18.05.2007r. mail od „D”:
28 lutego 2007 roku był jeden
z najważniejszych dni w moim życiu – zeznania/przesłuchanie mnie na
prokuraturze. Bardzo to przeżywałam. Obiecałeś zadzwonić. Nie zadzwoniłeś, bo
cytuję: byłeś w towarzystwie i nie chciałeś denerwować żony. (Tym faktem „D” „punktowała” mnie przez
cały rok; rzeczywiście tego dnia musiałem załatwić jakieś sprawy rodzinne i nie
mogłem się z Nią spotkać. Więc zaczęła mnie obwiniać o to, że mam ważniejsze
sprawy niż Ona – Moja Miłość; głównie
chodziło Jej abym nie przebywał w obecności swojej Żony. Jak się potem okazało,
żadnego zeznawania w prokuraturze nie było i nie mogło być, ponieważ pokazywane
mi zawiadomienie o przestępstwie, przygotowane w Ośrodku Pomocy Społecznej,
dotyczące zmuszania do prostytucji przez męża „D” nigdy i nigdzie nie zostało
złożone. Skrótowo opowiadała mi, jak była w prokuraturze przesłuchiwana, jak to
odnotowane zostało, że mąż połamał Jej nos i żebra zmuszając do prostytucji;
jak sprawdzał Ją telefonicznie z pobytu w „burdelu” na Freta, jak rozliczał Ją
z zarobionych w „burdelu” pieniędzy i jak Ją szantażował, jak nie podobała mu
się proporcja ilości stosunków z klientami z ilością spotkań „dominacyjnych”.
Miała zarabiać pieniądze „pieprząc się” a nie „dominując”. Wszystko to było
fikcją i wbijaniem w mój zakochany łeb, iluzji – „nowej” prawdy; Ona nie
chciała mieć seksu z klientami; to mąż chciał aby się „pieprzyła”, co niby
miało być karą za kochanka – prezesa „Spirit”; nowej prawdy - wybielającej Ją
czyli Moją Ukochaną „D”. Prawda była jednak taka, że prostytucję uprawiała z
własnej nieprzymuszonej woli a czy miała stosunek z klientem czy seans
dominacji zależalo to tylko od klienta który za to płacił. Była przecież znaną
z fetysz.pl dominą – Panią Wizytator; miała więc już wcześniejszą reklamę i
dużo klientów o takich preferencjach. Miała też duże doświadczenie w tej
materii, że przypomnę tylko nieliczne, jak spuszczanie krwi, przebijanie ciała,
kopanie, skakanie po facetach – nagrania filmowe u „peterka”, zbijanie rytualne
zwierząt (chomiki i kotek), sex zbiorowy itp.).
Dalej „D” poinformowala mnie,
że w najbliższym czasie prokuratura przed wszczęciem postępowania o zmuszanie
do nierządu, skieruje Ją na komisję lekarską, która dokona obdukcji i opisania
uszczerbku Jej zdrowia powstałego na skutek znęcania się Jej męża na Nią). Dwa tygodnie później poinformowała mnie,
że dostała z prokuratury wezwanie na Komisję Lekarską przy Akademi Medycznej na
ul.Oczki. Gdy poprosiłem Ja o pokazanie tego wezwania poinformowała mnie, że
wszystkie zawiadomienia przychodzą na Ośrodek Pomocy Społecznej i z tamtąd jest
powiadamiana. Potem opowiadała o przebiegu spotkania z Komisją, jak to straszne
przeżywała, jak zostało odnotowane połamanie nosa, połamanie żeber, blizny na głowie. Protokół z
badania Komisji miał zostać przesłany bezpośrednio do prokuratury. Potem
okazało się, że to była kolejna fikcja, kolejna mistyfikacja, kolejne oszustwo !!!! Ja natomiast nie mogłem zobaczyć żadnych
dokumentów lub wezwań ponieważ jak informowała mnie „D”, wszystkie pisma
przechodziły na adres Ośrodek Pomocy Społecznej i tam pozostawały aby utajnić
przed mężem „D” jej nowy adres zamieszkania. A tak naprawdę nie mogłem nic
zobaczyć ponieważ to wszystko było fikcją wymyśloną przez „D”.
