Skończył się trzeci rok mojej znajomości
z „D”. W lutym jak pisała „D”, ostatecznie stwierdziła, że „tylko mnie kocha i
tylko ze mną chce być”. Na wszystko co się działo podczas tych trzech lat miała
wyjaśnienie i wytłumaczenie. Tysiące swoich kłamstw „D” uważała jako mało
istotne, i nie powinny one wpływać na naszą „wielką miłość”. Wszystkie Jej
zdrady też miały swoje wytłumaczenie, ja nie powinienem się niczego czepiać i
akceptować „D” taką jaką jest. Natomiast sam powinienem się radykalnie zmienić,
ponieważ byłem nie do zaakceptowania dla „D”. Jednak już parę razy ze mną
zrywała a potem sama przez nikogo nie zmuszana do mnie wracała twierdzac, że
jestem „ten jedyny”. Co wobec tego chciała odemnie???
30.03.2009
Jest mi przykro, że nie chcesz
zrozumieć, że to, co zrobiłam wynikało z sytuacji, w której się znalazłam. O
mnie naprawdę nikt nie
dbał. Nikt nie dbał o moją przyszłość, nikt mi w niczym nie pomagał, nie
wspierał w niczym. Taka jest prawda. Szkoda, że tego nie rozumiesz, że wszystko podciągasz pod chuć. Chuci w tym wszystkim nie było nawet w jednym promilu. Mam nadzieję, że może kiedyś zrozumiesz, dlaczego tak się stało. Ja nie miałam nic i nikogo, kto by mnie naprawdę kochał, nie miałam nikogo, dla kogo ja byłabym ważna, moja przyszłość, mój byt, nikt mi niczego nie zapewnił, w niczym nie doradzał, nie wspierał. Ja wybrałam bardzo złą drogę, bo znalazłam się w złym świecie, w którym znalazłam się przez głupotę, samotność, pragnienie bycia kochaną przez Prezesa Spirit, chciałam wyrwać się od męża. To był zły świat, który zagłuszył we mnie wszelki rozsądek. Żadna z osób, które w nim funkcjonowały nie była dobra ani mądra ani zdrowa, ale na zewnątrz każdy był porządny i we mnie zakochany, zakochany, czyli chcący mojego szczęścia. Świat, w którym im gorzej tym lepiej.
dbał. Nikt nie dbał o moją przyszłość, nikt mi w niczym nie pomagał, nie
wspierał w niczym. Taka jest prawda. Szkoda, że tego nie rozumiesz, że wszystko podciągasz pod chuć. Chuci w tym wszystkim nie było nawet w jednym promilu. Mam nadzieję, że może kiedyś zrozumiesz, dlaczego tak się stało. Ja nie miałam nic i nikogo, kto by mnie naprawdę kochał, nie miałam nikogo, dla kogo ja byłabym ważna, moja przyszłość, mój byt, nikt mi niczego nie zapewnił, w niczym nie doradzał, nie wspierał. Ja wybrałam bardzo złą drogę, bo znalazłam się w złym świecie, w którym znalazłam się przez głupotę, samotność, pragnienie bycia kochaną przez Prezesa Spirit, chciałam wyrwać się od męża. To był zły świat, który zagłuszył we mnie wszelki rozsądek. Żadna z osób, które w nim funkcjonowały nie była dobra ani mądra ani zdrowa, ale na zewnątrz każdy był porządny i we mnie zakochany, zakochany, czyli chcący mojego szczęścia. Świat, w którym im gorzej tym lepiej.
Świat, w którym żyłam
wcześniej był inny, był dobry, to był mój świat samotnej dziewczyny, która
zawsze sama zmagała się z życiem. Pamiętasz moją koleżankę - psycholog, która
pisała Ci: „wszyscy pytają o NASZĄ „D”, wielu
osobom pomogła, radosna i ciepła, nie mogę uwierzyć, że zrobiła to wszystko,
nie mogę w to uwierzyć”.
Źle mnie oceniasz Pawełku,
obyś kiedyś umiał zrozumieć.
Twoja „D”
Relacja klienta o pseudonimie Rychelie ze
spotkania z prostytutką Doną 30 czyli już wtedy Moją Ukochaną Najcudowniejszą,
Najdroższą „D” (z Garsoniera.com - kwiecień 2006r.)
Nie
doczekawszy się odpowiedzi w ktokolwiek... odwiedziłem sam.
Mieszkanko bardzo miłe, nowoczesne, otworzyła mi wysoka dziewczyna ubrana we wszystko dla wielbicieli fetyszu (obcasy, pończoszki itp.). Rozmowa, pytanie o życzenia, łazienka malutka, ale czysta, pachnący ręcznik.
Meritum: wszystko możliwe, francja cudowna bez pomijania okolic ościennych, 69 naprawdę fajne. Diva dobrze się całuje. Potem zasadnicza jazda we wszystkich pozycjach + szpagat (zajebisty) (słynny sex w szpagacie Dony 30) .
Mieszkanko bardzo miłe, nowoczesne, otworzyła mi wysoka dziewczyna ubrana we wszystko dla wielbicieli fetyszu (obcasy, pończoszki itp.). Rozmowa, pytanie o życzenia, łazienka malutka, ale czysta, pachnący ręcznik.
Meritum: wszystko możliwe, francja cudowna bez pomijania okolic ościennych, 69 naprawdę fajne. Diva dobrze się całuje. Potem zasadnicza jazda we wszystkich pozycjach + szpagat (zajebisty) (słynny sex w szpagacie Dony 30) .
Biust - ładna 3, twarz -
ok, reszta zadbana. Rozmowa, bardzo na poziomie.
Cholera wyszła laurka, ale wyszedłem na miękkich nogach.
Dla mnie 10/10 cena 300zł/godz.
Cholera wyszła laurka, ale wyszedłem na miękkich nogach.
Dla mnie 10/10 cena 300zł/godz.
Odpisałem:
Kochana „D”, po wczorajszej rozmowie dla przypomnienia, (bo
znowu kłamałaś) przesyłam Ci opis Twojego spotkania z Rychelie (z Garsoniery).
Tak wyglądały Twoje fetyszowe spotkania; francja z okolicami ościennymi, pozycja,
69 o której mówiłaś, że nie było; wiesz, że w ustach jest najwięcej zarazków i
tego sie w żaden sposób nie zabezpiecza; potem uprawiałaś ze mną sex bez
zabezpieczenia (a ja się z Tobą kochałem); potem jeszcze sex z prezesem Spirit,
też bez zabezpieczenia; Rychelie pisze - wszystko możliwe (w tym anal);
wszystkie pozycje; a mi mówiłaś, że mnie kochasz, że jestem Twoim Kapitanem i
jeszcze wzięłaś ode mnie pierścionek z brylantem. Jesteś „D” najcudowniejszą
Dziewczyną, jaką w swoim życiu poznałem! Wiem, że „kochałaś mnie” i „chciałaś
poświęcić mi swoje życie” (przez zarażenie się od klienta i przekazanie mnie jakigoś „syfu”).
Jeszcze Rychelie napisał, że Diva się dobrze całuje; z piczki i
kutasa wszystko na usta; a potem się ze mną całowałaś! Prostytutki nie całują
sie ze swoimi klientami; Ty wszystko robiłaś z największym namaszczeniem, aby
się klientowi podobało, Moja Największa Miłości !!!!
A odnośnie kolejnego klienta – anglika Petera to przepraszałaś
go za swoja słabą kondycję; 4 godziny u niego w apartamencie po kilku godzinach
wcześniejszych spotkań z klientami; to rzeczywiście może obniżyć kondycję na
czterogodzinne spotkanie, które zakończyło się jak to Ty nazwałaś „czyszczeniem
Twoich butów”, po którym zakochał się w Tobie. Ja też zakochałem się w Tobie po
czyszczeniu "butów"- Twój Paweł
Któregoś
dnia na przestrzeni kwietnia – maja, były mąż „D” odwiózł Jej po ponad dwóch
latach od rozwodu, ze swojego mieszkania rzeczy, których „D” nie zdążyła zabrać
z sobą, gdy cichaczem uciekała z mieszkania (jeszcze wtedy) Jej męża. Wspominałem
już o tym w którymś z wcześniejszych odcinków blooga. Teraz piszę o tym
zdarzeniu zgodnie z chronologią zdarzeń i dat. Dziwiło mnie też, że mąż wie
gdzie „D” mieszka. Przecież trzymała to niby przed nim w tajemnicy a cała
korespondencja podczas sprawy rozwodowej według Jej relacji przechodziła przez
Zespół Opieki Społecznej. Przypominam, że całe to utajnienie było spowodowane
zmuszaniem „D” przez Jej męża do prostytucji (co miało być też podstawą
uzyskania rozwodu i sprawy skierowanej na policję i do prokuratury); zostało to
przeze mnie opisane w oddzielnym odcinku blooga – „Jak mąż zmuszał do
prostytucji”. W którejś wolnej chwili zajrzałem do tych przywiezionych toreb i walizek
i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu zobaczyłem……. sprzęt służący „D” do
pierdolenia się z klientami z czasu, gdy prowadziła burdel na ulicy Freta.
I to
wszystko przywiózł były mąż Mojej Ukochanej, Najdroższej „D”.
„D”
przysięgała, że te akcesoria zostały przez Nią wyrzucone do śmieci – wtedy trzy
lata wcześniej tak mi pisała:
Kochany Pawle,
mąż wziął sobie do serca moje
uwagi o jego brzuszku i pojechał na 19:30 na basen.
Wzięłam duży worek
na śmieci i idę do piwnicy przełożyć do niego zawartość torby i pojadę na inne
osiedle wrzucić „to” do kontenera (chodzi o te pieprzone akcesoria jak: kutasy
do przyczepiania, bicze, kołki analne, dmuchawce do dupy, wibratory, maska na
twarz itp.).
Całuję i tęsknie myśląc już o jutrzejszym dniu. „D”
O to czy te „pieprzone akcesoria”
zostały wyrzucone, pytałem „D” kilkanaście razy. Za każdym razem potwierdzała
mi, że je wyrzuciła. Teraz 3 lata później, gdy przypadkowo u „D” zajrzałem do
walizki z maszyną do szycia przywiezioną właśnie przez byłego męża zobaczyłem,
że cały komplet pierdolonych (przepraszam) narzędzi BDSM JEST i nie został
wyrzucony. Oczywiście była z tego powodu kłótnia, „D” opowiadała, że zapomniała
o „nich” a w końcu przyznała, że ich nie zniszczyła, ponieważ myślała, że się
kiedyś mogą jeszcze przydać. Być może nawet były jeszcze używane???. Ja to całe
„skurwysyństwo” pociąłem na kawałki i tak ono ostatecznie wyglądało jak
poniżej:
W takim stanie te akcesoria chyba już
zostały przez „D” wyrzucone do śmietnika z powodu nieprzydatności ze względu na
ich stan.
Większość wolnego czasu spędzaliśmy z
„D” na przygotowaniu do egzaminu państwowego dla uzyskania przez Nią uprawnień
w zawodzie „zaufania publicznego”. Bez końca powtarzaliśmy testy do egzaminu
pisemnego tak, że w końcu i ja znałem odpowiedzi na pytania testowe i mogłem
sam prawie przystąpić do tego egzaminu. W ramach przygotowań do części pisemnej
egzaminu miała też zapewniony dostęp przez Internet do testów który wyszukałem
i opłaciłem. Setki razy powtarzane testy nie stanowily już dla „D” żadnej
trudności i rozwiązywała je bezbłędnie.
W czerwcu wyjechaliśmy razem na pierwsze
i jak to się potem okazało, ostatnie wspólne wczasy. Wybór padł na Rodos.
Wcześniej odwieźliśmy dziecko „D” do Jej rodziny w K”. Przed wyjazdem „D” odebrała
z uczelni dyplom ukończenia studiów podyplomowych, (w których wyborze i
ukończeniu miałem swój duży udział) i którym pochwaliła się rodzinie. Wszyscy
mieli łzy w oczach; zaczynał się nowy, bardziej chlubny okres w życiu „D” po
mrocznym „czasie”, o którym już wszyscy w Jej rodzinie wiedzieli.
Sfinansowałem całość wyjazdu na Rodos.
Ładny hotel, piękna pogoda, słońce, plaża, wynająłem samochód na cały okres
pobytu; wydawałoby się samo szczęście. Był sex na plaży w dzień i w nocy, sex w
lesie piniowym. Jednak „D” była niezadowolona z widoku z okna hotelu; nie
załatwiłem widoku na morze i „D” wielokrotnie mi to wypominała. „D” stawała się
też momentami coraz bardziej agresywna – wychodziły z Niej przyzwyczajenia z
działalności „dominacyjnej z klientami z okresu prostytucji”, gdy im więcej ich
waliła i katowała tym było lepiej. Któregoś dnia podczas wycieczki na „stare
miasto Rodos”, w trakcie ustnej
sprzeczki, idąc za mną z tyłu, nagle doskoczyła do mnie, walnęła mnie tak z
pięści w głowę, że myślałem, że straciłem oko. Do powtórnego „widzenia” dochodziłem
dobre pół godziny.
Po tym zdarzeniu powiedziałem, że wyjeżdżam do
Polski. Niech sobie sama zostanie, ma opłacony pobyt i powrót do kraju; nie
pozwolę na takie siebie traktowanie. „D” w ramach wzajemności wykupiła kartę
pocztową, którą zaadresowała do swojej rodziny, wypisała i położyła na stole
abym pewnie zobaczył. Pisała, że miały to być najcudowniejsze wczasy, a są
tragiczne i najchętniej by już wróciła do kraju. Jednak zostaliśmy oboje na
wyspie i w zgodzie wróciliśmy do kraju.
13.07.2009
Dawno nie pisałam do Ciebie.
Nie mam jednak innego środka by przekazać Ci pewne rzeczy. Chciałabym abyś
uwzględnił to, co napiszę.
1. W październiku 2008 zadzwoniłam do Ciebie,
bo bardzo, straszliwie bardzo za Tobą tęskniłam. Byłeś ciągle w moich myślach.
Nie mogłam żyć bez Ciebie. (W
czerwcu urodziła dziecko (byłem pod sala porodową, gdy rodziła) poczęte, z kim
innym w okresie, kiedy też mnie zapewniała, że mnie kocha; z końcem lipca
rozstała się ze mną pisząc mi sms-a „to już koniec Pawle”; w międzyczasie
okazało się, że i prezes Wacek, jako drugi potencjalny „tatuś” też został
nabrany na ojcostwo; kto był trzecim potencjalnym tatusiem dokładnie nie było
wiadomo; mówiła, że Mr Incognito. Tak więc, już po okresie prostytucji, gdy z
nią zostałem, „rżnęła” się z innymi zapewniając mnie jednocześnie, że jestem
Jej Jedynym, Najcudowniejszym, Najdroższym, Najukochańszym. Potem skończyła
znajomość ze mną. I teraz „D” pisze o mnie, że „straszliwie
bardzo za Tobą tęskniłam, byłeś ciągle w moich myślach, nie mogłam żyć bez
Ciebie” – kto może w „TO” uwierzyć; czyż można było polegać na Jej
zapewnieniach???? Na pewno NIE, NIE, NIE. Tylko jaki był Jej prawdziwy
cel???????????
2. W lutym, stwierdziłam
ostatecznie, że Ciebie kocham, że z Tobą chcę być, żyć, że tylko z Tobą
odczuwam szczęście. Tobie poświęciłam wszystko ufając, że będziemy szczęśliwi a
ty obiecałeś, że się zmienisz. (W
lutym minęło trzy lata od chwili, kiedy się poznaliśmy. I po tych trzech latach
dopiero „D” stwierdziła, że mnie kocha, że chce ze mną żyć, że tylko ze mną
odczuwa szczęście. A przecież przez te właśnie trzy lata zapewniała mnie o
swojej największej miłości do mnie, opisywaniem, jakim jestem dla Niej cudownym
człowiekiem, który wyciągnął Ją z bagna prostytucyjnego. Przez okres tych trzech lat oszukiwała mnie we
wszystkich sprawach, zdradzała z każdym kto Jej się napatoczył w strefę Jej
wdzięków, znowu ogłaszała się na portalu randkowym, zrobiła sobie dziecko z niewiadomo
kim, bo tylu ich było w tak krótkim czasie, że aż sperma Jej się wymieszała i
nie wiadomo w końcu „którego” była; i teraz mi wmawia, że poświęciła mi
wszystko; nic mi nie poświęciła, po prostu „TE” sprawy Jej nie wyszły i nie
potoczyły się tak jak by chciała; dla tego wróciła do zakochanego w Niej
Pawełka i wmawia mu że ufa, że będą szczęśliwi. I jeszcze teraz na dodatek wmawia
mi, że ja obiecałem, że się zmienię. Jeśli miałbym się zmienić to winienem się
z Nią rozstać i spierniczać przed Nią jak najdalej tak jak zrobiło to paru
innych kochanków – patrz „Kuzyn”, facet z telekomunikacji …… Trzeba mieć bardzo
dużo tupetu, fałszu, zakłamania w sobie (aż brak mi słów dla określenia tych
podłości), aby tak działać i potem tak twierdzić patrząc prosto w oczy).
3. Z wielkim bólem, wstydem,
żalem, poczuciem winy przychodzi mi mówić o wszystkich złych rzeczach, które
zrobiłam. Jest to dla mnie bardzo trudne z uwagi na bardzo przykre emocje z tym
związane. (Przykre
emocje!!! Wystarczy przeczytać jak opisywali swoje spotkania z prostytutką Doną
30 Jej klienci; to się nazywają „przykre emocje”, co z Nią wyrabiali - patrz
sex w szpagacie, anal, i krwawe doświadczenia z BDSM i zwierzętami; na dodatek
sama nic nie wyjaśniała a jedynie zamętniała, oszukiwała, zacierała ślady,
utajniała, na innych zwalała winę. Nie stwierdziłem żadnego poczucia winy a
jedynie poczucie żalu, że tak dużo spraw podłych, nikczemnych, oszustw się
wydało. Właśnie wielki ból był, dlatego, że to wszystko się wydało i teraz
trzeba znosić, że tak dużo osób w Jej otoczeniu o TYM wiem; to jest największe
cierpienie!!!!!).
4. Aby mówić o tym potrzebuje
czuć życzliwość właśnie wtedy, gdy ja czuje wewnętrzny ból związany z mówieniem
o tym. Życzliwość dla mnie w tych chwilach złagodzi ból i pozwoli opowiadać o
tym wszystkim. Agresja, pochopne wnioski, wyzwiska są blokadą. (Wszystko, co opowiadała to jedno
wielkie oszustwo; domagała się wybaczenia na bazie tych kłamstw. Wszystko, co
było prawdą, wypłynęło poza Jej wolą z innych źródeł, których nie była w stanie
ukryć. To wszystko nazywała „pochopnymi wnioskami”).
5. Przez te 3 i pół roku było
i jest wiele kłamstw i oszustw z Twojej strony. Ja Tobie to wszystko wybaczyłam
(!!!!!! Coś niesłychanego,
wybaczyła mi; wybaczyła mi, że przeze mnie przerwała prostytucję, że załatwiłem
Jej jedną pracę a potem drugą, że wybrałem dla Niej kierunek nowego życia,
nowego zawodu, załatwiłem studia podyplomowe i pomogłem je ukończyć, wiele,
wiele godzin spędziłem z Nią ucząc się razem do egzaminów na studiach podyplomowych
a potem do egzaminu państwowego, finansowałem Ją w okresach, kiedy myślałem, że
mnie naprawdę kocha, sfinansowałem cała wyprawkę dla dziecka, które okazało się
nie moje, byłem przy Jej porodzie, chciałem, aby jej mąż został sądownie
ukarany za to, że zmuszał Ją do prostytucji; ja Jej wtedy wierzyłem, że tak
było a to się okazało jednym wielkim oszustwem – to z mężem kolaborowała
przeciwko mnie; coś niepojętego. I teraz wielka Pani Wizytator vel Dona 30 vel
Pani Karina, vel Aganda, vel True Saphire, vel Poison, vel Catarsis, vel Mark71
vel Dragon, vel Temptation, vel AGD ….. mi to wszystko wybaczyła !!!!!) i wiem dlaczego i jak było naprawdę. Moje pytania o sprawy
dotyczące Ciebie, a jest ich zaledwie kilka zawsze pozostają bez odpowiedzi.
Brak odpowiedzi nie jest bez przyczyny, pierwsza, jaka się nasuwa to ta, że
prowadzisz podwójne życie tak jak to już było. (Tak, ja prowadziłem
podwójne życie, miałem żonę i kochankę; ale ilu krotne życie prowadziła Moja
Najukochańsza „D”, gdy miała męża, kochanka - prezesa Spiryt, fetyszystę i
fotografa Edwarda, uprawiała prostytucję przyjmując po kilku klientów dziennie,
faceta z telekomunikacji, „Kuzyna”, prezesa Wacka, Mr Incognito, i innych
którym się sperma w Niej wymieszała tak, że nie mogła stwierdzić kto jest ojcem
Jej dziecka i w końcu w całym tym okresie Ja Paweł byłem????? Tak – ilu krotne
życie „D” w tym okresie prowadziła????. I mnie zarzuca, że prowadzę podwójne
życie – co za …………!!!! Odnośnie mojego podwójnego życia, to po moim wyjeździe z
„D” na wczasy na Rodos, Moja Żona wniosła do sądu pozew o separację.
Stwierdziła, że jest to wystarczającym powodem aby nasz związek prawnie z
mojego powodu „zawiesić”. Na dodatek cała moja rodzina i wszyscy znajomi już wiedzieli,
że żyję z prostytutką. Dla nich nie było to ważne, że to była prostytutka.
Prostytutka to prostytutka, nie ma to znaczenia czy była czy obecna; jeśli jest
„byłą” to równie dobrze może być i „obecną”. To
kwestia psychiki osoby, której to psychika dopuszcza, że może sprzedawać
każdemu swoje ciało. A o tym, że „D” była prostytutką moja żona dowiedziała się
od byłego kochanka „D” – prezesa Spirit, który tak właśnie swoją ukochaną - „drugą
połówkę swojego jabłuszka” przedstawił. Była to zemsta między innymi za to nie,
że spełniła jego marzenia – nie spotykała się jako prostytutka Dona30 ze swoimi
klientami w jego obecności. To właśnie on – Jej kochanek prezes Spirit, jako
jedyny wiedział, że z końcem marca 2006r. ukażą się prostytucyjne ogłoszenia „D”
i nie zareagował na to negatywnie i nie zabronił Jej a wręcz nawet doradzał jak
jego ukochana ma się ogłaszać !!!!!! I teraz jako pierwszy „zakablował” swoją
ukochaną informując moją żonę, że „D” jest byłą prostytutką która ogłaszała się
na portalach prostytucyjnych. Potem chyba go sumienie ruszyło ponieważ
następnego dnia dzwonił i twierdził, że to nie jest prawdą. Ale mleko już się
rozlało; wszyscy (rodzina, znajomi) migiem się dowiedzieli, że ja - Paweł żyję
z prostytutką; nikt mnie nie chciał już znać. Tak to właśnie wyglądało to moje „podwójne”
życie. A moja ukochana „D” pieprzyła się z kim, gdzie i jak chciała; nic nie
było Ją w stanie wyhamować).
Ja Ciebie bardzo kocham, myślę,
że i Moje Dziecko także. Jest mi bez Ciebie źle. Ciągle myślę o Tobie, nie mogę
nic robić. Nie zgadzam się jednak dalej na takie traktowanie. Ty nie jesteś
prokuratorem, jeśli kochasz to zachowuj się w każdej sytuacji jak kochająca
osoba. To jest sposób na wyjaśnienie wszystkiego, szczerość i miłość
bezgraniczną. „D” (tak
powiedziała Ukochana „D” i z Jej właśnie strony była „TA” szczerość i
bezgraniczna miłość wypełniona oszustwem i kłamstwem !!!!).
19.07.2009
Etap ukrywania prawdy w walce
o bezpieczeństwo i z jakichkolwiek innych powodów mam już za sobą,
bezpowrotnie. Wyciągnęłam z tego wszystkiego wnioski (Tak wyciągnęła wnioski, że na koniec
dorobiła się dziecka z niewiadomo kim; mówiła, że to Bóg ja ukarał. A to nie
Bóg, tylko źle wyciągnięte wnioski; trzeba pieprzyć się z facetami w takich
odstępach czasu, aby wiedzieć, kto Cię „D” mógł zapłodnić, a nie kilku dziennie
lub codziennie inny). Nie widzę niestety abyś Ty
zrozumiał swoje błędy a nawet wyrażał możliwość rozmowy o nich.
Moje życie też jest ważne,
moje potrzeby, uczucia, lęki, mój ból też jest ważny i ważne jest też to, czego
ja chcę.Do tanga trzeba dwojga Pawełku, zgodnych ciał i chętnych serc.
Twoja „D”
20.07.2009r.
Czytając to, co napisałeś
odnoszę wrażenie, że przez ten cały czas ciebie nie było w moim życiu. Ty nic
nie robiłeś, nie mówiłeś. Ty byłeś brylantem w skarbcu narodowym.
Obłuda, obłuda, obłuda.............
obłuda (rzeczywiście,
„WIELKA” obłuda była z mojej strony).
Znęcałeś się przez trzy lata
nade mną. Nad osobą zrozpaczoną, przestraszoną, samotną uzależnioną od ciebie. Nad
człowiekiem, który był i jest od ciebie słabszy w każdym wymiarze - społecznym,
ekonomicznym, psychicznym, organizacyjnym.
Ty nie masz sumienia Pawle, w
tobie nie ma ani odrobiny współczucia ani emaptii. Przeraża mnie to. Nie
prowadzę żadnej korespondencji, nie mam żadnych magazynów. NIGDY żadną miarą
nie wrócę i nie wracam do tego zła (!!!!).
Jestem zrezygnowana. Nie wiem,
co mam robić. Nie wierzę abyś się zmienił. Nie można wyjaśnić moich bledów bez
kontekstu, którymi są też i twoje czyny, twoje błędy (I okazuje się, że i ja też jestem temu
wszystkiemu winien; jestem winien, że pojawiłem się w Jej życiu; gdyby mnie nie
było, to by się spokojnie dalej prostytuowała, w krótszym lub dłuższym okresie
czasu, żyjąc w przekonaniu, że jest to dobry sposób na życie; może nikt by się
nie dowiedział i dalej w koło by wszystkich oszukiwała).
Ty uważasz, że postępowałeś i postępujesz słusznie i bezbłędnie, że tylko i wyłącznie
ja robiłam źle. Tak nie jest i taką metodą niczego nie wyjaśnimy. Ja nie jestem
kozłem ofiarnym, nic się nie dzieje bez przyczyny, ZAWSZE jest akcje i reakcja,
nie ma próżni.
Ty też zastanów się nad sobą i
nad tym, co piszę i mówię. Do tanga trzeba dwojga. Twoja „D”
"W lutym, stwierdziłam ostatecznie,
że Ciebie kocham, że z Tobą chcę być, żyć, że tylko z Tobą odczuwam szczęście.
Tobie poświęciłam wszystko ufając, że będziemy szczęśliwi a ty obiecałeś, że
się zmienisz".
Cieszę się, że po 3, 5
roku znajomości, setkami zapewnień, że kochasz, że mnie chciałaś poświęcić
swoje życie (już w 2006r), po setkach stosunków ze mną, po tysiącach kłamstw,
po kilku setkach zdrad, po zniszczeniu mojej pozycji społecznej (nazywasz to
kosztem tej miłości), po odizolowaniu mnie od rodziny, po oszustwie w sprawie
ojcostwa, w lutym tego roku stwierdziłaś ostatecznie, że mnie kochasz i mnie
poświęciłaś "wszystko". Nie wiem, co to znaczy dla ciebie wszystko -
czy to wszystko nazywa się Prezes Wacek? Moim zdaniem niewiele się zmieniło -
jak kłamałaś tak kłamiesz dalej. Na ostatnim spotkaniu znowu to samo; najpierw kłótnia
o kłamstwa potem zapewnienia, że już możesz o wszystkim mówić, potem atak na
mnie i znowu kłótnia, ja uciekam a Ty mnie gonisz i oczywiście znowu moja wina.
Ostatnie kłamstwa z kontami pocztowymi, hasłami potwierdzają, że nie zamierzasz
nic zmienić. Podarowujesz mi jakieś ochłapy prawdy (konto na garsonierze) a
dalej kłamiesz o innych kontach (pani Dorota, truesaphire i innych). Tam
gromadzisz wszystkie swoje wiadomości i korespondencję tajną związaną z
kochankami i klientami. Jak pytałem o sprawy rozwodowe (nowo ujawnione
kłamstwo) to znowu była awantura. Z przerażeniem sobie uświadomiłem, że ty mając
kilkadziesiąt tysięcy złotych na koncie, kupione mieszkanie chcesz się pozbyć
swojego dziecka i handlujesz nim na portalu adopcja. To jest przerażające. Taki
sam jest twój stosunek do mnie - kłamstwa, kłamstwa, kłamstwa i nie masz
zamiaru nic wyjaśnić. Wiem jeszcze o paru Twoich kłamstwach, ale Ci już nie powiem,
co i skąd. Tak samo jak niepotrzebnie Ci powiedziałem o Dragonie, Adamiefet i
innych kontach i hasłach do nich. Trzeba było siedzieć cicho i dalej obserwować
jak kłamiesz. Ale ja już mam tego dosyć. Tak nie można żyć, taka nie może być
żadna przyszłość; zdrada i kłamstwo, zdrada i kłamstwo to mi oferujesz na
przyszłość i pytasz się mnie jak ja widzę naszą wspólną przyszłość. Po ostatnim
naszym spotkaniu nic nie widzę - wszędzie mgła omamiania i oszustwa.
Twój Paweł
W temacie męża „D” jeszcze musze dodać,
że w lutym 2009r. rozpoczęła się sprawa sądowa z jego właśnie pozwu przeciwko
mnie, o to, że w 2008r. za pomocą telefonu komórkowego przesłałem mu
wiadomości, iż był sutenerem swojej żony i zmuszał Ją do prostytucji, oraz, że
używałem obraźliwych słów pod jego adresem nazywając go alfonsem i sutenerem.
W
sprawie tej „D” wystąpiła, jako świadek. Było to ciekawe bardzo ciekawe i
nietypowe zdarzenie. Na sali sądowej byli: były mąż, jako oskarżający, obecny
kochanek (!!!!!) jako oskarżony, oraz jako świadek była żona oskarżającego i
obecna kochanka oskarżonego, czyli „D” w jednej osobie.
Sprawa toczyła się przez pół roku, sąd w
tej sprawie odbył kilka posiedzeń. Sprawa zakończyła się we wrześniu tamtego
roku. Co „najlepsze” w tym wszystkim, „D”, która przybyła na rozprawę, jako
świadek powołany przeze mnie, będąc osobą, która po trzech latach znajomości w
końcu „wybrała” mnie - „w lutym, stwierdziłam ostatecznie, że Ciebie kocham, że z
Tobą chcę być, żyć, że tylko z Tobą odczuwam szczęście”, przed sądem zeznawała przeciwko mnie „do spółki” ze
swoim byłym mężem. Niesamowita sprawa, nie do uwierzenia; specjalnie nie
przyznając się do winy doprowadziłem do tego (gdybym się przyznał sprawa skończyłaby się tylko na mandacie), aby odbyła się sprawa
sądowa; na niej „D”, która opowiadała mi
wcześniej, jak za pomocą najbardziej wymyślnych, wyrafinowanych i brutalnych
sposobów znęcania się nad nią była zmuszana przez swojego męża do uprawiania
prostytucji, przed sądem zeznawała „jak świadek byłego męża” przeciwko mnie
!!!!!!! – jeszcze raz powtórzę - tak do mnie pisała - „stwierdziłam
ostatecznie, że Ciebie kocham, że z Tobą chcę być, żyć, że tylko z Tobą
odczuwam szczęście”.
W związku z tym, że sprawa sądowa zakończyła
się we wrześniu, aby być zgodnym z chronologią zdarzeń, temat ten opiszę w
następnym odcinku blooga.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz