Po informacji, że „D” jest ze mną w
ciąży (oczywiście to znowu oszustwo – nie ze mną) oraz przedstawieniu mi
orzeczenia sądu o rozwodzie (również sfałszowanego i podrobionego) zacząłem się
zastanawiać dlaczego „D” zrezygnowała z roszczeń do praw do mieszkania, które jak
mówiła wspólnie z przyszłym mężem zakupiła jeszcze przed ślubem. Jak wcześniej opowiadała,
na wspólne mieszkanie wyłożyła kilkadziesiąt tysięcy złotych, parę tysięcy na
miejsce parkingowe oraz udzieliła przyszłemu mężowi pełnomocnictwa notarialnego
na zakup mieszkania na współwłasność z Nią. Ciekawość mnie gnębiła i w końcu zdecydowałem
się na wyjazd do sądu wieczysto księgowego aby zobaczyć jaki jest faktycznie
stan prawny tego lokalu. Teraz można to zrobić siedząc w domu przy komputerze
ale w 2007r. niestety trzeba było po te informacje jechać do sądu. Nr księgi
wieczystej dla tego lokalu szybko ustaliłem, i zasiadłem do komputera w sądzie
(dla lokalu była już założona elektroniczna ksiega wieczysta). I cóż ja
zobaczyłem – mieszkanie było zakupione od developera jeszcze przed ślubem „D”,
jedynym właścicielem jest mąż „D”, mieszkanie jest jednopokojowe a nie
dwupokojowe o powierzchni trzydzieści parę metrów kwadratowych a nie czterdziestu
pięciu (opowiadała mi, że w ostatnim okresie małżeństwa i do końca 2006r. tj.
do momentu wyprowadzenia się, oddzielnie z mężem spali w różnych pokojach;
prawda była taka, że był to jeden pokój z aneksem kuchennym i rozkładaną kanapą;
na tę kanapę wracała po ciężkiej całodziennej harówce w burdelu i wsuwała się
pod wspólną z mężem kołderkę oraz w tym mieszkanku przyjmowała (chyba gdy mąż
był w tym czasie w pracy) swoich kochanków vel klientów i tam też miała swoje
studio fotograficzne gdzie fotografowała swoich klientów lub miała sesje
zdjęciowe z nadwornym fotografem Edwardem). Tak więc po obejrzeniu ksiegi
wieczystej stwierdziłem, że jest to kolejne oszustwo Mojej Ukochanej „D”. Po
wyjści z sądu wieczysto-księgowego zadzwoniłem do „D” i poinformowałem Ją co
już wiem. Stwierdziła, że jest to niemożliwe i nie może być to prawdą.
Potwierdziła, że chce to sama zobaczyć i naocznie samemu sprawdzić. Następnego
dnia pojechałem powtórnie do sądu, lecz tym razem w towarzystwie „D”. Znowu
nastąpiło wejśce przez komputer na stronę elektronicznej ksiegi wieczystej;
sprawdzamy adres lokalu – zgadza się. Właściciel lokalu - tylko mąż; mieszkanie
zamiast dwupokojowego – jednopokojowe o powierzchni „tylko” 35 m”. „D” udaje,
że ze zdenerwowania dostaje mdłości, że żygi dochodzą Jej do ust. Wybiega z
sali wglądowej, husteczką zatykając usta i pędzi do toalety. Po paru minutach
wraca i mówi, że jest to oszustwo Jej męża, że musiał mieć jakiś układ z
developerem i nieprawdziwe dane zostały wprowadzone do aktu notarialnego a potem do ksiegi
wieczystej, że musi wynająć prawnika aby tę sprawę wyprostować i odzyskać to co
się Jej należy. Oczywiście wszystko było kolejnym kłamstwem „D”. Gdy dziś na to
patrzę to nie mogę uwierzyć, jak ja się dawałem oszukiwać, jak Ona potrafiła
mnie przekonywać, że kłamstwo jest prawdą. Jakiż ja byłem Nią omotany, że w to
wszystko mogłem uwierzyć !!!! Po jakimś czasie w Jej telefonie zaczęło się
pojawiać nazwisko prezesa „Wacka”, w rzeczywistości Jej już od paru miesięcy
kochanka. Wyjaśniła mi, że jest to notariusz który ze swoją żoną adwokatem
prowadzą dla Niej sprawę „fałszerstwa” aktu notarialnego zakupu mieszkania i
„fałszywych” zapisów w księdze wieczystej. Ależ to trzeba mieć tupet, żeby tak
oszukiwać i tak postępować; sprawę może jedynie tłumaczyć, że była to przecież
Pani bez Skrupułów jak się w Internecie ogłaszała; rzeczywiście nie miała
żadnych skrupułów a 99% tego co powiedziała było kłamstwem a tego co pokazała
to było podrobione.
Pawle,
w przeciwieństwie do Ciebie nie radzę się nikogo i na tą chwilę nie jest istotne czy to dobra droga czy zła.
w przeciwieństwie do Ciebie nie radzę się nikogo i na tą chwilę nie jest istotne czy to dobra droga czy zła.
Uświadomiłam sobie, jakie jest
Twoje prawdziwe oblicze, jakie są Twoje prawdziwe relacje małżeńskie, czym dla
Ciebie byłam. Resztek złudzeń pozbawiła mnie nasza trójstronna (Ty, Twoja żona,
ja) sobotnia rozmowa telefoniczna. Chcę Ci powiedzieć, że sam okłamując mnie,
oszukując i wyłudzając moją miłość i życie, nieustannie podejrzewasz mnie o
kłamstwa (!!!!). To piętno kłamcy, nikomu nie wierzy. Twoje szczęście, że
jesteście z żoną tego samego pokroju. Sami będąc upośledzeni moralnie (!!!!)
uzurpujecie sobie prawa do karania i osądzania innych.
To, co usłyszałam od Ciebie i od Twojej żony (w szczególności tekst: od tego są
burdele i prostytutki żeby mężczyźni z nich korzystali jeśli ich na to stać) jest
ohydne (tak mówi „była” prostytutka) i bardzo
źle o was świadczy. Proszę się, zatem nie dziwić, że nie daję się już Tobie
wykorzystywać i dłużej znęcać nade mną psychicznie i fizycznie.
Wracając do rzeczy
zasadniczej: Aktualnie jestem w 10 miesiącu ciąży a ojcem dziecka jesteś Ty
(!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!). Jak informowałam, ciąża
została definitywnie potwierdzona dopochwowym badaniem USG w dniu wczorajszym.
Dziecko ma 2,87cm długości, puls 171/min. Dysponuję zarówno opisem badania jak
również zdjęciami. Dokumenty są do Twojego wglądu (w każdej chwili). Ponadto, w
poniedziałek mam wizytę u ginekologa o godz. 15.40, na którą Ciebie, jako ojca
dziecka zapraszam. Ponieważ, jestem po 35 roku życia i jest to moja pierwsza
ciąża, zostaną przeprowadzone za ok dwa tygodnie badania prenatalne, podczas
których będzie można pobrać materiał do badań na ojcostwo. „D”
Odpisałem:
Kochana „D”, po
przemyśleniu sprawy biorę również pod uwagę wersję, że mnie dalej oszukujesz (jednak miałem wątpliwości; nie
wierzyłem już tak do końca; jednak finalnie znowu mnie przekonała i znowu dałem
się oszustce przekonać). Już kiedyś mi mówiłaś, że
muszę Ci wierzyć i wierzyłem bezgranicznie. Tak się nie zachowuje kobieta w
stosunku do mężczyzny, którego kochała i kocha? i z którym ma mieć dziecko.
Twoje zachowanie świadczy wręcz, o czym innym. Może to kolejna rada którejś z
osób, których się radzisz jak ze mną postępować. Chcę zobaczyć dokument, że
jesteś w ciąży. Paweł
23 listopada 2007 16:20
Pawle, badania chętnie pokażę
Ci już dzisiaj. W poniedziałek o 15.30 spotkajmy się proszę. „D”
Paweł napisał:
„D” (nie będę już pisał
kochana, ponieważ przy Twoim "Pawle" mnie to ośmiesza); chcę zobaczyć
w oryginale te badania i jestem do dyspozycji w poniedziałek. Za dwa tygodnie
jestem również do dyspozycji. Paweł
24 listopada 2007 20:35 „D” napisała:
Dla mnie to strasznie przykre
i bolące, gdy mówisz mi jak scala się wasze małżeństwo (o swoim małżeństwie już nic „D” nie
mówiłem). Ja jestem o Ciebie strasznie zazdrosna (a
pierdolila się w tym samym czasie z innymi – przepraszam za te słowa ale nie
wytrzymuję czytając to ponownie) a Twoje słowa, że
kochasz dwie kobiety rozdzierają mi serce. Nawet sobie nie wyobrażasz, jaki to
ból (!!!!). Ja nie potrafię się dzielić Tobą (a
sobą się dzieliła z wieloma aż trudno się doliczyć).
Wiem, że to dla Twojej żony normalne i w pełni akceptowalne, że współżyjesz z
innymi kobietami, jej w ogóle nie poruszają słowa o twojej miłości do mnie (słowa
te wypowiadała sama”D” wielokrotnie dzwoniąc do mojej żony, mówiąc Jej jak to
my z „D” się bardzo kochamy). Może jesteś przyzwyczajony
do tego, że dla niej, dla kobiety, z którą jesteś, nie jesteś najważniejszy,
najukochańszy, najbliższy, najmilejszy (a dla „D” „byłem”; ależ
bezczelna oszustka !!!!). Że jesteś potrzebny, jako
źródło a nie cel. Ja Ciebie chce mieć dla siebie i całą siebie bez reszty dawać
Tobie w miłości (i pieprzyć się z innymi).
Szkoda, że tego nie rozumiesz. „D”
26 listopada 2007 10:27 „D”:
Twoja postawa i zachowanie
potwierdzają, że byłeś ze mną dla własnych przyjemności. Teraz, gdy przychodzi
czas na odpowiedzialność to Ciebie nie ma, bo to nie wchodzi w zakres Twoich
przyjemności. Ohydne. „D”
26 listopada 2007 11:44 „D”:
Czytam ten mail kolejny raz i
widzę, że jesteś zatruty własnymi wizjami Ty i twoja żona. Jakie plany???
Jedyny plan, jaki miałam to żyć dla Ciebie (no
nie mogę, co za skurwysyństwo !!!!) dopóki nie
przekonałam się, że jesteś ze mną dla WŁASNEJ PRZYJEMNOŚCI a nie dla miłości i
z miłości. Żerowałeś na mojej miłości, na moich emocjach, znęcałeś się nade
mną, nękałeś mnie i NAWET nie rozumiesz, że to boli, że zabija, że to nie daje
żyć. Wiesz, teraz, gdy już Cię poznałam, Twoje motywy, Ciebie, Twoje prawdziwe
ja, to gdyby nie fakt, że mam w sobie nasze dziecko (!!!!) nie chciałabym Cie nigdy więcej widzieć, słyszeć, nie
chciałabym mieć z Toba żadnego kontaktu, bo jesteś nieodpowiedzialnym
oszustem (!!!! czyż to nie jest diabeł; pokochałem diabła), który wyłudził moje życie i miłość. Jesteś stworzeniem
zapatrzonym we własne i żony wizje, upośledzonym etycznie, który sam nie mając
kwalifikacji moralnych, pozbawionym empatii karze i osądza innych a przy tym
nie widzi, nie dostrzega własnych błędów, niegodziwości (!!!! no nie
mogę; co za diablica), sam siebie stawia ponad prawem,
ponad wszelkimi zasadami. Ta ciąża jest strasznym nieszczęściem. Jesteś ojcem
tego dziecka a jeśli uważasz inaczej, to powinieneś to udowodnić już teraz. To
byłoby jedyne Twoje odpowiedzialne zachowanie. Jesteś odpowiedzialny za życie,
które powołałeś bez względu na zakres Twoich przyjemności (czy można być
takim oszustem??? – no niestety można; gdyby takie oszustwa robił mężczyzna to
pewnie by trafił do więzienia; wiele było takich głośnych spraw; „D” zbierała
na mnie cały czas „papiery” mówiąc o miłości).
„D” coraz bardziej stawała się
agresywna, żądając ode mnie zaakceptowania mojego ojcostwa jej ciąży.
Wyprzedzając moją akceptację wysłała do mojego syna przebywającego za granicą
sms-a z wiadomością, że zaszła ze mną w ciążę i że mój syn będzie miał niedługo
braciszka i że będzie miał nową rodzinę (jak można być bezczelnym tak
postępując; tylko „D” wiedziała, że pieprzyła się także z innymi i nie tylko ja
mogę być potencjalnym ojcem Jej dziecka; tych innych tatusiów też zawiadomiła,
że jest z nimi w ciąży; aby również im potwierdzić, że są tatusiami, dla
potwierdzenia ojcostwa także z nimi dalej się rżnęła !!!!).
W listopadzie trafiłem w księgarni na ksiażkę pod tytułem "Czarodziejki.com". W książce opisane zostało mroczne życie młodych warszawskich prostytutek, spisane przez nie osobiście. Książkę kupiłem. Gdy ją czytałem aż mi się niedobrze robiło; opisane zostało z detalami jak prostytutki przyjmują kolejno klientów; co to za psychika jest !!! Po przeczytaniu wiedziałem jak Moja Ukochana "D" działała, jakie to jest obdarcie psychiczne kobiety. Chciałem, żeby to przeczytała, niestety odmówiła. Widoczne doświadczenia z własnej praktyki Jej wystarczyły.
26 listopada 2007 15:04 „D”:
Widzę, że książka o
prostytutkach stała się Twoim przewodnikiem życiowym, rozumiem, że konsultujesz
to ze swoją żoną (skąd
ma aż taką wiedzę?) i zaprzyjaźnionymi prostytutkami (chyba
pisała o sobie?).
Nie jesteś wart tej
przeogromnej miłości, którą Cię obdarzyłam (słów
mi brak). Ty tę miłość wyłudziłeś. „D”
27 listopada 2007 11:46 „D”:
Pawle, tracisz kontakt z
rzeczywistością. Masz problemy z identyfikacją moralną. Zachowujesz się psychopatycznie.
Nie odróżniasz projekcji własnej wyobraźni od rzeczywistości. Przykro mi
bardzo, ale taka jest prawda. Musisz zacząć pracować nad sobą i podjąć terapię.
Robisz sobie i innym wielką krzywdę. SAM niszczysz wszystko. Dramat tkwi
również w tym, że nie masz tej świadomości. „D”
27 listopada 2007 12:01 „D”:
Poddaj SWOJE zachowanie,
postępowanie ocenie psychiatry i psychologa. Dowiesz się prawdy. Ile w nim
zdrowych a ile chorych i destrukcyjnych zachowań. Powinieneś to zrobić jak
najszybciej i podjąć terapię. Ty na prawdę potrzebujesz pomocy specjalistów.
Piszę to dla Twojego dobra. Przemyśl to bez agresji, bez uprzedzeń, bez
własnych założeń proszę. „D”
27 listopada 2007 13:03 „D”:
Masz chorą tendencję do
obwiniania mnie za WSZYSTKO i to w każdym aspekcie. Jesteś dorosłym człowiekiem
i jak o sobie mówisz doświadczonym, odpowiedzialnym i z wyobraźnią. Jak widać
jesteś nieodpowiedzialny, nie można na Tobie polegać, wierzyć Ci, ufać, tracisz
identyfikacje rzeczywistości, masz bardzo poważne problemy z oceną własnej
osoby (czy ja tu mogę coś
dodać? znowu słów mi brakuje). Powinieneś jak już
pisałam poddać SWOJE zachowane, czyny, słowa analizie psychiatry i psychologa.
Prawda będzie dramatyczna. Ratuj samego siebie. „D”
Paweł odpisał:
Zniszczyłaś wszystko, co
mnie najpiękniejszego spotkało w życiu. Paweł
27 listopada 2007 16:26 „D”:
Dla normalnych ludzi (czytaj
zdrowych, bez zaburzeń psychicznych) czas dzieli się na przeszłość,
teraźniejszość i przyszłość. Ludzie kształtując swoje zachowania i swoją
przyszłość uwzględniają doświadczenia z przeszłości, lecz nią nie żyją.
Zrównoważony psychicznie i emocjonalnie człowiek traktuje doświadczenia
przeszłości, jako swoistą lekcję życia, na której nauczył się, co dobre a co
złe, co bezpieczne a co szkodliwe, co daje szczęście a co poczucie nieszczęścia
i porażki. Dokłada starań (świadomie lub w sposób mniej uświadomiony) by unikać
sytuacji i działań destrukcyjnych.
Osoby z zaburzeniami
emocjonalnymi i psychicznymi stają się więźniami własnych myśli i emocji
wygenerowanych przeszłością. Nie potrafią odróżniać rzeczywistości, dokonują
jej projekcji bez rozdzielania czasu przeszłego, teraźniejszego jak i
przyszłego. Żyją w destrukcyjnej obsesji własnych projekcji, wyobrażeń i
przekonań. Są całkowicie zamknięci na zewnętrzne czynniki i nie są w stanie
uświadomić sobie upływu czasu, zmian w otoczeniu, mają niewzruszalne
przekonanie o słuszności i prawdziwości własnej wizji świata. System moralny
ulega zniszczeniu przez własne projekcje pojęć dobra i zła budowane na podstawie
obsesyjnych przekonań i wizji. Taki stan umysłowo-emocjonalny powoduje, że
osoby takie popadają w skrajne stany emocjonalne, mają zaburzenia pamięci
krótkotrwałej, co przejawia się tym, iż nie pamiętają swoich reakcji, słów,
zachowań w sytuacjach eksplozji negatywnej emocjonalnej i nie potrafią tym
samym dokonać oceny moralno etycznej swoich działań i żyją przeszłością, którą
traktują jak teraźniejszość. Funkcjonują w przekonaniu o słuszności własnej
wizji świata i nie przyjmują krytyki. Cechą charakterystyczną tych osób jest
brak odpowiedzialności, podświadome zrzucanie jej na swoje ofiary, brak
empatii, sadyzm psychiczny, płynne przechodzenie ze stanów "dobroci"
w stany gniewu, brak "wyrzutów sumienia", przekonanie, że są
uprzywilejowani i bezkarni. Jest to choroba psychiczna, którą powinno się
leczyć farmakologicznie w połączeniu z terapią psychologiczną. Nieleczone osoby
z tymi zaburzeniami stanowią zagrożenie dla siebie i ofiary, wobec której
poczuwają sie do szczególnej misji edukacyjno-emocjonalno-wychowawczo-penitencjarnej
(no i okazało się że „D” to nie tylko prostytutka ale także terapeuta
!!!!).
27 listopada 2007 22:23
„D” przesłała mi adresy internetowe
stron na których miałem się dokształcić ze świadomego ojcostwa:
28 listopada
2007 15:16 „D”:
Pawle,
Dziękuję za Twój list. Chciałabym się do niego ustosunkować.
„D”, Ty, która wyrządziłaś tyle zła, zniszczyłaś
wszystko, co się dało, kłamałaś, oszukiwałaś, zeszłaś do dna społecznego teraz
chcesz być terapeutą? Nie pretenduję do roli Twojego terapeuty i
nie podejmuję się rokowań, co do Twojego stanu psychicznego (jednak tekst wcześniejszego maila świadczy, że mam do
czynienie z „D” – terapeutą).
Ja jestem uczciwy wobec Ciebie. Uprzedzałem cię, że
Twoje ogłoszenia mogą trafić do bliskich ci ludzi i trafiły. Nic Cię nie usprawiedliwia.
To jest chore pojęcie uczciwości. Zrobiłeś to z czystej zemsty półtora roku od
czasu, gdy skopiowałeś te ogłoszenia. Zrobiłeś to po półtora rocznym regularnym
życiu ze mną, gdy na wskutek ujawnienia Twoich kłamstw i oszustw dotyczących
motywów bycia ze mną (a byłeś dla własnych przyjemności i dla seksu, co nie
umniejsza faktu i znaczenia Twojej pomocy dla mnie w najistotniejszych sprawach
życiowych, wykorzystywałeś moje zalęknienie, samotność by nade mną się pastwić
w ramach wymierzania swojej sprawiedliwości, a ja kochałam Cie obłędnie (!!!!), byłam zapatrzona w Ciebie i dałam Ci największa miłość,
jaką może wykrzesać z siebie człowiek) stwierdziłam, że ja już nie wytrzymuje
tego gnębienia, presji, awantur, pozbawionej obiektywizmu Twojej interpretacji
wszystkich rzeczy, zdarzeń, Twojego znęcania się nade mną, Twoich obsesji.
Nie wstydziłaś się pokazując się w internecie na cały
świat. Tak
samo myślał prezes Spirit, ale jak się zobaczył w Internecie to piorunem
wszystko zlikwidował pozacierał za sobą wszystkie ogólno dostępne ślady. To, że
teraz normalnie starasz się funkcjonować wcale nie znaczy, że się zupełnie
zmieniłaś. O tym przesądzi czas i lekarz. A Ty
nie wstydziłeś się przez 24 lata zdradzać żonę, zakładać sobie konta na
portalach o charakterze erotycznym, kupić sobie kartę telefoniczną do umawiania
się za sex?
Tekst powyżej świadczy, że ty „D” uważasz się teraz za normalną a mnie
osądzasz, że nie należę do normalnych ludzi. Tekst, który Tobie przesłałam jest kopią z
Internetu wypowiedzi lekarza specjalisty psychiatry traktujący o chorobie
psychicznej. Żadnym słowem nie napisałam o mojej ocenie własnej osoby. Twoje
słowa są kolejnym dowodem na tendencyjność Twoich interpretacji i wypaczania
rzeczywistości, co miało miejsce przez półtora roku DZIEŃ w DZIEŃ. Przez ten czas dokonywałeś indoktrynacji
wobec mnie. Wszystkie Twoje pytania miały pozorny cel odpowiedzi na pytanie,
„dlaczego”. Twoim prawdziwym celem było przedstawienie w sposób wulgarny,
obsceniczny własnych wersji zdarzeń, budowanej na dowolnie wybranych faktach w
celu zgnębienia mnie, zastraszenia, zbudowania we mnie przekonania, że nie
jestem nic warta, z wykorzystywaniem mojej rozpaczy i samotności i mojej
ogromnej miłości do Ciebie. To jest nie humanitarne, to jest nie ludzkie. Tak
zachowują się psychopaci a nie ludzie z zasadami reprezentujący jakiś poziom
etyczny. Ty uważasz się za kulturalnego,
uczciwego, zrównoważonego człowieka na poziomie wszystkich uznając za
psychopatów, dewiantów i przedstawicieli dna społecznego. Brakuje mi słów.
Kiedy byłem u psychologa i opowiadałem naszą historię stwierdził, że jesteś
bardzo niebezpiecznym człowiekiem. Oczywiście, że nie opowiadałem całej twojej
historii od dzieciństwa, lecz od 2003r. wspominając, że jesteś pół sierotą
wychowywaną głównie przez dziadka i babcię. Znając Ciebie jak również Twoje sposoby przedstawiania
rzeczywistości, brak obiektywizmu i Twoje głębokie przekonanie o słuszności
swoich przekonań wiem, że opinia Twojego lekarza jest nieprawdziwa. Żaden
szanujący się lekarz nie podejmie się diagnozy bez poznania pacjenta, bez
dokonania analizy wszystkich czynników. Deklaruje swój udział w spotkaniu z tym
„psychologiem” i poddanie się rzetelnej analizie psychiatryczno -
psychologicznej. Ale to nie zmienia faktów, że to, co robiłaś przez ostatnie
trzy może cztery lata jest straszne. A to, co zrobiłaś ze mną i naszą miłością
jest okropne. Mój ból przekładał się na nazywanie spraw po imieniu a czasami
może i wulgarnie się wyrażałem. To niepodważalny dowód na brak u Ciebie
samokrytyki i obiektywnej oceny własnych zachowań, słów, reakcji i czynów,
dowód na Twoje wypaczenie rzeczywistości. 19 godzin nagrań naszych rozmów
jednoznacznie wskazuje, że jesteś niesamowicie wulgarny, nie panujesz nad sobą,
nie pozwalasz się wypowiedzieć, przerywasz, wyzywasz, indoktrynujesz własne
przekonania, w sposób absolutnie dowolny pomijając wszelkie okoliczności
dokonujesz interpretacji faktów, zastraszasz, szantażujesz, gnębisz,
twierdzisz, że nie mam żadnych praw, że jestem za mała, że Twoja żona i Ty mnie
zetrzecie w pył. Twoje słownictwo jest bardzo wulgarne a sposób prowadzenia
„rozmowy” dyskryminujący i nieakceptujący innego zdania niż Twoje. Twoja żona
jest równie wulgarna, jej słownictwo żadną miarą nie licuje z wizerunkiem damy,
jaki kreuje on i ty. Szanująca się, reprezentująca wysoki poziom moralny,
kulturę osobistą kobieta z zasadami nie używa słownictwa brukowego i nie
stwierdza, że od tego są k. i burdele żeby mężczyźni z nich korzystali, jeśli
ich na to stać. Żadna zdrowa moralnie kobieta nie zaakceptuje wieloletnich
zdrad swojego męża. Wniosek nasuwa się
sam.
Ale tak te rzeczy, które robiłaś się nazywają. Jesteś
osobą bardzo agresywną. Bardzo proszę o konkretne dowody. Jeżeli chodzi o twoją agresję to takie były
i są jej formy: agresywne, wulgarne wyzwiska, interpretacja faktów, używanie
siły fizycznej wobec mnie (szarpanie kobiety – podarłeś mi spodnie, wykręcanie
rąk, przepychanie ciałem i dociskanie mnie do kaloryfera, wyrzucanie mnie z
samochodu szarpiąc mnie za ręce, popychanie mnie), nie dopuszczanie do
wyjaśnień.
Wcale się nie dziwię, że mogłaś się taplać we krwi, zabijać, kopać do
utraty tchu i tp. Mówisz, że to było spełnianie czyiś oczekiwań. Nie kochana to
ty to wszystko robiłaś. Bez zahamowań.
Twoja subiektywna opinia nieuwzględniająca moich motywów przedstawianych i w korespondencji
do Ciebie i podczas 3 sytuacji na przestrzeni minionego półtora roku. Proponuje
abyś porozmawiał z psychiatrą, z psychologiem, socjologiem na temat motywów,
które kierują ludźmi, co kształtuje ich zachowania. Mówiłam Ci, jakie były moje
emocje, odczucia dysonansu pomiędzy czynami a przekonaniami. Powiedziałam Ci o
braku asertywności, powiedziałam Ci, że po strasznych dla mnie przeżyciach
odmawiałam kontynuowania określonych zachowań.
Twoje zakłamanie jest obrzydliwe. Najpierw umawiasz wizytę u psychiatry,
zapewniasz, że będę mogła powiedzieć wszystko o sobie, że to będzie czas dla
mnie a potem wulgarnie wypominasz, że zajęłam cały czas.
Ukoronowaniem wszystkiego była twoja prostytucja i używanie w niej
wszystkich doświadczeń, które wcześniej zdobyłaś. Byłaś największą miłością
mojego życia. Rzeczy, których sukcesywnie się o Tobie dowiadywałem stawiały Cię
w coraz gorszym świetle. To, że od półtora roku żyjesz inaczej wcale nie
świadczy o tym, że się całkowicie zmieniłaś. Człowiek całkowicie się nie zmienia, zmienia się w zakresie
swoich negatywnych i dramatycznych doświadczeń. Zdaniem naukowców, człowieka
mogą zmienić przeżyte bardzo głębokie emocje, zrozumienie własnych błędów, żal,
miłość. To są naturalne motywy – inspiracje zmian. Człowiek może się także
zmienić bez dramatycznych doświadczeń, lecz to odbywa się podczas wieloletniej
pracy ze specjalistami, długotrwałej terapii.
Gwałtowność twoich zachowań jest pozostałością tamtego czasu. Po raz kolejny proszę o konkrety.
Jeśli pójdziesz już dobrą drogą to musi upłynąć jeszcze dużo czasu, aby
wraz z Twoim teraz normalnym zachowaniem nastąpiły zmiany w Twoim mózgu i
świadomości, aby powiedzieć, że jesteś „D” innym człowiekiem. Tam te zmiany tak
szybko nie zachodzą. Do pewnych rzeczy trzeba mieć predyspozycje wewnętrzne
żeby je robić. I Ty je miałaś. Przykładem twoich matactw jest Twój ostatni
kontakt z P.XXX. Co ty chciałaś przez to osiągnąć? Jeszcze Ci mało, jeszcze
chcesz coś nakręcić. Oszukiwałaś już wszystkich wystarczająco dużo. Ja twierdzę,
że nie jesteś normalna, a wręcz jak powiedział psycholog po prostu
niebezpieczna. Twoja w pełni subiektywna opinia nieoparta jest na neutralnej
ocenie ani Twojej ani Twojego psychologa. Swoją drogą, kto to jest? Obawiam
się, że nie jest to kompetentna i odpowiedzialna osoba, która stawia diagnozy
na bazie twoich tendencyjnych, selektywnych opowiadań. Poszedłeś leczyć siebie
czy wyżywać się na mojej osobie?
Mój
telefon do Państwa XXXXXXXX („D” podawała
się za przedstawiciela misji polsko irackiej a pan XXX był moim znajomym z
kontraktu w Iraku) był odzwierciedleniem Waszych
telefonów do moich znajomych. Te same motywy.
Jestem
w 11 tygodniu ciąży. Jesteś ojcem tego dziecka (!!!!! – tak
prostytutka musiała pisać do wszystkich swoich kochanków – klientów z tego
okresu). Jestem samotną szykanowaną przez Ciebie i
Twoją żonę kobietą w ciąży. Parafrazując
Twoje słowa – kobiecie w ciąży wszystko wolno (!!!!), tym bardziej, jeśli jest samotną szykanowaną przez
małżeństwo Pawła kobietą.
Jakim
prawem rozdajecie z żoną moje numery telefonu?
Jakim prawem dzwonicie do moich bliskich, znajomych, jakim prawem mnie
szykanujecie? Uważacie, że jesteście
bezkarni, że wam wszystko wolno? Otóż nie, nie wolno wam wszystkiego. Kto
mieczem wojuje ten od miecza ginie.
Ja się teraz Ciebie po prostu boję, boję sie
przebywania z Tobą, bo jesteś niebezpieczna. Dostajesz gwałtownych ataków
agresji, których nie jestem w stanie wyhamować. Proszę o dowody. Proszę skończ już ze swobodnymi
wypowiedziami niemającymi poparcia w faktach. Proszę o DOWODY. To ja się bardzo
Ciebie boję, ja i dziecko, które mam w sobie. Jesteś nieprzewidywalny.
Zmieniasz swoje decyzje z godziny na godzinę. Używałeś i używasz wobec mnie
przemocy psychicznej i fizycznej.
Myślisz „D”, że jeśli byłaś u księdza na spowiedzi, parę razy u psychologa
lub psychiatry, zaczęłaś normalnie pracować, to już jesteś inna. Napewno Twoje
działania z ostatniego 1,5 roku są diametralnie inne od tego, co było
poprzednio. Ale to wcale nie znaczy, że w mózgu jesteś zupełnie inna. Ja nie jestem
psychologiem i nie będę Ci pisał takiego samego elaboratu jak ty mi napisałaś
powyżej. Oboje doprowadziliśmy naszą miłość w ślepą uliczkę. Cały czas wołałem,
prosiłem nie idźmy dalej. Naprawdę masz bardzo poważne problemy z identyfikacja
rzeczywistości, czynów i słów swoich i twojej żony. Spójrz, co robiłeś na
przestrzeni ostatnich miesięcy, spójrz chociażby na twoje, smsy do mnie, swój
wyjazd, „rozmowy” ze mną, zachowania twojej żony. Co byśmy tu nie napisali,
prawda jest taka, że zniszczyłeś nasz związek swoimi obsesjami, niepohamowaną
agresją, nękaniem mnie, oszukiwaniem (!!!!). Nie dałeś ŻADNYCH
realnych, rzeczywistych szans na porozumienie. Byłeś tak zapatrzony we własne
wizje i przyjemności, że traciłeś kontakt z rzeczywistością, z faktami. Ty grałeś
pierwsze skrzypce w naszym związku, to Ty głównie decydowałeś o jego kształcie.
Mi mówiłeś wielokrotnie, że nie mam żadnych praw i sam mnie z nich ogołacałeś (brak
mi słów aby to wszystko skomentować).
Co byśmy sobie tu nie napisali to prawdą jest, że nie chciałaś być już ze
mną od ponad trzech miesięcy a może nawet wcześniej. Doprowadziłaś mnie
do skraju rozpaczy i załatwiłem wyjazd do Egiptu nie uprzedzając Cię.
Potwierdzam, że to było nadużyciem twojego zaufania do mnie. Dowód na upośledzenie moralne i brak
umiejętności oceny własnych czynów.
Ale połóż na wagę „D”, co Ty wcześniej robiłaś będąc obok mnie i przy mnie.
Tego się w żaden sposób nie da porównać. Twoja zazdrość o moją żonę.
Ty sama mi napisałaś w czerwcu 2006, że w Twoim życiu teraz będą tylko dwaj
mężczyźni Twój mąż i ja. I teraz jesteś zazdrosna o moją żonę. Doprowadziłaś do
tego, że wiele osób już zna Twoją niechlubną przeszłość w tym twoja rodzina,
znajomi, moja rodzina i zaczynasz czynić to w śród moich znajomych. P.XXX już
wie, że jesteś byłą p..... Po co ci to potrzebne? Zrobisz tym wszystkim
sobie większej krzywdy niż mnie. To Ty rozpocząłeś proces informowania otoczenia o tym, co
zrobiłam, czułeś się bezkarny i bezpieczny, bo wiedziałeś, że się boję, że mam
związane ręce, że nie mogę nic zrobić, bo jestem (cytuje Ciebie) za mała. Otóż Pawle, jedziemy na tym samym wózku. I nie
jesteśmy z różnych światów (z tego wynika, że ja Paweł też należę do półświatka). Ja nie przeczę, że mam wady.
Te wszystkie straszne rzeczy, które TY zrobiłaś wykończyły mnie. Dałaś mi
cudowną miłość, ale również niewyobrażalne cierpienie. Ja się tego nie wstydzę,
chociaż jak Ci kiedyś przesłałem czyjś post, zadawanie się z byłą p..... jest
kompromitujące. Dla Ciebie też jest kompromitujące bycie byłą p....., choćbyś
była teraz już jak to mówisz jest zupełnie inną osobą. Ale na wiele lat
zostaniesz byłą p.... a normalne otoczenie tego nie toleruje. I nie
wytłumaczysz nikomu, że już teraz jesteś inna. Módl się tylko, aby nowe
środowisko, w którym przebywasz nie dowiedziało się o Twojej „D” niechlubnej
przeszłości.
Dla
Ciebie Pawle kompromitujące są następujące rzeczy:
1.
Od 24 lat uprawiasz regularny seks pozamałżeński (dwudziesto cztero letnie
zakorzenione już zmiany w Twoim mózgu i mentalności) w pełni akceptowany przez
Twoją żonę, która czerpie z Twoich zdrad korzyści w postaci rekompensat
(biżuteria, odzież – żenujące, że jeszcze tym się szczycicie),
2.
Fakt pełnej aprobaty Twojej żony dla Twojego realizowania nadwyżek seksualnych
poza małżeństwem – jej wulgarna wypowiedź o aprobowaniu przez nią burdeli,
3.
Twoje kontakty seksualne (półtora roku) z p. XX.
4.
Twoje kontakty seksualne z prostytutkami, korzystanie z ich ofert
zamieszczanych w prasie i Internecie. Korzystałeś z ich usług regularnie przez
wiele lat a w roku 2005 zarejestrowałeś się na forum erotycznym garsoniera, po
lekturze, którego chodziłeś do sprawdzonych, pozytywnie zaopiniowanych
prostytutek. Kilka Ciebie dobrze pamięta a niektóre są Twoimi powierniczkami. W
roku 2005 zadecydowałeś, że interesuje Cię kolejny UKŁAD sponsorski z mężatką,
w którym będziesz realizował nadwyżki seksualne.
5.
Od 2001 roku korzystasz z portali erotycznych. Twoje adresy e-mail xxx@xx.pl oraz xxxx@xxx.pl
zarejestrowane są na kilkunastu portalach pornograficznych.
6.
Fakt, że przez półtora roku ze mną regularnie żyłeś a w sytuacji, gdy zrobiłeś
mi dziecko uciekasz od odpowiedzialności i nagle przestajesz chcieć się ze
mną spotykać (znowu brak słów).
7.
Fakt, że w ramach zemsty rozsyłasz kompromitujące mnie materiały.
8.
Fakt, że jeździłeś ze mną po hotelach (!!!!).
10.
Fakt, że miałeś „sekretny” numer telefonu do kontaktów seksualnych.
Piszesz,
że ja sięgnęłam dna społecznego. Otóż Pawle Ty też. Ty w tym świecie dna
społecznego funkcjonujesz od 24 lat. To jest też Twój świat. Nie poznaliśmy się na wycieczce czy
konferencji. Napisałeś do mnie, bo chciałeś seksu, bo chciałeś realizować swoje
nadwyżki seksualne. Pisałeś do wielu osób i z wieloma się spotykałeś.
Prawdą
jest, że moja przeszłość z ostatnich dwóch lat jest dla mnie kompromitująca,
ale Twoja 24 letnia przeszłość jest nie mniej kompromitująca i to zarówno dla
Ciebie jak i Twojej żony. I rodziny.
Jeśli masz, co do tego wątpliwości, to spytaj swojego syna czy chciałby,
aby jego synowie i ich żony postępowały tak jak ty i twoja żona. Spytaj jej,
czy Twoje tłumaczenie o miłości i chęci pomocy w konfrontacji z regularnym
stosowaniem przez Ciebie viagry, zastraszaniem, gnębieniem, szykanowaniem,
szantażowaniem, wykorzystywaniem emocjonalnym i fizycznym kobiety będzie
zrozumiane i w pełni Ciebie i Twoją żoną rehabilituje i tłumaczy. Spytaj, czy tłumaczy Ciebie niedopasowanie
temperamentów i potrzeb seksualnych twoich i twojej żony i czy to daje Ci pełne
prawo do korzystania z usług seksualnych. Normalni ludzie brzydzą się ludźmi o
podwójnej moralności, izolują się od nich.
Będę
się modliłabym mogła iść drogą, którą wybrałam w maju zeszłego roku bez
dramatycznych konsekwencji czynów, których straszliwie żałuję. Wiem, że nigdy
nie popełnię tych potwornych błędów.
I do tego twoje kłamstwa. Kłamstwa do dnia dzisiejszego i pewnie jeszcze
dużo innych kłamstw, o których nie wiem. Twoje
obsesje. Jesteś tak zatruty własnymi wizjami i wizjami swojej żony, że tracisz
całkowity kontakt z rzeczywistością. Nie masz żadnych argumentów. Jedziesz
„zdartą płytą” (posłużę się tu słownictwem twoje żony).
Wiem, że teraz „D” to już boisz się w ogóle mówić prawdę, bo może zostanie
wykorzystana przeciwko Tobie. Tak jak na ostatnim spotkaniu z psychiatrą
powiedziałaś, że nie będziesz mówić o kimś, bo się mnie boisz. Ale kłamstwa
pozostaną a teraz to również ja boję się Ciebie. Boję się zbliżyć do Ciebie, bo
nie wiem, co zrobisz, co sprowokujesz, jaka zemstę na mnie szykujesz. Doszło do
tego, że z wielkiej niewyobrażalnej miłości zrobił się strach. Ty sie mnie boisz się a ja się boję Ciebie.
Mam niewzruszalne dowody i powody, które uzasadniają mój strach przed Tobą. I
Co jest dodatkowym dramatem jestem z Tobą w ciąży, i cokolwiek nie powiesz,
czegokolwiek nie zrobisz nie zmieni tego faktu. Ja mam 100% pewności (!!!! tutaj to znowu muszę dodać komentarz, ponieważ
gdy to czytam to gotuje się we mnie w środku; to
przecież tylko ona „D” wiedziała, że w tym samym
czasie pieprzyła się z innymi a mnie mówi o 100% pewności; dobrze, że to się w
końcu wydało; ja pierwszy odpadłem gdy się okazało, że mam grupę krwi nie
pasującą do dziecka; drugi zrobił badania genetyczne i też odpadł; trzeciego
„D” wzywała sądownie do przeprowadzenia badań i płacenia alimentów; ilu
potencjalnych tatusiów było sprawdzanych i czy tatuś zostal ustalony – nie wiem;
w każdym razie gdy „D” pisała o 100% pewności, nie była tego pewna i wszystkim
z którymi sypiała to samo pisała; było ich co najmniej trzech !!!) . Powinieneś uwzględnić ten fakt w swoich poczynaniach.
Mówiłeś mi setki razy w swojej agresywnych i sadystycznych zachowaniach, że
”zeżrę tę żabę”. Ty też nie unikniesz odpowiedzialności za życie, które
powołałeś (!!!!).
Prawdą
jest, że przeżyliśmy przecudowne chwile pięknej miłości. To była miłość mojego
życia. Głęboka, niepowtarzalna, pełna uwielbienia Ciebie, wdzięczności. Byłeś
mi najbliższą, najukochańszą osobą. Byłeś dla mnie Miłością, Przyjacielem,
Wybawcą, Ojcem, naprawdę całym światem. Chciałam żyć dla Ciebie. Proszę Cię
abyś nie niszczył tego, co pięknego i cudownego przeżyliśmy. Wszystko cokolwiek
z Tobą robiłam, co przeżyłam, moja czułość i uwielbienie Ciebie było moją
Pierwszą PRAWDZIWĄ, niekreowaną miłością, niepowtarzalnymi doznaniami duszy i
ciała. Nic tego nie zmieni, ale proszę Cię nie przekręcaj już faktów, nie twórz
własnych wizji. Pozostawmy te cudne wspomnienia ogromnej miłości w naszej
pamięci. Przecież to było coś niesamowitego. Tyle wspaniałych chwil – wspólny
taniec, uczenie się, jedzenie, kąpanie, spanie ze sobą, przeżycia fizyczne i
psychiczne (mój powrót z Tunezji), tęsknota, zabiegi miłosno – pielęgnacyjne …
To wszystko było czymś przepięknym i z mojej strony w pełni prawdziwym,
autentycznym, niepowtarzalnym. To była
przynajmniej z mojej strony prawdziwa, głęboka miłość. I jest mi przeraźliwie
przykro, że zostało to wszystko zaprzepaszczone. Nie do odżałowania. Nie
niszczmy tego, nie możemy dopuścić do sytuacji, że poprzez nasze negatywne
żale, dziecko, które przyjdzie na świat będzie nośnikiem tragicznych wspomnień
i emocji.
Przeczytałem tekst powyżej. Zabiorę go z sobą do swojego psychologa i mu
pokażę. Jeśli chcesz, udostępnię wszystkie nagrania naszych „rozmów”
łącznie z rozmową z Twoją żoną (19 godzin nagranych, sterowanych przez „D”
naszych rozmów - po co????).
Wszystkie moje rany są bardzo świeże. Samemu trudno się do końca ocenić.
Twój tekst oddam w ręce fachowca jak i samego siebie. Ty też pomyśl nad tym, co
Ci napisałem. Paweł
C.D.N
bez urazy - czytając ten tekst, wypowiedzi jednej i drugiej strony , nie wiem ,czy nie jesteście obydwoje godnymi siebie przeciwnikami .... każde w Was oszukiwało nie tylko siebie.
OdpowiedzUsuńI tak osoba oszukująca, wypowiadając oszustwa na temat swojego partnera powoduje, że oszustwo może wydawać sie prawdą a oszukiwany może być odbierany jako oszust; Paweł
OdpowiedzUsuńW tekście (chyba poprzednim) sugerujesz, że kłopoty w pracy były skutkiem zemsty tej idiotki (to niezależne stwierdzenie), ale kompletnie pominąłeś jakąkolwiek argumentację, jak tego dokonała? Ot tak... zagroziła, zaczęły się kłopoty, dostałeś propozycję nie do odrzucenia... trochę mało, żeby ją obwiniać.
OdpowiedzUsuńPoza tym.. 24 lata (??? skąd ona to wiedziała???) bałaganienia we własnym życiu... jeżeli to prawda... do tego żona ze świadomością, co się działo i dzieje dość swobodnie dzieląca się tą wiedzą (z jej punktu widzenia) z kolejną pannicą ... no.. wyglądać zaczyna na remis :-)). Trafił swój na swego?
Rok później zobaczyłem w notatkach "D" wynotowane z mojego telefonu kontakty do moich szefów oraz członków rad nadzorczych; po co to Jej było??? Dalej mogę sie tylko domyslać.
UsuńOdnośnie drugiej części komentarza to właśnie o to "D" chodziło; aby kto to przeczyta wyciągał właśnie takie wnioski. Nieprawda stale powtarzana staje sie prawdą. Paweł
To nie jest takie proste, że ktoś wynotuje nr-y telefonów, zadzwoni i rozwali czyjeś życie zawodowe. Głodny kawałek dla głodnych dzieci i producentów filmów z Hollywood. Ci wszyscy ludzie (szefowie i całe rady nadzorcze) nic nie powiedzieli Tobie, tylko tak ot zaczęły się kłopoty. Oni bez zastrzeżeń uwierzyli jakiejś anonimowej dupie bez rozmowy z Tobą?
UsuńOdnośnie moich wniosków do drugiej części Twojego komentarza, to nie zrodziły się przez przypadek. Z opisu nie można wyciągnąć innych wniosków.
Nie chce mi się już tego komentować; niech każdy po przeczytaniu bloogu myśli jak chce. Paweł
Usuń