Sprawa studiów podyplomowych w końcu
została sfinalizowana z sukcesem; „D” została wpisana na listę słuchaczy; rok czasu
został uratowany. Gwiazdka przyszłej pomyślności zaświeciła nad horyzontem.
Wyposażyłem „D” we wszystkie potrzebne podręczniki i testy i rozpoczęliśmy
wspólną naukę do egzaminów, które „D” czekały. Przesiedzieliśmy nad książkami
wspólnie wiele godzin. Na zmianę czytaliśmy przepisy na głos a potem ja
przepytywałem „D” aż temat został utrwalony.
W minioną środę miałam mój
pierwszy egzamin. Ja wyobrażałam sobie, że to tak samo ważna rzecz dla mnie i
jak i dla Ciebie. Myślałam, że skoro tak jest, że skoro tak bardzo się kochamy
to będziemy ten dzień świętować razem, że się spotkamy w domku, wypijemy
symbolicznie alkohol, że będę Ci opowiadać, że będziemy razem się cieszyć, że
będziemy się kochać, przecież tak bardzo za sobą tęskniliśmy, przecież nie możemy
bez siebie żyć... Ty wybrałeś galerię Mokotów z Żoną (!!!!! Znowu mnie odganiała od Żony). Jestem pewna, że teraz powołasz się na Freta. A ja powiem
Ci prawdę: Freta to dla Ciebie pretekst w tych dwóch (i wielu innych)
przypadkach. Ty po prostu chciałeś być z Żoną. Ty kochasz dwie kobiety. Nieustannie
mnie karzesz, tak Ci łatwiej i wygodniej. Do tej pory, zawsze byliśmy ze
sobą, kiedy Ty chciałeś i tak długo jak Ty chciałeś. Odwiozłeś mnie pod klatkę
i mówiłeś cześć. Byłeś dla mnie najważniejszy i wszystko było podporządkowane
Tobie. Kiedy chciałeś mnie przytulić to przytulałeś a jeśli masz ochotę mnie
wyzywać to bez zahamowań, używając najgorszych słów. Tak jest od roku. Pomijasz
wszystko, co do tej pory zrobiłam. Teraz tak nie będzie. Będę unikać sytuacji,
które będą prowadzić do kłótni, do kolejnych łez, do rozpaczy. Czas z Tobą
będzie tylko najpiękniejszymi chwilami w moim życiu. Będziemy wspólnie
decydować, kiedy i jak będziemy ze sobą. Kiedy Ty będziesz chciał być z Żoną to
z Nią będziesz a ja mam już świadomość Twojej woli, wyborów, decyzji, motywów.
Póki będziemy ze sobą będę Ci wierna (długo nie była; wtedy nie
wiedziałem ale „D” znowu zaczęła się ponownie ogłaszać na portalu internetowym
jako „True Saphire” – „Prawdziwy Szafir”).
Ja chcę się rozliczyć i
zapomnieć o swojej tragedii. Chcę i muszę budować swoje życie na pozytywach. Z
nich czerpać motywację i siłę. Zrobię wszystko, by zapomnieć, odciąć się od
koszmaru przeszłości i nigdy już nie popełnić tak straszliwych błędów. (Moja Ukochana „D” mieszkała wtedy w
wynajętym mieszkaniu; czynsz za jego wynajem opłacaliśmy po połowie i oboje
posiadaliśmy po komplecie kluczy do niego. Pewnego majowego dnia, jak pamiętam
jechaliśmy przez centrum Warszawy, „D” powiedziała „chciałabym abyś oddał mi
komplet kluczy do mieszkania w którym Ja mieszkam a który ty posiadasz”. „Ja
muszę mieć więcej prywatności”. Jakby piorun we mnie trafił. Do czego potrzebne
było więcej prywatności „D” ??? Już wiem czym się kończyło więcej prywatności u
„D”. Tak samo przecież było na Freta gdzie miała wynajmowane mieszkanie do
spółki z „F” którego mi przedstawiła kiedyś jako swojego kuzyna; on był jej kochankiem a Ona pod jego
nieobecność uprawiała tam prostytucję oraz wcześniej poprzedni kochanek
wynajmował Jej mieszkanie na Twardej a Ona w nim przyjmowała innych
„znajomych”. Tak więc „D” zaczęła się przygotowywać do układania sobie nowego
życia, ale już beze mnie. Poźniej się dowiedziałem, że zaczęła się ogłaszać pod
Nickiem „True Saphire” – „Prawdziwy Szafir” na portalu znajomi.interia.pl. Na
tym portalu były też wcześniej lokowane Jej pierwsze ogłoszenia prostytucyjne;
tam też ja Paweł Ją poznałem. Finał był taki, że oddałem klucze które
posiadałem; klucze te jeszcze pare razy były mi zwracane i ponownie musiałem je
oddawać).
Nie chciałam stracić Ciebie,
bo pokochałam Cię przeogromnym, naprawdę niepowtarzalnym uczuciem, bo moja
miłość Ciebie potrzebuje, bo moje serce, ciało, umysł rozkochały się w Tobie i
uzależniły cudną miłością. Myśl, że
jestem miłością Twojego życia dawała mi siłę do walki o Ciebie, do walki o
naszą miłość. Myślałam, że Ty naprawdę tak bardzo mnie kochasz. Teraz już sobie
w pełni uświadomiłam, że Ty chciałeś i chcesz układu, że Ty kochasz dwie
kobiety. Być może różną miłością a może nie, wszak kochać dla Ciebie znaczy
zawsze to samo. Ja nie będę się Tobą z
nikim dzielić, bo ja Cię zbyt bardzo kocham i moje kochające Cię serce nie
zniesie świadomości, że Ty kochasz dwie kobiety (dla
mnie oficjalnie „D” w tym czasie była jeszcze mężatką; o tym, że otrzymała
rozwód nie poinformowała mnie; w wersji dla mnie prokuratura prowadziła
dochodzenie w sprawie zmuszania „D” do prostytucji przez jej męża a sprawa
rozwodowa była zawieszona do momentu rozstrzygniecia w sprawie karnej), moje serce, mój mózg tego nigdy nie zaakceptuje jak nie
zaakceptował czegoś takiego w związku z prezesem „Spirit” (i została
prostytutką; taki jest skutek braku akceptacji ze strony „D”). Nie ma alternatywy dla tak wielkiego uczucia, które ja
czuję do Ciebie.
Chciałam Cię kochać najpełniej
jak to możliwe, obdarzać Cię taką miłością, jaką może wydobyć z siebie
człowiek, kochająca szczerze i z oddaniem kobieta. I tak też się stało, taką
też miłością Ciebie, jedynego mężczyznę, jedynego człowieka obdarzyłam.
Pokochałam Cię bezmiarem bezgranicznej miłości. Myślałam, że taką też miłością
obdarzasz mnie. Teraz mam pełną świadomość granicy Twojej miłości do mnie.
Teraz widzę, że Ty uznałeś, że Tobie się to należy i tyle, nie traktujesz tego,
jako mojego uczucia do Ciebie a mojej powinności wobec Ciebie. Ty masz wszelkie
prawa, ja żadnych. Niezaprzeczalną prawdą jest, że to Ty uratowałeś moje życie,
pomogłeś mi jak nikt na świecie. Nie
wystarczy komuś dać wędkę, ten ktoś musi jeszcze chcieć łowić. Nie wystarczy
komuś dać podręcznik by miał zdobył wiedzę, ten ktoś musi chcieć ją posiąść i
uczyć się. Ja bardzo chcę ratować i
rehabilitować swoje życie (oszustwami
!!!!), odmienić je, naprawić siebie i to robię każdym
atomem duszy i ciała, ale jak widać to nie ma dla Ciebie znaczenia.
Mówisz, że chcesz poznać moją
psychikę. Złą drogę obierasz. Rozdrapujesz moje septyczne rany już rok. To było
konieczne do pewnego czasu, abym uświadomiła sobie zło, abym uświadomiła sobie
błędy, zrozumiała, zdiagnozowała siebie i naprawiła. Ale ileż można? Ileż można
karać? Ja już tego nie wytrzymam. Moja
rozpacz, łzy, naprawa swojego życia, postępowania są potwierdzeniem, że mam
świadomość popełnionych błędów i szczerą wolę naprawy życia (i dalej prostowała swoje życie
oszustwami). Nie wiem, dlaczego tego nie rozumiesz, nie
widzisz, dlaczego znęcasz się nade mną, dlaczego ciągle mnie karzesz...
Ja jestem tak skonstruowana,
że pozytywne rzeczy są dla mnie motywacją. Negatywne straszliwie mnie dołują,
odbierają siły do walki, nadzieje. Tak było z mężem, straciłam nadzieję, że coś
może mi pomóc, ktoś uratować.
Chcąc poznać moją psychikę
powinieneś wybrać inną drogę, chyba, że Twój prawdziwy cel jest inny.
Nie liczysz się z moimi
uczuciami, emocjami. Odtrącasz mnie w ten sposób od siebie. Powodujesz, że
stracę nadzieję i siły do walki o Ciebie, spowodujesz, że będę oddalała się od
Ciebie, że będę unikała kolejnych razów aż w końcu oddalę się tak bardzo, że
odejdę. Być może to dla Ciebie bez większego znaczenia, bo masz jeszcze jedną,
którą kochasz i która Cię kocha a może uświadomisz sobie, że „tramwaj Ci
odjeżdża”. Nie wiem.
Ja Ciebie bardzo kocham
Pawełku. Nie mogę myśleć o niczym innym
tylko o Tobie, nie mogę się na niczym skupić.
Twoja „D”
Kontynuując:
Ja jestem Ci teraz wierna,
oddana i zakochana w Tobie do obłędu, ale jestem też zrozpaczona, zrujnowana
psychicznie, zdezorientowana. Nie mogę pracować, nie mogę się uczyć, nie mogę
myśleć o niczym innym. Jestem w strasznym stanie psychicznym i fizycznym. Nie
daję sobie rady nawet z najmniejszym stresem.
18.05.2007r.
Kochany Pawełku, muszę Ci to
napisać.
Cały czas w trwania naszego
związku afiszujesz się swoją miłością do żony. W zeszłym roku, podczas spotkań
ze mną nie pozostawiałeś cienia wątpliwości, że kochasz swoją żonę i jesteś
szczęśliwym człowiekiem. Ciągle podkreślałeś, że jest prześliczną kobietą, że
jest inteligentna, wspaniała i przebojowa. Dopiero w lipcu okazało się, że moje
imię podobne zdrobniałeś jak Jej. Chciałeś mieć kochaną i kochającą żonę i
kochaną i kochającą kochankę i żadnych kłopotów. Żonie „barter” by była cicho a
kochance 1500 zł by była zadowolona. Z żoną kochałeś się 2-3 razy w tygodniu,
spędzaliście cudowny czas ze sobą, który mi relacjonowałeś a z końcem kwietnia 2006r.
zacząłeś sobie notować ile razy byłeś w łóżku (!) z „D”. Kilka dni temu powiedziałeś mi, że
wcale by Ci nie przeszkadzało (pomijając tragedię Freta), żebym ja miała
kochanego męża. Takie podejście potwierdza, że Tobie chodziło o UKŁAD a nie o
miłość. Gdy się kogoś kocha NIE ma możliwości by nie chcieć wyłączności na
uczucia, na ukochaną osobę. W innym wypadku nie ma, co mówić o wielkiej
miłości, można mówić o układzie a nie o wielkiej bezgranicznej miłości. Tu
gdzie zaczyna się miłość do drugiej osoby kończy się do pierwszej, tu gdzie
zaczynają się egoistyczne cele kończy się oddanie w miłości i ona sama.
W zeszłym roku spotykałeś się
ze mną w wielkiej konspiracji drżąc by się nie wydało, że masz kochankę.
Najważniejszy był dla Ciebie sex, który to zacząłeś sobie notować w kalendarzu.
Obserwując Twoje zachowania ani osoba neutralna ani zaangażowana nie
stwierdziłaby wielkiego uczucia do mnie a potwierdziłaby układ realizujący
nadwyżki seksualne. To potwierdziłeś też mówiąc, że zostałeś ze mną dla seksu.
Czas, który spędzaliśmy ze sobą od stycznia do 4.12.2006 to były spotkania na
seks i kilka wyjazdów nad Zegrze (w miejsce gdzie nie było zagrożenia, że
zobaczą nas Twoimi znajomi) by rozmawiać o Freta.
04.12.2006 Po Twoim powrocie z
delegacji, pierwszy raz w pełni, publicznie wziąłeś mnie za rękę i przespacerowałeś
się ze mną Nowym Światem. To był
początek wielu przecudnych naszych chwil poza alkową (wyjście potańczyć,
przewspaniały przyjazd po mnie i do mnie na święta, sylwester i później
dziesiątki fantastycznych wyjść do restauracji, kawiarni, na kręgle i co
szczególnie piękne: do kościoła), bo do tego czasu nasze spotkania to prawie
same hotele. Nie wynająłeś mieszkania dla nas, bo nie chciałeś się wiązać, nie
chciałeś komplikacji. I nie mów proszę, że to, dlatego, że myślałeś, że ja nie
chcę wyrwać się z miejsca gdzie mieszkałam, bo to mieszkanie nie byłoby
miejscem mojego zamieszkania a miejscem naszych spotkań. Wynajęte mieszkanie
jest moją inicjatywą, której celem nie było zorganizowanie „mety” dla nas, lecz
miejsca mojego mieszkania, życia, ucieczki od męża.
Cały czas ciągle mnie
straszyłeś, groziłeś mi, wyzywałeś, krzywdząco interpretowałeś fakty. Wczoraj
napisałeś mi, że zamierzałam zwiększyć obroty w czerwcu, 14 tysięcy w dwa
tygodnie. Skąd Ty to wszystko bierzesz? Powiedziałam, że taka moja myśl była
w połowie maja [tak
mi kiedyś przekazała – „planowałam w miesiącu czerwcu 2006r. w okresie kiedy ty
Pawle miałeś wyjechać na urlop za granicę, zwiększyć obroty w moim burdelu i
zarobić w dwa tygodnie czternaście tysięcy zł (brała 300zł za godzinę „pieprzenia”
czyli miała przerobić w dwa tygodnie około 50-ciu klientów i potem z
utęsknieniem na mnie czekać – na swojego Najukochańszego, Najcudowniejszego
Pawełka; tak miała niby finiszować na „planowane” zakończenie prowadzenia
burdelu a ja miałem się z tego powodu cieszyć); finał był jednak taki, że 25
maja 2006r. sprawa się wydała i burdel wcześniej został zlikwidowany] by jak najszybciej skończyć z tym horrorem a Ty już masz
swoją wersję i wyliczenie (!) (a co tu można innego wyliczyć????!!!!).
Jak z Tobą rozmawiać? Jak się zwierzać? Jakaż sprawna ta Twoja
wyobraźnia, tylko szkoda, że nie przewidujesz jej i Twojego straszenia, gróźb (!!!), wyzwisk
dalszych następstw i efektów. Swoje zachowanie oceniasz bardzo pozytywnie a
podobną ocenę wystawiałeś sobie w zeszłym roku.
Ja jestem Ci teraz wierna,
oddana i zakochana w Tobie do obłędu, ale jestem też zrozpaczona, zrujnowana
psychicznie, zdezorientowana. Nie mogę pracować, nie mogę się uczyć, nie mogę
myśleć o niczym innym. Jestem w strasznym stanie psychicznym i fizycznym. Nie
daję sobie rady nawet z najmniejszym stresem.
Teraz kończę, napiszę jeszcze
później rozwijając pewne wątki, bo to nie wszystko, co chcę Tobie przekazać a
przede wszystkim chce abyś wiedział, że Cię przeogromnie kocham i że jesteś mi
najcudowniejszym z ludzi.
Twoja „D”
19.05.2007 napisałem
"Kocham Cię „D” ponad wszystko. Żyć mi się bez Ciebie nie
chce.
Jesteś mi Najdroższa i Najukochańszą osobą. Twój Paweł" (Ja nadal tkwiłem w amoku miłości do „D”)
Jesteś mi Najdroższa i Najukochańszą osobą. Twój Paweł" (Ja nadal tkwiłem w amoku miłości do „D”)
„D” odpisała
Tyle mnie nawyzywałeś, naupokarzałeś nie
bacząc na nic a teraz jeszcze drwisz sobie ze mnie. Sił do życia nabierzesz w Adlerze, radość
życia da Ci Galeria Mokotów
tylko z wrażenia nie zapomnij zatankować („D” wymieniała miejsca gdzie czasami bywałem z Żoną). Twoja nędzna „D”
tylko z wrażenia nie zapomnij zatankować („D” wymieniała miejsca gdzie czasami bywałem z Żoną). Twoja nędzna „D”
Do jakich chwytów gotowa była „D” aby
przyspieszyć moje rozstanie z Żoną lub
może uwolnienie się ode mnie niech świadczy niniejszy przykład: któregoś dnia
pokazała mi mały kalendarzyk wielkości karty kredytowej; na kalendarzyku było
zaznaczonych czarnymi kropkami wiele dni. Na górze był wykonany długopisem
napis drukowanymi literami „stosunki
Piotra z Żoną”. I „D” oświadczyła, że kalendarzyk ten znalazła wsunięty w drzwi
wejściowe do Jej mieszkania. Z napisu na kalendarzyku wynikało Jej zdaniem, że
to moja Żona z zazdrości go tu dostarczyła i że świadczy on o mojej
niewierności w stosunku do „D”. I ja znowu zaślepiony miłością do „D” myślałem,
że to jest i może prawda; że to Żona broni naszego małżeństwa. Prawda jednak
jest taka, że to była kolejna prowokacja „D”. Dla niej podrobienie lub
spreparowanie czegokolwiek to był „pikuś”. Aby tylko prowadziło Ją do celu.
Celem było rozbicie jak najszybsze mojego małżeństwa ponieważ jak mówiła miała
już prawie czterdzieści lat i niczego się nie dorobiła oprócz przeszłości do
której trudno się przed kimś przyznać – „przepieprzone lata”.
Stary! No, no! Teraz dopiero wiem, co było grane.Niezły z ciebie ogier. Jednocześnie dwie super laski, jedna stała dla prezentacji, druga dorywcza z młodym , ruchliwym ciałkiem . A ty biadolisz !!!!!!Czego się spodziewałeś?że się zaakceptują i będzie sielanka w trójkącie? Niestety, taki układ jest kosztowny i ryzykowny, ale to duża adrenalina i niezła zabawa. A to nas zawsze kręci, przyznaj sam.
OdpowiedzUsuńJednak nie było dwóch lasek jednocześnie. Gdy żona się dowiedziała, że zadaję się z prostytutką, małżeństwo się skończyło. Cała rodzina mnie wyklęła. Z resztą nie wyobrażam sam realnie myśląc jak jakakolwiek rodzina może zaakceptować taki związek. To samo jest w firmach. Czy gdziekolwiek zatrudnią nawet byłą prostytutkę wiedząc, że to była prostytutka?. Z taką przeszłością trzeba już wszystkich zawsze oszukiwać i drżeć aby sie nie wydało. Dotyczy to zarowno kobiety jak i mężczyzny który wdał sie w taki związek. Paweł
Usuń"Jestem tym tajemniczym kuzynem". Kilka miesięcy wcześniej D zrobiła sobie operacje pomniejszenia nosa oraz powiekszenia piersi. Pamiętam, że byłem wtedy w Stanach na szkoleniu gdy napisała mi, że przez telefon nie może jeszcze rozmawiać. Późnieje zaczęła stopniowo mówić nosowyn głosem. Nie dziwie się, że wymyśliła potem, że mąż połamał jej nos. To nie są jakieś przypadkowe tam kłamstewka. Ona postępowała wegług planu, dokumentując każde działanie i dobierając je tak żeby wszystko miało ręce i nogi. Czy pokazywała Ci pozostałość blizny na nosie?? Nie sposób było nie uwierzyć, że mąż ją bił...
OdpowiedzUsuńRzeczywiście,też dałem się nabrać na połamany nos. "D" z detalami opisywała mi jak mąż Ją katował i zmuszał do prostytucji. Były jeszcze połamane żebra i stłuczenia glowy. Sprawa ta była częścią postępowania sądowego które opiszę w następnych postach. Jak sie okazało potem, nie było żadnego pobicia i zmuszania do czegokolwiek. Wszystko "D" robiła z własnej nie przymuszonej woli. A operację piersi sfinansował "D" Jej kochanek, niewolnik który od września do grudnia 2005 wynajmował dla Niej mieszkanie na Twardej i gdzie mieszkała razem z nim gdy uciekła od męża. Lecz od stycznia już wrócila spowrotem do męża oraz zaczęła wynajmować z Tobą Darku mieszkanie na Freta i już ogłaszała się jako Aganda i przyjmowała klientów gdy Cię w tym mieszkaniu nie było. Paweł
Usuń