!! Prostytutka prosi mnie abym się leczył), przecież nie obcy ludzie, którzy nie znają Twoich/naszych problemów, nie osoby, wobec których "trzymasz fason".

Na prawdę Pawle jesteś w strasznym stanie, jesteś więźniem własnych wizji a przez to zabijających emocji. Proszę Cię byś zaczął terapię NA SERIO bo wiem, że, ona NAPRAWDĘ pomoże Ci żyć, pomoże Ci zobaczyć prawdziwy świat, rzeczywistość a ta na prawdę nie jest taka, jaką Ty w swoim umordowanym sercu i umyśle postrzegasz. Błagam Cię Pawełku RATUJ SIĘ, naprawdę są szansę abyś uratował siebie, abyś się wyleczył. Proszę Cię, bo wiem, że idziesz złą, śmiertelną drogą. Uwierz mi, nie jest jeszcze za późno. Naprawdę, terapia pomoże Ci odnaleźć rzeczywistość, siebie a także i inne bliskie Ci osoby.

Dr XXXX przyjmuje na tam gdzie byliśmy dzisiaj („D” któregoś dnia poprosiła abym zawiózł Ją do szpitala psychiatrycznego; mówiła, że ma tam do wykonania badania związane z ciążą; gdy po godzinie wróciła powiedziała „wyobraź sobie, że spotkałam w szpitalu panią dr. XXXXX; niby przez przypadek; teraz myślę, że był to dalszy etap przygotowywania sobie świadka przeciwko mnie !!!!!). Ma dyżury całodobowe. Będzie dzisiaj, będzie wtorek/środa. W każdy czwartek od 15 do 21 przyjmuje w spółdzielni lekarskiej. Bardzo Cię proszę podejmij leczenie, podejmij terapię, spotkaj się z nią sam, niech CI POMOŻE.

Proszę spróbuj, na prawdę można Ciebie uratować, jeszcze nie jest za późno. Wiem, że to strasznie ciężka i trudna sytuacja dla Ciebie, bo do tej pory to głównie Ty byłeś wsparciem, to Ty byłeś pomocą, to Ty radziłeś sobie z problemami. Teraz Ty potrzebujesz pomocy i zobacz, możesz ją uzyskać, masz też kogoś, kto Ciebie kocha. Nie można być sędzią we własnej sprawie, nie można być swoim lekarzem. Wiem, że to dramatyczna sytuacja, ale powinieneś się z nią zmierzyć, nie chować głowy w piasek (i tak diabeł w osobie „D” próbował zrobić ze mnie osobę chorą, którą trzeba leczyć; Ona prostytutka, najbardziej krwawa domina Pani Wizytator i Pani bez Skrupułów była jak najbardziej zdrowa psychicznie a wszystko robiła z pełną premedytacją).

Kocham Cię. „D”
 
20 grudnia wyjechałem na dwa tygodnie do Tajlandii; znowu uciekłam od „D”; miałem dosyć tych napaści na mnie, ciągłego oskarżania przez ciężarną prostytutkę, że ja jestem zły i chory a Ona dobra i odmieniona. Nie było mnie w Polsce w Święta i Nowy Rok.
31 grudnia 2007  18:32 przed balem sylwestrowym „D” wysłała mi maila:
Ukochany Mój Pawle,
I. Moje odpowiedzi - fakty:
1. Ciąża trwa 40 tygodni, tj. 280 dni (encyklopedia podaje, że 281 dni - "Fizjologia człowieka z elementami fizjologii klinicznej" pod redakcją Z. Traczyka i A. Trzebskiego, PZWL Warszawa 1980).
W okresie ciąży (gdy przebiega prawidłowo) przeprowadza się 4 badania USG. Każde inną techniką i w innym celu.
Pierwsze badanie USG wykonuje się, gdy kobieta podejrzewa ciążę. Jest to badanie ogólne a jego celem jest stwierdzenie ilości pęcherzyków ciążowych z echem zarodka, wielkości pęcherzyka żółtkowego, stanu szyjki macicy, oszacowania wieku ciąży i terminu porodu. Ja badanie to miałam przeprowadzone w dniu 22.11.2007 roku.
Wyniki badań: ………………………… szacowany termin porodu: 24.06.2008.
Drugie badanie usg jest to badanie genetyczne, którego celem jest określenie rozwoju płodu, wad rozwojowych, struktur miednicy mniejszej, określenie wieku ciąży i terminu porodu.
Ja to badanie miałam przeprowadzone w dniu 11.12.2007 roku.
Wyniki badań:……………………. wiek ciąży: 12 tygodni i 6 dni do 13 tygodni i 1 dnia. Termin porodu: 18.06.2008
Ponadto, przeprowadziłam dodatkowe badanie u lekarza uznawanego za jednego z najlepszych specjalistów dr. XXXX dysponującego najnowocześniejszym sprzętem, w dniu 14.12.2007 z którego wynika: …………..
Termin porodu: 18.06.2008 roku.
Trzecie badanie USG przeprowadza się ok 20 tygodnia ciąży w celu zbadania rozwoju serca.
Czwarte badanie USG przeprowadza się w 38 - 39 tygodniu ciąży w celu zbadania ułożenia dziecka.
Dla Twojej informacji cytat z internetu:
"życie zaczyna się w momencie poczęcia, tzn., gdy jajo (komórka rozrodcza żeńska) zostanie zapłodniona przez plemnik (komórka rozrodcza męska, żyje nawet 5 dni od chwili ejakujacji). Otrzymuje ona 23 chromosomy od matki i tyleż samo od ojca, czyli łącznie 46 chromosomów. Jeżeli ta prawidłowość zostanie zachwiana i nastąpi różnica w ilości chromosomów zachodzi wówczas odmienność w zachowaniu i wyglądzie (np. mongolizm). Jeżeli zapytamy się człowieka na ulicy ile trwa ciąża - odpowie nam, iż 9 miesięcy. Naukowcy jednak określając ten czas używają miesięcy księżycowych (28 dni), co zgadza się to z cyklem menstruacyjnym u kobiety. Ciąża trwa, zatem 280 dni księżycowych od momentu zapłodnienia. Termin nie jest jednak ścisły, rodzą się bowiem np. wcześniaki, jak i dzieci przenoszone."
Jest dużo literatury i opracowań w internecie, można z nich korzystać, jeśli się chce.
Przede wszystkim proszę o wspólną wizytę u lekarza, lekarze naprawdę wszystko wyjaśniają, odpowiadają na każde pytanie
(ale nie chciała się pochwalić, że w grę wchodzi paru „TATUSIÓW”).
2. Ta ciąża jest kolejną moją tragedią, dramatem i chyba wieczną karą. Nie chciałam jej i nie była planowana. Jest dla mnie ogromnym szokiem.
3. Kochaliśmy się (teraz mogę to już nazwać tak jak było – uprawiała sex ze mną; na pewno nie kochaliśmy się, tak jak nie kochała się z innymi Tatusiami, tylko uprawiała z nimi sex): 09.09.2007r, 10.09.2007 [tego dnia po seksie ze mną znęcałeś się nade mną fizycznie i psychicznie, pogoniłeś mnie zapłakaną, z ciągnącą się z paraliżu nogą po ulicy w deszczu (do tego potrzebna Jej była pani dr. XXXXX jako świadek) ] 16.09.2007 (w tym dniu powiedziałeś, że NIC cię z żoną nie łączy, że żona prowadzi własne życie). Dopiero następnego dnia wieczorem powiedziałeś, że za kilkanaście godzin wyjeżdżacie razem na urlop. Urlop miałeś wykupiony 07.09.2007, mi jeszcze wmawiałeś, że zrobiłeś to 11 września).
4. Dr XXXXX powiedziała Ci, że człowiek może się zmienić. Powiedziała, że często bywa, że ludzie popełniają straszne błędy, ale tylko ci, którzy nie są spaczeni odczuwają żal i zmieniają się (a czy „D” odczuwała żal po swojej prostytucji i się zmieniła kontynuując kurewstwo ?????).
5. Jesteś ojcem dzieciątka, które noszę w sobie (ależ była bezczelną naciągaczką).
II. Moje pytania:
1. Dlaczego pomimo moich próśb nie uczestniczyłeś w żadnym moim badaniu?
2. Znęcanie się nade mną, mszczenie się powoduje, że jesteś szczęśliwy?
III. Moje komentarze:
1. Odtrącałeś mnie od siebie i ciągle odtrącasz swoim jadem, pragnieniem zemsty i okrutnym uskutecznianym na każdy możliwy sposób dążeniem do zadania mi najgłębszych ran i karania mnie. Pomimo Twojej bezlitosnej agresji, znęcania się nade mną przeżyłam z Tobą najpiękniejsze chwile swojego życia (!!!!! najpiękniejsze chwile - rżnąc się z innymi). Ogromnie, naprawdę bezgranicznie i bezwarunkowo Ciebie kochałam Pawle (!!!!!). Nigdy w życiu tak nie kochałam, tęskniłam, pragnęłam, nigdy nie byłam tak bardzo szczęśliwa jak przez ten czas z Tobą (leżąc pod innymi).
2. Uważam, że jest Ci potrzebna pomoc psychologiczna i/lub psychiatryczna. Nawet nie jesteś świadomy swojego złego stanu psychicznego, emocjonalnego a naprawdę widzę, że jest coraz gorzej, jesteś coraz bardziej agresywny. To, co piszę jest wyrazem mojej miłości i troski o Ciebie (teraz już wiem, jaka to była miłość).
3. Tęsknię straszliwie za tym uczuciem, które żywiłam do Ciebie. To było coś najpiękniejszego, co czułam, co przeżywałam. Prawdziwa szaleńcza miłość naprawdę każdej komórki ciała i umysłu. Tego nawet się nie da wyobrazić, opisać, człowiek dopóki tego nie odczuje, doświadczy nawet w najśmielszych wyobrażeniach, marzeniach nie zbliża się do cudowności tych doznań (odczuwała to leżąc pod innymi lub demonstrując swoją najwyższą technikę seksualną – sex w szpagacie).
4. Myślę, że gdybyś nie był zatruty tym jadem, żółcią, gdyby udało Ci się zapanować nad myślami, własnymi wizjami, że gdybyś miał otwarte oczy, serce, umysł widziałbyś moje wnętrze (Jej wnętrze oglądali inni, gdy Ją rżnęli i uprawiali sex w pozycji 6/9), myśli, wartości, cele, moje serce, emocje ...
5. Ja Cię naprawdę bardzo kocham i każdą moją niesprawiedliwie wylaną łzę i ból wybaczę Ci, przytulę Cię do swojego kochającego serca i nigdy więcej ciebie nie zranię, nie skrzywdzę, nadstawię własne serce by cię chroniło przed złem (nawet nie wiem jak mogę to skomentować; taki słowa i takie oszustwo może czynić tylko kobieta od duszy diabła). Tylko Ty musisz tego naprawdę chcieć Pawle.
Naprawdę Twoja „D” (!!!!)






Paweł napisał(a):


Ukochana Moja „D”,
mam w końcu dostęp do komputera. Krótkie sms-y nie dają szans na
przekazanie uczuć. Pokochałem Cię i kocham bardzo. Chyba jest to naprawdę
miłość bezwarunkowa, jeśli Cię kocham nadal po tym wszystkim, co przeszedłem, przeszliśmy, Ty przeszłaś. Nigdy nie chciałem Cię na siłę przy sobie zatrzymać. Dwoje ludzi musi coś czuć do siebie, aby być z sobą nawet, jeśli są oszukiwani i oszukują. Ja myślami jestem z Tobą w każdej sekundzie.
Stale z Toba rozmawiam, pieszczę, tęsknię, kłócę się, itp., teraz liczę dni
do powrotu. Tęsknota, tęsknota, tęsknota. Nie wiem czy oszukujesz mnie;
z dat, kiedy się spotkaliśmy przed moim wyjazdem do Egiptu wcale nie wynika, że to ja jestem przyczyną tej ciąży. Ciąża trwa dokładnie 9 miesięcy, wg usg poród ma nastąpić 24 czerwca. Więc poczęcie nastąpiło 24 września. Kochaliśmy się prawie dwa tygodnie wcześniej a od 18 września do 2 października byłem poza krajem. Ale jak mówisz kobieta w ciąży wszystko może. Może, więc nie tylko mnie wmawiasz ojcostwo
(jednak nawet wtedy miałem w sobie trochę realnego myślenia i mimo przysiąg „D” do końca Jej nie wierzyłem). Wcześniej czy później wszystko sie wyjaśni (i to była prawda, wyjaśniło się – ja nie byłem sprawcą ciąży; ale kto został tatusiem nie dowiedziałem się; może w ogóle nie został ustalony !!!!). Myślę, że chciałaś zajść w ciążę, ponieważ w nią zaszłaś. Przykro mi, że mówisz, że wyłudziłem coś, oszukałem. Ja dałem Ci z siebie tyle ile mogłem, a otrzymałem coś tak cudownego, taką miłość i tęsknotę, zazdrość, cierpienie, jakich w życiu nie przeżywałem. Jak będziesz chciała to przecież nie będziesz się ze mną spotykała a ja cię na siłę nie zatrzymam. Myślę, że oboje przeżyliśmy coś niespotykanego, wyjątkowego, nadzwyczajnego (i tu się myliłem, to wszystko było grą i oszustwem). Pokochałem Cię, kocham i będę żył tą miłością do końca swojego życia. A jeśli chodzi o lekarza to Moja Ukochana ja go tak nie potrzebuję jak Ci się wydaje. Na bezsenność cierpiałem już od wielu lat. Od p. dr XXXXX to właśnie chciałem się dowiedzieć jak psychika kobiety może się zmienić, czy może się przewartościować, czy osoba może być kimś innym niż była. Niestety nasze rozmowy poszły w zupełnie innym kierunku. To, że się denerwuję jest oczywiste, ale to nie wymaga interwencji lekarza, lecz spokoju w otoczeniu. Tak czy inaczej sprawy jakoś muszą się ułożyć. Albo będziemy razem albo nie. Okres przejściowy zawsze jest trudny. Wiedz, że Cię bardzo kocham, ciekaw jestem czy mnie oszukujesz z tym ojcostwem? (tu jednak cały czas nie byłem przekonany; dopuszczałem myśl, że „D” mimo przysiąg się niewiele zmieniła i kontynuowała kurewstwo). Miłości Moja i Tęsknoto, całuję Cię, przytulam, pieszczę i tęsknię - do zobaczenia Twój na prawdę Paweł.

 Godzinę po poprzednim mailu odebrałem w Tajlandii kolejny mail od Ukochanej „D”.

31 grudnia 2007 19:36

Ukochany Mój Pawle,

cokolwiek by powiedzieć jesteś Największą, Najszczerszą, Najprawdziwszą Miłością Mojego życia. Nikt na całym bożym świecie nie był mi tak bliski, tak ważny, nikt nie znaczył dla mnie tyle, co Ty.

Miniony rok był najcudowniejszym okresem w moim życiu pomimo wielu strasznych rzeczy, cierpień, bólu, niesprawiedliwości. Fakt tego, co odczuwałam, przeżywałam duszą i ciałem będąc z Tobą, potwierdza jednoznacznie, że jesteś Miłością Mojego Życia. Byłeś mi najukochańszym, najbliższym człowiekiem i naprawdę uważałam Cię za świętego człowieka.
Dzisiaj, chcę Ci podziękować za ten miniony, przeżyty razem rok. Dziękuję Ci, że mogłam tak bardzo Cię kochać. To uczucie przewartościowało cały mój świat, system wartości, celów, marzeń. Ta miłość była czymś najcudowniejszym, co przeżyłam w całym swoim życiu. Chcę Ci podziękować za to, czego nauczyłam się będąc z Tobą, za rozmowy, za radość, za to, że nauczyłeś mnie tańczyć, za te wszystkie cudne chwile szczęścia i miłości. Dziękuję Ci za pomoc w studiach, nauce, za wyprostowanie wszystkich złych rzeczy...
(jak to wszystko można komentować, jak???; jak to można komentować wiedząc teraz, że w tym roku też pierdoliła się z innymi, że była kurwą z ogłoszenia na portalu „znajomi”; brak mi słów, brak mi słów !!!!).

Dziękuję Ci za każdy dzień tego minionego roku, za wszystko, co wypełniało każdą jego minutę, za każde zdarzenie. Był to najważniejszy rok mojego życia. Od pierwszych jego sekund byłeś ze mną przez cały czas jego trwania. Żyłam tylko Tobą i tylko dla Ciebie (!!!!! brak słów). Nawet teraz, gdy jesteś tysiące kilometrów ode mnie jestem myślami z Tobą... Choć to głupie a smutne zarazem, przez ten rok dojrzałam. U progu tego roku byłam innym człowiekiem, nawet nie masz pojęcia jak innym człowiekiem będąc kończę ten rok (teraz wiem; kończąc rok leżała w łóżku prezesa Wacka). Cieszę się z tego, ale przeszywa mnie też straszny smutek ... Nawet mi przez myśl nie przeszło, że zajdę w ciąże, że połączy nas na zawsze nasze dziecko ... Błogosławieństwo czy przekleństwo ... (nasze dziecko … co za hipokryzja; gdy „D” pisała do mnie tę wiadomość był już wieczór sylwestrowy; mnie w sms-ie poinformowała, że idzie na sylwestra do koleżanki z pracy; a prawda była taka, że sylwestra spędzała z prezesem Wackiem a potem udowadniała mu u niego w domu, leżąc pod nim, że jest sprawcą tej ciąży, którą mnie wmawiała !!!!!! Co za kobieta diabeł).

Chcę Cię przeprosić za wszystkie Twoje cierpienia, których byłam przyczyną. Szczerze z głębokim żalem przepraszam Cię Pawle (szczerze z głębokim żalem – co za hipokryzja; czy Ona się zmieniła???? Prostytutka zostanie na zawsze prostytutką, taki to stan psychiczny – nie do zmiany!!!!!). W załączniku przesyłam Ci coś o prawdziwej miłości. Niech to będą moje życzenia na ten nowy i każdy następny rok Twojego życia (w następnych latach tak samo ze mną postępowała!!!!!).
Załącznik

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.

Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelka wiedzę,
i wszelką możliwą wiarę,
tak, iżbym góry przenosił,
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.

I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.

Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza sie bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamieta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli sie z prawdą.

Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje,
nie jest jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie.

 

Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
lecz zobaczymy twarzą w twarz:
Teraz poznaję po części,
lecz poznam tak, jak i zostałem poznany.
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy:
z nich zaś największa jest miłość.

 

Dalej „D” przesłała mi fragmenty Pisma Świętego wyjaśniające, czym jest miłość; abym ja zrozumiał ponieważ Ona to już zrozumiała !!!!!.
Pismo Święte jednoznacznie przedstawia miłość jako uczucie budujące, szlachetne, czyste. Tymczasem średniowiecze ukazuje nam nowy jej wymiar, ukazuje nieznane lub może niechciane dotychczas jej oblicze. „Miłość jest cierpliwa, miłość jest dobrotliwa, nie zazdrości, miłość nie jest chełpliwa, nie nadyma się, nie postępuje nieprzystojnie, nie szuka swego nie unosi się, nie myśli nic złego, nie raduje się z niesprawiedliwości, ale raduje się z prawdy”(Koryntian 13:4-7).

Bo gdybym nie miał miłości, która nadaje sens ludzkiemu życiu i działaniu, moje człowieczeństwo nie byłoby pełne. Tylko miłość tak potrafi zmienić człowieka, ze staje się on kimś zupełnie innym. Myśli, czuje i patrzy zupełnie inaczej. Wszystko wydaje się inne, świat dookoła nabiera wartości i sensu. Człowiek, kochając nie ponosi żadnego ryzyka, nie musi koncentrować swojej uwagi na dowodach, na dociekaniach intelektualnych, na obronie swej niezależności, nie jest skazany na porażkę. Dlaczego miłość jest najważniejsza? Bo tylko dzięki miłości osiąga się szczęście, spokój, tylko miłość daje nadzieje i siłę życia.

„Miłość jest wielkoduszna i życzliwa. ,nie zachowuje się nieprzyzwoicie ,nie upatruje własnych korzyści ,nie daje się rozdrażnić. Wszystko znosi ,wszystkiemu wierzy ,wszystkiego się spodziewa wszystko przetrzymuje. Miłość nigdy nie zawodzi.”
Podstawą miłości mogą być między innymi pokrewieństwa ,małżeństwo, zadowolenie z wzajemnego dotrzymywania sobie towarzystwa. Jednak według Biblii prawdziwa miłość to coś więcej niż obopólna sympatia Taka miłość powinna mieć na uwadze najwyższe dobro ukochanej osoby lub swojego bliźniego.

Prawdziwa miłość potrafi znosić stany napięcia i trudności. Miłość nie jest łatwowierna ,ale nie jest też przesadnie podejrzliwa ,lecz darzy zaufaniem. Prawdziwa miłość potrafi oprzeć się trudnościom i walczy nie ze sobą ,lecz z problemami. Jest silna ,ale też ustępliwa , życzliwa i łagodna. Kto chce zaskarbić sobie miłość musi ją okazywać.

Tak więc miłość jest bardzo cenną wartością. To ona nadaje sens życiu ludzkiemu i nigdy nie przeminie choć dzisiaj niewiele ludzi ją przejawia i jej doświadcza.

Z punktu widzenia chemików, miłość to jakaś skomplikowana reakcja, w trakcie której w naszym mózgu uwalniają się związki chemiczne wpływające na nasz organizm. Zachodzi gdzieś w komórkach naszego ciała. To definicja naukowa. Jednak zwykli ludzie odbierają to inaczej. Dla nich to uczucie, które ma niesamowicie wielką siłę. Jest wszystkim i wszystko pokona. Możemy ją spotkać wszędzie: na ulicy, w kinie. Jest popularnym tematem wielu utworów literackich. Niejeden pisarz, bądź filozof próbuje nam uświadomić, jak ona jest istotna.

Już w Starym Testamencie odnajdujemy fragment „Pieśni nad Pieśniami” mówiący: „Jak śmierć mocna jest bowiem miłość”. Uważam, iż jest to absolutnie prawdziwe. Śmierć jest jakby najmocniejszą ze wszystkich rzeczy, jakie nas spotykają na Ziemi. Choćbyśmy byli nie wiadomo jak dobrzy czy bogaci, ona i tak po nas przyjdzie. Możemy nie chcieć tego, uciekać, chować się, ale to i tak nic nie zdziała. Ona i tak nas znajdzie, a wtedy zabierze naszą duszę ze sobą. Na zawsze. Tak samo jest z miłością. Przed nią też się nie obronimy. Jej siła jest równie wielka jak moc śmierci. Tylko śmierć zabiera życie, a miłość je daje.

Miłość jest najważniejsza w całym naszym życiu. Nie zastąpi jej bogactwo, wiedza, ani żadna inna z materialnych rzeczy. Uczycie to wypełnia pustkę w naszym sercu, sprawia, że przestajemy myśleć tylko o sobie. Nie jesteśmy już egoistami, lecz altruistami. Dlatego nie możemy z niej rezygnować. Jak pisze św. Paweł w swoim pierwszym liście do Koryntian: „I choćbym miał dar prorokowania, i znal wszystkie tajemnice, i posiadał całą wiedzę, i choćbym miał pełnię wiary, tak żebym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym”.

Czytając „Pieśń nad Pieśniami” zauważamy, że kochając kogoś, zwracamy uwagę tylko na niego. Nie liczy się dla nas żadna inna osoba. Dla obojga kochanków najważniejsze jest ich wzajemne uczucie. Nic innego nie ma większego znaczenia, niż uśmiech ukochanej osoby, jej dotyk, pocałunek.  Braku tego nie złagodzi nawet tuzin innych osób, do których nic szczególnego nie czujemy.
„Ja należę do mojego miłego i ku mnie zwraca się jego pożądanie”.

Czytamy dalej. Bowiem miłość to przynależność, to pełne oddanie drugiemu człowiekowi. Jesteśmy poddani ukochanej osobie tak długo, jak długo trwa uczucie. Prawo to jest powszechnie znane, gdyż na ślubie kochankowie biorąc zebranych na ceremonii bliskich oraz Boga za świadków składają przysięgę miłości, posłuszeństwa i wierności kończąc ją słowami „[...] dopóki śmierć nas nie rozłączy”.

Najczęściej jednak zdarza się, że nawet śmierć nie jest w stanie zabić miłości. Tu znów przytoczę fragment „Pieśni nad Pieśniami”: „Albowiem miłość mocna jest jak śmierć, namiętność twarda jest jak Szeol. Jej żar to żar ognia,to płomień Pana”.

Coś, co pochodzi od Boga nie może być nietrwale, połowiczne. Symbolem tego jest nawiązanie do Szeolu, biblijnego określenia królestwa zmarłych. Jest to kraina, z której nie ma powrotu. Tak jak nie ma odwrotu od miłości. Stąd prowadzi tylko jedna droga. Jeśli raz się pokocha nie ma możliwości wycofania się. Uczucie może się jedynie pogłębić, nigdy natomiast spłycić, chyba że będziemy wielkimi głupcami usilnie dążącymi do zabicia tego cudownego uczucia, zerwania łączących nas więzów. Natomiast miłość sama z siebie nie może wygasnąć.
Jeśli Stwórca dal nam umiejętność kochania, to po to, abyśmy korzystali z niej w pełni. Tak więc, jeśli kogoś kochamy, nasza miłość przetrwa wszystko. Jak mówi dalszy fragment:

„Wielkie wody nie ugaszą miłości, a strumienie nie zaleją jej.
Jeśliby kto chciał oddać za miłość całe swoje mienie, to czy zasługuje na pogardę?”

Zakochany człowiek nie myśli logicznie. Uczucie zaślepia jego umysł, staje się jedyną istotną rzeczą w całym jego życiu. Każdy dąży do spełnienia się w miłości, jest gotów wszystko poświecić w jej imię. Kiedy kochamy nie zwracamy uwagi na stronę materialną, lecz uczuciową naszego życia, dlatego jesteśmy w stanie bez wahania wyrzec się wszystkiego, co posiadamy, w imię tego, by być szczęśliwym wraz z ukochaną osobą. Jak pisze św. Paweł: „Miłość nigdy nie ustaje; bo jeśli są proroctwa, przeminą; jeśli języki, ustaną; jeśli wiedza, wniwecz się obróci”. Ze wszystkiego pozostaną tylko miłość i śmierć. Miłość daje, śmierć zabiera, jak więc możemy łączyć te dwie sprzeczności i stawiać je obok siebie?

Czasami właśnie śmierć daje szansę miłości. Spójrzmy na dwoje najbardziej popularnych kochanków wszechczasów: Romea i Julię. Ich rodziny nienawidziły się, toczyły wojnę, dlatego uczucie dwojga młodych było zakazane. To właśnie z miłości do Julii Romeo połknął truciznę widząc ciało nieżywej ukochanej, natomiast ta patrząc na scenę samobójczą wybranka chwyta jego sztylet, poczym wbija go w swoje serce. W wierszu Norwida
„W Weronie” czytamy:„Cyprysy mówią, że to dla Julietty, że dla Romea, ta łza z nad planety spada i groby przecieka”

Ludzie płaczą z powodu ich śmierci. Tymczasem to najlepsze, co mogło im się przydarzyć. Odchodząc z tego świata pozostawili za sobą wszystko, co tak naprawdę im przeszkadzało: ciała krępujące ich umysły, rodziny zakazujące im spotykania się, próbujące zgasić wielki płomień ich miłości. Teraz ich dusze są wolne, na zawsze splecione ze sobą. Fakt ten powinien budzić w nas radość, nie smutek, gdyż istotą tych zdarzeń było połączenie się zakochanych na wieki.

Reasumując, miłość jest najpiękniejszą rzeczą daną człowiekowi przez Boga. Zarazem najsilniejszą i najsłabszą, gdyż wystarczy kilka słów, aby ją zabić. Tak więc, jak mówi św. Paweł: „Teraz więc pozostaje wiara, nadzieja, miłość, te trzy; lecz z nich największa jest miłość
. „D”

(I tak to diabeł może powoływać się na Boga dla realizacji swoich celów).

1 stycznia 2008 18:12

Pawle Kochany,

zadałam Ci 2 pytania. Nie odpowiedziałeś na żadne. Mój komentarz: ignorujesz mnie, wolisz mnie posądzać o kłamstwa, ciągle oskarżać na bazie swoich wizji. Nie dążysz do dialogu ani porozumienia, lecz do wymierzania kar wg. własnego indywidualnego uznania. Nie jesteś uczciwy, traktujesz siebie, jako boga, sędzigo któremu wszystko wolno, ma wszelkie prawa, ale żadnych obowiązków, nawet tych wynikających z relacji czysto ludzkich. Taką postawą nigdy nie uzyska się czyjegoś zaufania i nigdy nie uratuje się miłości. Tak traktując człowieka, nigdy nie wzbudzisz w nim przekonania, że jest kochany i ważny dla Ciebie.

Proponuję dialog pomiędzy Tobą a mną a nie przesłuchanie „D”.

Nie próbuj już więcej udowadniać, że mnie jest potrzebna pomoc psychiatryczna, bo to Ci się nie uda. Byliśmy razem u Dr XXXXX, ona, jako lekarz zdecydowała, że to Tobie są potrzebne leki i terapia. Dobrze, nie będę już prosiła Cię byś się ratował, ale miej też na uwadze proszę, że ja już nie dam Ci się nade mną pastwić, wyładowywać Twojej agresji na mnie.
Kocham Cię bardzo, chciałabym żebyś już wrócił, tęsknie za Tobą, ciągle myślę o Tobie, jesteś ze mną bez przerwy...
(nawet, gdy była w łóżku z prezesem Wackiem; ciekawe, co ja robiłem, gdy Ją Wacek pieprzył ?????).

Twoja „D”.
Paweł napisał:

„D” Kochana, to, dla czego mnie oszukujesz dalej - patrz sprawa w prokuraturze o zmuszanie do prostytucji, pewnie stwierdzisz , że to znów wynika z zaszłości, ale przecież w miłości w końcu kiedyś trzeba przestać kłamać (ta sprawa również dotyczy dziecka, którego ja podobno jestem ojcem a Ty napewno będziesz matką); sprawa przesłanego Ci  niby przez Moją Żonę kalendarzyka; sprokurowany list od nieznajomej z serwera Znajomi itp..

Kocham Cię bardzo Twój Paweł.

Ps. Nie próbuj już więcej udowadniać, że mnie jest potrzebna pomoc psychiatryczna, bo to Ci się nie uda.

Wróciłem z Tajlandii 4 stycznia 2008r. Parę dni później w telefonie „D” zobaczyłem sms-y dotyczące nocy sylwestrowej. Pisała do jakiegoś faceta, że zostawiła u niego zegarek w łazience albo sypialni; prosiła żeby go poszukał. Gdy on nie mógł zegarka znaleźć to zaproponował „D”, że go Jej odkupi; w końcu zegarek znalazł się w sypialni. Mnie natomiast wyjaśniła te fakty tak: facet, u którego była w domu i tam zgubiła zegarek jest notariuszem; ma żonę adwokata, która prowadzi sprawę „D” związaną z pozwaniem byłego mężą”D” o oszustwo – dostał od „D” kilkadziesiąt tysięcy złotych na zakup wspólnego mieszkania a mieszkanie kupił tylko na siebie, (o czym niby „D” nie wiedziała). Zegarek zgubiła w domu Państwa adwokat i notariusza, gdy „D” była oprowadzana po nim przez to małżeństwo po wcześniejszej konsultacji prawniczej. Prawda natomiast była taka: notariusz to prezes Wacek; nie ma żony, bo jest rozwiedziony; „D” spędzała u niego noc sylwestrową „kochając jednocześnie mnie Pawła najbardziej jak tylko można”; żadnych pieniędzy „D” nie przekazała na zakup mieszkania swojemu byłemu mężowi; wszystko, więc było jednym wielkim kolejnym kłamstwem „D” wcześniej podpartym Pismem Świętym.

3 komentarze:

  1. To co piszesz jest od początku i chyba do końca ( którego jeszcze nie znamy) chore !!!!! Tak strasznie ona chciała na tylko dla siebie bogatego , na dobrym stanowisku mężczyznę, niezależnie od tego ,jakie to rodziło skutki dla innych i jakich wymagało manipulacji z jej strony? Czyby kompleks braku ojca i podpory ? Swoją drogą koronkowa robota.A Ty ślepy głupcze , łapałeś się bezrozumnie na młodą laskę. Czy Twoje małżeństwo już wtedy było fikcją, czy też był to drastyczny objaw andropauzy? Czy Twoja żona Ci wybaczyła ten wyskok, czy trawisz to wszystko nadal w samotności?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem tym tajemniczym kuzynem, który przyjechał w odwiedziny. Prawda jest taka, że wynajmowałem z nią mieszkanie na Freta. Z tym powoływaniem się na Boga i Pismo Święte to był jej przemyślany trik. Jej celem było sprawienie wrażenia osoby bardzo dobrej, bo Ktoś kto czyta pismo św i jest religijny MUSI być uosobieniem cnót i zasad moralnych. Pamiętam doskonale te jej wstawki "będe się za Ciebie modlił Darku". Pamiętam, że odnosiło to zamierzony skutek. Co za skurwysyństwo, żeby wukorzystywać Boga do fałszowania intencji. Bedzie sie na pewno zmarzyć w piekle. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno coś dodać do tego komentarza. "D" stale mi powtarzała, że chodzi do kościoła i się spowiada. Kiedyś gdy była w ciąży byłem z nią razem na mszy w kościele. Potem powiedziała " żebyś wiedział jak to dla mnie wiele znaczy" - ale ile "to" znaczyło i co myślała wiedząc, że nie wie kto jest ojcem Jej dziecka i o co się modliła to tylko Ona o tym wie. Paweł

      Usuń