Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 17 grudnia 2020

47. DONA 30 vel PANI WIZYTATOR NADAL MNIE KOCHA - październik 2014


Skończył się trzeci rok mojej znajomości z „D”. W lutym jak pisała „D”, ostatecznie stwierdziła, że „tylko mnie kocha i tylko ze mną chce być”. Na wszystko co się działo podczas tych trzech lat miała wyjaśnienie i wytłumaczenie. Tysiące swoich kłamstw „D” uważała jako mało istotne, i nie powinny one wpływać na naszą „wielką miłość”. Wszystkie Jej zdrady też miały swoje wytłumaczenie, ja nie powinienem się niczego czepiać i akceptować „D” taką jaką jest. Natomiast sam powinienem się radykalnie zmienić, ponieważ byłem nie do zaakceptowania dla „D”. Jednak już parę razy ze mną zrywała a potem sama przez nikogo nie zmuszana do mnie wracała twierdzac, że jestem „ten jedyny”. Co wobec tego chciała odemnie???

30.03.2009

Jest mi przykro, że nie chcesz zrozumieć, że to, co zrobiłam wynikało z sytuacji, w której się znalazłam. O mnie naprawdę nikt nie
dbał. Nikt nie dbał o moją przyszłość, nikt mi w niczym nie pomagał, nie
wspierał w niczym. Taka jest prawda. Szkoda, że tego nie rozumiesz, że wszystko podciągasz pod chuć. Chuci w tym wszystkim nie było nawet w jednym promilu. Mam nadzieję, że może kiedyś zrozumiesz, dlaczego tak się stało. Ja nie miałam nic i nikogo, kto by mnie naprawdę kochał, nie miałam nikogo, dla kogo ja byłabym ważna, moja przyszłość, mój byt, nikt mi niczego nie zapewnił, w niczym nie doradzał, nie wspierał. Ja wybrałam bardzo złą drogę, bo znalazłam się w złym świecie, w którym znalazłam się przez głupotę, samotność, pragnienie bycia kochaną przez Prezesa Spirit, chciałam wyrwać się od męża. To był zły świat, który zagłuszył we mnie wszelki rozsądek. Żadna z osób, które w nim funkcjonowały nie była dobra ani mądra ani zdrowa, ale na zewnątrz każdy był porządny i we mnie zakochany, zakochany, czyli chcący mojego szczęścia. Świat, w którym im gorzej tym lepiej.
Świat, w którym żyłam wcześniej był inny, był dobry, to był mój świat samotnej dziewczyny, która zawsze sama zmagała się z życiem. Pamiętasz moją koleżankę - psycholog, która pisała Ci: „wszyscy pytają o NASZĄ  „D”, wielu osobom pomogła, radosna i ciepła, nie mogę uwierzyć, że zrobiła to wszystko, nie mogę w to uwierzyć”.
Źle mnie oceniasz Pawełku, obyś kiedyś umiał zrozumieć.

Twoja „D”
Relacja klienta o pseudonimie Rychelie ze spotkania z prostytutką Doną 30 czyli już wtedy Moją Ukochaną Najcudowniejszą, Najdroższą „D” (z Garsoniera.com - kwiecień 2006r.)

Nie doczekawszy się odpowiedzi w ktokolwiek... odwiedziłem sam.
Mieszkanko bardzo miłe, nowoczesne, otworzyła mi wysoka dziewczyna ubrana we wszystko dla wielbicieli fetyszu (obcasy, pończoszki itp.). Rozmowa, pytanie o życzenia, łazienka malutka, ale czysta, pachnący ręcznik.
Meritum: wszystko możliwe, francja cudowna bez pomijania okolic ościennych, 69 naprawdę fajne. Diva dobrze się całuje. Potem zasadnicza jazda we wszystkich pozycjach + szpagat (zajebisty) (słynny sex  w szpagacie Dony 30) .
 
 
 
 
Biust - ładna 3, twarz - ok, reszta zadbana. Rozmowa, bardzo na poziomie.
Cholera wyszła laurka, ale wyszedłem na miękkich nogach.
Dla mnie 10/10 cena 300zł/godz.

 

 Odpisałem:

Kochana „D”, po wczorajszej rozmowie dla przypomnienia, (bo znowu kłamałaś) przesyłam Ci opis Twojego spotkania z Rychelie (z Garsoniery). Tak wyglądały Twoje fetyszowe spotkania; francja z okolicami ościennymi, pozycja, 69 o której mówiłaś, że nie było; wiesz, że w ustach jest najwięcej zarazków i tego sie w żaden sposób nie zabezpiecza; potem uprawiałaś ze mną sex bez zabezpieczenia (a ja się z Tobą kochałem); potem jeszcze sex z prezesem Spirit, też bez zabezpieczenia; Rychelie pisze - wszystko możliwe (w tym anal); wszystkie pozycje; a mi mówiłaś, że mnie kochasz, że jestem Twoim Kapitanem i jeszcze wzięłaś ode mnie pierścionek z brylantem. Jesteś „D” najcudowniejszą Dziewczyną, jaką w swoim życiu poznałem! Wiem, że „kochałaś mnie” i „chciałaś poświęcić mi swoje życie” (przez zarażenie się od klienta i przekazanie mnie  jakigoś „syfu”).

Jeszcze Rychelie napisał, że Diva się dobrze całuje; z piczki i kutasa wszystko na usta; a potem się ze mną całowałaś! Prostytutki nie całują sie ze swoimi klientami; Ty wszystko robiłaś z największym namaszczeniem, aby się klientowi podobało, Moja Największa Miłości !!!!

A odnośnie kolejnego klienta – anglika Petera to przepraszałaś go za swoja słabą kondycję; 4 godziny u niego w apartamencie po kilku godzinach wcześniejszych spotkań z klientami; to rzeczywiście może obniżyć kondycję na czterogodzinne spotkanie, które zakończyło się jak to Ty nazwałaś „czyszczeniem Twoich butów”, po którym zakochał się w Tobie. Ja też zakochałem się w Tobie po czyszczeniu "butów"- Twój Paweł

Któregoś dnia na przestrzeni kwietnia – maja, były mąż „D” odwiózł Jej po ponad dwóch latach od rozwodu, ze swojego mieszkania rzeczy, których „D” nie zdążyła zabrać z sobą, gdy cichaczem uciekała z mieszkania (jeszcze wtedy) Jej męża. Wspominałem już o tym w którymś z wcześniejszych odcinków blooga. Teraz piszę o tym zdarzeniu zgodnie z chronologią zdarzeń i dat. Dziwiło mnie też, że mąż wie gdzie „D” mieszka. Przecież trzymała to niby przed nim w tajemnicy a cała korespondencja podczas sprawy rozwodowej według Jej relacji przechodziła przez Zespół Opieki Społecznej. Przypominam, że całe to utajnienie było spowodowane zmuszaniem „D” przez Jej męża do prostytucji (co miało być też podstawą uzyskania rozwodu i sprawy skierowanej na policję i do prokuratury); zostało to przeze mnie opisane w oddzielnym odcinku blooga – „Jak mąż zmuszał do prostytucji”. W którejś wolnej chwili zajrzałem do tych przywiezionych toreb i walizek i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu zobaczyłem……. sprzęt służący „D” do pierdolenia się z klientami z czasu, gdy prowadziła burdel na ulicy Freta.
I to wszystko przywiózł były mąż Mojej Ukochanej, Najdroższej „D”.

„D” przysięgała, że te akcesoria zostały przez Nią wyrzucone do śmieci – wtedy trzy lata wcześniej tak mi pisała:

Kochany Pawle,
mąż wziął sobie do serca moje uwagi o jego brzuszku i pojechał na 19:30 na basen.

Wzięłam duży worek na śmieci i idę do piwnicy przełożyć do niego zawartość torby i pojadę na inne osiedle wrzucić „to” do kontenera (chodzi o te pieprzone akcesoria jak: kutasy do przyczepiania, bicze, kołki analne, dmuchawce do dupy, wibratory, maska na twarz itp.).
Całuję i tęsknie myśląc już o jutrzejszym dniu. „D”

O to czy te „pieprzone akcesoria” zostały wyrzucone, pytałem „D” kilkanaście razy. Za każdym razem potwierdzała mi, że je wyrzuciła. Teraz 3 lata później, gdy przypadkowo u „D” zajrzałem do walizki z maszyną do szycia przywiezioną właśnie przez byłego męża zobaczyłem, że cały komplet pierdolonych (przepraszam) narzędzi BDSM JEST i nie został wyrzucony. Oczywiście była z tego powodu kłótnia, „D” opowiadała, że zapomniała o „nich” a w końcu przyznała, że ich nie zniszczyła, ponieważ myślała, że się kiedyś mogą jeszcze przydać. Być może nawet były jeszcze używane???. Ja to całe „skurwysyństwo” pociąłem na kawałki i tak ono ostatecznie wyglądało jak poniżej:

W takim stanie te akcesoria chyba już zostały przez „D” wyrzucone do śmietnika z powodu nieprzydatności ze względu na ich stan.

Większość wolnego czasu spędzaliśmy z „D” na przygotowaniu do egzaminu państwowego dla uzyskania przez Nią uprawnień w zawodzie „zaufania publicznego”. Bez końca powtarzaliśmy testy do egzaminu pisemnego tak, że w końcu i ja znałem odpowiedzi na pytania testowe i mogłem sam prawie przystąpić do tego egzaminu. W ramach przygotowań do części pisemnej egzaminu miała też zapewniony dostęp przez Internet do testów który wyszukałem i opłaciłem. Setki razy powtarzane testy nie stanowily już dla „D” żadnej trudności i rozwiązywała je bezbłędnie.

W czerwcu wyjechaliśmy razem na pierwsze i jak to się potem okazało, ostatnie wspólne wczasy. Wybór padł na Rodos. Wcześniej odwieźliśmy dziecko „D” do Jej rodziny w K”. Przed wyjazdem „D” odebrała z uczelni dyplom ukończenia studiów podyplomowych, (w których wyborze i ukończeniu miałem swój duży udział) i którym pochwaliła się rodzinie. Wszyscy mieli łzy w oczach; zaczynał się nowy, bardziej chlubny okres w życiu „D” po mrocznym „czasie”, o którym już wszyscy w Jej rodzinie wiedzieli.

Sfinansowałem całość wyjazdu na Rodos. Ładny hotel, piękna pogoda, słońce, plaża, wynająłem samochód na cały okres pobytu; wydawałoby się samo szczęście. Był sex na plaży w dzień i w nocy, sex w lesie piniowym. Jednak „D” była niezadowolona z widoku z okna hotelu; nie załatwiłem widoku na morze i „D” wielokrotnie mi to wypominała. „D” stawała się też momentami coraz bardziej agresywna – wychodziły z Niej przyzwyczajenia z działalności „dominacyjnej z klientami z okresu prostytucji”, gdy im więcej ich waliła i katowała tym było lepiej. Któregoś dnia podczas wycieczki na „stare miasto Rodos”,  w trakcie ustnej sprzeczki, idąc za mną z tyłu, nagle doskoczyła do mnie, walnęła mnie tak z pięści w głowę, że myślałem, że straciłem oko. Do powtórnego „widzenia” dochodziłem dobre pół godziny.


 Po tym zdarzeniu powiedziałem, że wyjeżdżam do Polski. Niech sobie sama zostanie, ma opłacony pobyt i powrót do kraju; nie pozwolę na takie siebie traktowanie. „D” w ramach wzajemności wykupiła kartę pocztową, którą zaadresowała do swojej rodziny, wypisała i położyła na stole abym pewnie zobaczył. Pisała, że miały to być najcudowniejsze wczasy, a są tragiczne i najchętniej by już wróciła do kraju. Jednak zostaliśmy oboje na wyspie i w zgodzie wróciliśmy do kraju.

13.07.2009

Dawno nie pisałam do Ciebie. Nie mam jednak innego środka by przekazać Ci pewne rzeczy. Chciałabym abyś uwzględnił to, co napiszę.

 1. W październiku 2008 zadzwoniłam do Ciebie, bo bardzo, straszliwie bardzo za Tobą tęskniłam. Byłeś ciągle w moich myślach. Nie mogłam żyć bez Ciebie. (W czerwcu urodziła dziecko (byłem pod sala porodową, gdy rodziła) poczęte, z kim innym w okresie, kiedy też mnie zapewniała, że mnie kocha; z końcem lipca rozstała się ze mną pisząc mi sms-a „to już koniec Pawle”; w międzyczasie okazało się, że i prezes Wacek, jako drugi potencjalny „tatuś” też został nabrany na ojcostwo; kto był trzecim potencjalnym tatusiem dokładnie nie było wiadomo; mówiła, że Mr Incognito. Tak więc, już po okresie prostytucji, gdy z nią zostałem, „rżnęła” się z innymi zapewniając mnie jednocześnie, że jestem Jej Jedynym, Najcudowniejszym, Najdroższym, Najukochańszym. Potem skończyła znajomość ze mną. I teraz „D” pisze o mnie, że „straszliwie bardzo za Tobą tęskniłam, byłeś ciągle w moich myślach, nie mogłam żyć bez Ciebie” – kto może w „TO” uwierzyć; czyż można było polegać na Jej zapewnieniach???? Na pewno NIE, NIE, NIE. Tylko jaki był Jej prawdziwy cel???????????

2. W lutym, stwierdziłam ostatecznie, że Ciebie kocham, że z Tobą chcę być, żyć, że tylko z Tobą odczuwam szczęście. Tobie poświęciłam wszystko ufając, że będziemy szczęśliwi a ty obiecałeś, że się zmienisz. (W lutym minęło trzy lata od chwili, kiedy się poznaliśmy. I po tych trzech latach dopiero „D” stwierdziła, że mnie kocha, że chce ze mną żyć, że tylko ze mną odczuwa szczęście. A przecież przez te właśnie trzy lata zapewniała mnie o swojej największej miłości do mnie, opisywaniem, jakim jestem dla Niej cudownym człowiekiem, który wyciągnął Ją z bagna prostytucyjnego.  Przez okres tych trzech lat oszukiwała mnie we wszystkich sprawach, zdradzała z każdym kto Jej się napatoczył w strefę Jej wdzięków, znowu ogłaszała się na portalu randkowym, zrobiła sobie dziecko z niewiadomo kim, bo tylu ich było w tak krótkim czasie, że aż sperma Jej się wymieszała i nie wiadomo w końcu „którego” była; i teraz mi wmawia, że poświęciła mi wszystko; nic mi nie poświęciła, po prostu „TE” sprawy Jej nie wyszły i nie potoczyły się tak jak by chciała; dla tego wróciła do zakochanego w Niej Pawełka i wmawia mu że ufa, że będą szczęśliwi. I jeszcze teraz na dodatek wmawia mi, że ja obiecałem, że się zmienię. Jeśli miałbym się zmienić to winienem się z Nią rozstać i spierniczać przed Nią jak najdalej tak jak zrobiło to paru innych kochanków – patrz „Kuzyn”, facet z telekomunikacji …… Trzeba mieć bardzo dużo tupetu, fałszu, zakłamania w sobie (aż brak mi słów dla określenia tych podłości), aby tak działać i potem tak twierdzić patrząc prosto w oczy).

3. Z wielkim bólem, wstydem, żalem, poczuciem winy przychodzi mi mówić o wszystkich złych rzeczach, które zrobiłam. Jest to dla mnie bardzo trudne z uwagi na bardzo przykre emocje z tym związane. (Przykre emocje!!! Wystarczy przeczytać jak opisywali swoje spotkania z prostytutką Doną 30 Jej klienci; to się nazywają „przykre emocje”, co z Nią wyrabiali - patrz sex w szpagacie, anal, i krwawe doświadczenia z BDSM i zwierzętami; na dodatek sama nic nie wyjaśniała a jedynie zamętniała, oszukiwała, zacierała ślady, utajniała, na innych zwalała winę. Nie stwierdziłem żadnego poczucia winy a jedynie poczucie żalu, że tak dużo spraw podłych, nikczemnych, oszustw się wydało. Właśnie wielki ból był, dlatego, że to wszystko się wydało i teraz trzeba znosić, że tak dużo osób w Jej otoczeniu o TYM wiem; to jest największe cierpienie!!!!!).   

4. Aby mówić o tym potrzebuje czuć życzliwość właśnie wtedy, gdy ja czuje wewnętrzny ból związany z mówieniem o tym. Życzliwość dla mnie w tych chwilach złagodzi ból i pozwoli opowiadać o tym wszystkim. Agresja, pochopne wnioski, wyzwiska są blokadą. (Wszystko, co opowiadała to jedno wielkie oszustwo; domagała się wybaczenia na bazie tych kłamstw. Wszystko, co było prawdą, wypłynęło poza Jej wolą z innych źródeł, których nie była w stanie ukryć. To wszystko nazywała „pochopnymi wnioskami”).

5. Przez te 3 i pół roku było i jest wiele kłamstw i oszustw z Twojej strony. Ja Tobie to wszystko wybaczyłam (!!!!!! Coś niesłychanego, wybaczyła mi; wybaczyła mi, że przeze mnie przerwała prostytucję, że załatwiłem Jej jedną pracę a potem drugą, że wybrałem dla Niej kierunek nowego życia, nowego zawodu, załatwiłem studia podyplomowe i pomogłem je ukończyć, wiele, wiele godzin spędziłem z Nią ucząc się razem do egzaminów na studiach podyplomowych a potem do egzaminu państwowego, finansowałem Ją w okresach, kiedy myślałem, że mnie naprawdę kocha, sfinansowałem cała wyprawkę dla dziecka, które okazało się nie moje, byłem przy Jej porodzie, chciałem, aby jej mąż został sądownie ukarany za to, że zmuszał Ją do prostytucji; ja Jej wtedy wierzyłem, że tak było a to się okazało jednym wielkim oszustwem – to z mężem kolaborowała przeciwko mnie; coś niepojętego. I teraz wielka Pani Wizytator vel Dona 30 vel Pani Karina, vel Aganda, vel True Saphire, vel Poison, vel Catarsis, vel Mark71 vel Dragon, vel Temptation, vel AGD ….. mi to wszystko wybaczyła !!!!!) i wiem dlaczego i jak było naprawdę. Moje pytania o sprawy dotyczące Ciebie, a jest ich zaledwie kilka zawsze pozostają bez odpowiedzi. Brak odpowiedzi nie jest bez przyczyny, pierwsza, jaka się nasuwa to ta, że prowadzisz podwójne życie tak jak to już było. (Tak, ja prowadziłem podwójne życie, miałem żonę i kochankę; ale ilu krotne życie prowadziła Moja Najukochańsza „D”, gdy miała męża, kochanka - prezesa Spiryt, fetyszystę i fotografa Edwarda, uprawiała prostytucję przyjmując po kilku klientów dziennie, faceta z telekomunikacji, „Kuzyna”, prezesa Wacka, Mr Incognito, i innych którym się sperma w Niej wymieszała tak, że nie mogła stwierdzić kto jest ojcem Jej dziecka i w końcu w całym tym okresie Ja Paweł byłem????? Tak – ilu krotne życie „D” w tym okresie prowadziła????. I mnie zarzuca, że prowadzę podwójne życie – co za …………!!!! Odnośnie mojego podwójnego życia, to po moim wyjeździe z „D” na wczasy na Rodos, Moja Żona wniosła do sądu pozew o separację.
 
Stwierdziła, że jest to wystarczającym powodem aby nasz związek prawnie z mojego powodu „zawiesić”. Na dodatek cała moja rodzina i wszyscy znajomi już wiedzieli, że żyję z prostytutką. Dla nich nie było to ważne, że to była prostytutka. Prostytutka to prostytutka, nie ma to znaczenia czy była czy obecna; jeśli jest „byłą” to równie dobrze może być i „obecną”.   To kwestia psychiki osoby, której to psychika dopuszcza, że może sprzedawać każdemu swoje ciało. A o tym, że „D” była prostytutką moja żona dowiedziała się od byłego kochanka „D” – prezesa Spirit, który tak właśnie swoją ukochaną - „drugą połówkę swojego jabłuszka” przedstawił. Była to zemsta między innymi za to nie, że spełniła jego marzenia – nie spotykała się jako prostytutka Dona30 ze swoimi klientami w jego obecności. To właśnie on – Jej kochanek prezes Spirit, jako jedyny wiedział, że z końcem marca 2006r. ukażą się prostytucyjne ogłoszenia „D” i nie zareagował na to negatywnie i nie zabronił Jej a wręcz nawet doradzał jak jego ukochana ma się ogłaszać !!!!!! I teraz jako pierwszy „zakablował” swoją ukochaną informując moją żonę, że „D” jest byłą prostytutką która ogłaszała się na portalach prostytucyjnych. Potem chyba go sumienie ruszyło ponieważ następnego dnia dzwonił i twierdził, że to nie jest prawdą. Ale mleko już się rozlało; wszyscy (rodzina, znajomi) migiem się dowiedzieli, że ja - Paweł żyję z prostytutką; nikt mnie nie chciał już znać. Tak to właśnie wyglądało to moje „podwójne” życie. A moja ukochana „D” pieprzyła się z kim, gdzie i jak chciała; nic nie było Ją w stanie wyhamować).

Ja Ciebie bardzo kocham, myślę, że i Moje Dziecko także. Jest mi bez Ciebie źle. Ciągle myślę o Tobie, nie mogę nic robić. Nie zgadzam się jednak dalej na takie traktowanie. Ty nie jesteś prokuratorem, jeśli kochasz to zachowuj się w każdej sytuacji jak kochająca osoba. To jest sposób na wyjaśnienie wszystkiego, szczerość i miłość bezgraniczną. „D” (tak powiedziała Ukochana „D” i z Jej właśnie strony była „TA” szczerość i bezgraniczna miłość wypełniona oszustwem i kłamstwem !!!!).

19.07.2009

Etap ukrywania prawdy w walce o bezpieczeństwo i z jakichkolwiek innych powodów mam już za sobą, bezpowrotnie. Wyciągnęłam z tego wszystkiego wnioski (Tak wyciągnęła wnioski, że na koniec dorobiła się dziecka z niewiadomo kim; mówiła, że to Bóg ja ukarał. A to nie Bóg, tylko źle wyciągnięte wnioski; trzeba pieprzyć się z facetami w takich odstępach czasu, aby wiedzieć, kto Cię „D” mógł zapłodnić, a nie kilku dziennie lub codziennie inny). Nie widzę niestety abyś Ty zrozumiał swoje błędy a nawet wyrażał możliwość rozmowy o nich.
Moje życie też jest ważne, moje potrzeby, uczucia, lęki, mój ból też jest ważny i ważne jest też to, czego ja chcę.
Do tanga trzeba dwojga Pawełku, zgodnych ciał i chętnych serc.

Twoja „D”

20.07.2009r.

Czytając to, co napisałeś odnoszę wrażenie, że przez ten cały czas ciebie nie było w moim życiu. Ty nic nie robiłeś, nie mówiłeś. Ty byłeś brylantem w skarbcu narodowym.

Obłuda, obłuda, obłuda............. obłuda (rzeczywiście, „WIELKA” obłuda była z mojej strony).
Znęcałeś się przez trzy lata nade mną. Nad osobą zrozpaczoną, przestraszoną, samotną uzależnioną od ciebie. Nad człowiekiem, który był i jest od ciebie słabszy w każdym wymiarze - społecznym, ekonomicznym, psychicznym, organizacyjnym.
Ty nie masz sumienia Pawle, w tobie nie ma ani odrobiny współczucia ani emaptii. Przeraża mnie to. Nie prowadzę żadnej korespondencji, nie mam żadnych magazynów. NIGDY żadną miarą nie wrócę i nie wracam do tego zła (!!!!).

Jestem zrezygnowana. Nie wiem, co mam robić. Nie wierzę abyś się zmienił. Nie można wyjaśnić moich bledów bez kontekstu, którymi są też i twoje czyny, twoje błędy (I okazuje się, że i ja też jestem temu wszystkiemu winien; jestem winien, że pojawiłem się w Jej życiu; gdyby mnie nie było, to by się spokojnie dalej prostytuowała, w krótszym lub dłuższym okresie czasu, żyjąc w przekonaniu, że jest to dobry sposób na życie; może nikt by się nie dowiedział i dalej w koło by wszystkich oszukiwała). Ty uważasz, że postępowałeś i postępujesz słusznie i bezbłędnie, że tylko i wyłącznie ja robiłam źle. Tak nie jest i taką metodą niczego nie wyjaśnimy. Ja nie jestem kozłem ofiarnym, nic się nie dzieje bez przyczyny, ZAWSZE jest akcje i reakcja, nie ma próżni.
Ty też zastanów się nad sobą i nad tym, co piszę i mówię. Do tanga trzeba dwojga. Twoja „D”

 Odpisałem:
„D”, napisałaś mi:

"W lutym, stwierdziłam ostatecznie, że Ciebie kocham, że z Tobą chcę być, żyć, że tylko z Tobą odczuwam szczęście. Tobie poświęciłam wszystko ufając, że będziemy szczęśliwi a ty obiecałeś, że się zmienisz".

Cieszę się, że po 3, 5 roku znajomości, setkami zapewnień, że kochasz, że mnie chciałaś poświęcić swoje życie (już w 2006r), po setkach stosunków ze mną, po tysiącach kłamstw, po kilku setkach zdrad, po zniszczeniu mojej pozycji społecznej (nazywasz to kosztem tej miłości), po odizolowaniu mnie od rodziny, po oszustwie w sprawie ojcostwa, w lutym tego roku stwierdziłaś ostatecznie, że mnie kochasz i mnie poświęciłaś "wszystko". Nie wiem, co to znaczy dla ciebie wszystko - czy to wszystko nazywa się Prezes Wacek? Moim zdaniem niewiele się zmieniło - jak kłamałaś tak kłamiesz dalej. Na ostatnim spotkaniu znowu to samo; najpierw kłótnia o kłamstwa potem zapewnienia, że już możesz o wszystkim mówić, potem atak na mnie i znowu kłótnia, ja uciekam a Ty mnie gonisz i oczywiście znowu moja wina. Ostatnie kłamstwa z kontami pocztowymi, hasłami potwierdzają, że nie zamierzasz nic zmienić. Podarowujesz mi jakieś ochłapy prawdy (konto na garsonierze) a dalej kłamiesz o innych kontach (pani Dorota, truesaphire i innych). Tam gromadzisz wszystkie swoje wiadomości i korespondencję tajną związaną z kochankami i klientami. Jak pytałem o sprawy rozwodowe (nowo ujawnione kłamstwo) to znowu była awantura. Z przerażeniem sobie uświadomiłem, że ty mając kilkadziesiąt tysięcy złotych na koncie, kupione mieszkanie chcesz się pozbyć swojego dziecka i handlujesz nim na portalu adopcja. To jest przerażające. Taki sam jest twój stosunek do mnie - kłamstwa, kłamstwa, kłamstwa i nie masz zamiaru nic wyjaśnić. Wiem jeszcze o paru Twoich kłamstwach, ale Ci już nie powiem, co i skąd. Tak samo jak niepotrzebnie Ci powiedziałem o Dragonie, Adamiefet i innych kontach i hasłach do nich. Trzeba było siedzieć cicho i dalej obserwować jak kłamiesz. Ale ja już mam tego dosyć. Tak nie można żyć, taka nie może być żadna przyszłość; zdrada i kłamstwo, zdrada i kłamstwo to mi oferujesz na przyszłość i pytasz się mnie jak ja widzę naszą wspólną przyszłość. Po ostatnim naszym spotkaniu nic nie widzę - wszędzie mgła omamiania i oszustwa.
Twój Paweł

W temacie męża „D” jeszcze musze dodać, że w lutym 2009r. rozpoczęła się sprawa sądowa z jego właśnie pozwu przeciwko mnie, o to, że w 2008r. za pomocą telefonu komórkowego przesłałem mu wiadomości, iż był sutenerem swojej żony i zmuszał Ją do prostytucji, oraz, że używałem obraźliwych słów pod jego adresem nazywając go alfonsem i sutenerem.
 
W sprawie tej „D” wystąpiła, jako świadek. Było to ciekawe bardzo ciekawe i nietypowe zdarzenie. Na sali sądowej byli: były mąż, jako oskarżający, obecny kochanek (!!!!!) jako oskarżony, oraz jako świadek była żona oskarżającego i obecna kochanka oskarżonego, czyli „D” w jednej osobie.

 

Sprawa toczyła się przez pół roku, sąd w tej sprawie odbył kilka posiedzeń. Sprawa zakończyła się we wrześniu tamtego roku. Co „najlepsze” w tym wszystkim, „D”, która przybyła na rozprawę, jako świadek powołany przeze mnie, będąc osobą, która po trzech latach znajomości w końcu „wybrała” mnie -  „w lutym, stwierdziłam ostatecznie, że Ciebie kocham, że z Tobą chcę być, żyć, że tylko z Tobą odczuwam szczęście”, przed sądem zeznawała przeciwko mnie „do spółki” ze swoim byłym mężem. Niesamowita sprawa, nie do uwierzenia; specjalnie nie przyznając się do winy doprowadziłem do tego (gdybym się przyznał sprawa  skończyłaby się  tylko na mandacie), aby odbyła się sprawa sądowa; na niej  „D”, która opowiadała mi wcześniej, jak za pomocą najbardziej wymyślnych, wyrafinowanych i brutalnych sposobów znęcania się nad nią była zmuszana przez swojego męża do uprawiania prostytucji, przed sądem zeznawała „jak świadek byłego męża” przeciwko mnie !!!!!!! – jeszcze raz powtórzę - tak do mnie pisała -  „stwierdziłam ostatecznie, że Ciebie kocham, że z Tobą chcę być, żyć, że tylko z Tobą odczuwam szczęście”.

W związku z tym, że sprawa sądowa zakończyła się we wrześniu, aby być zgodnym z chronologią zdarzeń, temat ten opiszę w następnym odcinku blooga. 
C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz