Pawełku
Ukochany! Jesteś mi Przyjacielem i Ojcem, jesteś moją niewysłowioną Miłością,
jesteś mi Autorytetem, Nauczycielem, Oparciem,
wszystko, co najpiękniejsze, najważniejsze i najcudowniejsze w życiu
jest Tobą, nosi Twoje imię. Widzisz Kochany Mój, jesteś ze mną na każdym kroku
w sprawach tak wielkich jak i małych. Kochany, to wszystko jest jednym wielkim
Twoim wyznaniem miłości i to wszystko jest moim niewysłowionym szczęściem……
Nic
dwa razy się nie zdarza, straconego czasu nie można nadrobić, ale też cofnąć.
Tak wiele przeszliśmy już razem, tak wiele cudowności przeżyliśmy. Nie
powinniśmy tego bezmyślnie niszczyć. Pawełku, wziąłeś mnie na swoje ramiona
przenosząc przez najcięższą, najtrudniejszą dla nas drogę, utorowałeś mi
ścieżkę swoją miłością, postawiłeś na nogi. Teraz idę samodzielnie nieustająco
asekurowana Twoją miłością, cudownym sercem, wspaniałym umysłem i ciałem……
Twoja
postawa i zachowanie Pawle potwierdzają, że byłeś ze mną dla własnych
przyjemności. Teraz, gdy przychodzi czas na odpowiedzialność (chodzi tu o ciążę „D”,
w którą zaszła nie ze mną, lecz mnie wmawiała, że byłem jedynym…) to Ciebie nie ma, bo to nie wchodzi w
zakres Twoich przyjemności. Ohydne. (ohydne to
jest to, co Ona pisała).
29 listopada
2007 10:34 „D” pisze:
Pawle,
ja mam 100% pewność, co do Twojego ojcostwa (jak mogła
mieć 100% pewności, kiedy w okresie, gdy zaszła w ciążę utrzymywała stosunki z conajmniej
jeszcze dwoma facetami; ja przyleciałem z Egiptu w poniedziałek, we wtorek była
już ze mną w łóżku, w piątek i sobotę według relacji „D” odbywała już stosunki
z prezesem „Wackiem” i panem „Incognito”), dlatego też
cokolwiek zrobię w walce o życie i los tego dziecka mnie nie skompromituje. Kobiecie
w ciąży wszystko wolno (!!!!). Jeśli
założyliście sobie z żoną, wiedząc, że stan mojego zdrowia nie jest najlepszy i
że kondycja psychiczna w okresie ciąży bywa kiepska, tym bardziej u samotnej
kobiety (pieprzonej, co dziennie przez kogoś innego – to pewnie z
samotności); że gnębieniem mnie psychicznym, szykanowaniem
doprowadzicie do załamania mojego stanu zdrowia fizycznego i psychicznego tym
samym do poronienia, jako załatwienia sprawy, to uprzedzam WAS, że zrobię wszystko,
co ludzkiej mocy by to dziecko urodziło się zdrowe.
Przypominam
Ci Pawle o dzisiejszej konsultacji genetycznej, jeszcze raz Cię proszę o
informację o chorobach w Twojej rodzinie.
Pozdrawiamy
- ja i Twoje 11 tygodniowe dziecko (!!!! ale
trzeba mieć tupet wiedząc, co się robiło).
Tak
wyglądało Twoje dziecko w 10 tygodniu. Następne USG będzie 12 grudnia 2007r.
„D” („D” przesłała mi zdjęcia usg
swojej ciąży oraz nagranie bicia serca dziecka; ciekawe ilu facetom przesłała
te same materiały???)
29 listopada 2007 21:27 „D” napisała:
To prawda, nie zaszłam w ciążę przez tyle
miesięcy. W ciążę zaszłam 16.09.2007 roku (tu się właśnie „D” pomyliła jak się
później okazało w swoich obliczeniach; w ciążę zaszła w czasie mojego
dwutygodniowego wyjazdu do Egiptu lub zaraz po moim powrocie, gdy na przemian
sypiała ze mną i innymi) i Ty jesteś ojcem dziecka. W
tym dniu, kiedy to nastąpiło to:
1. bardzo Cię kochałam (już wtedy
się spotykała z prezesem Wackiem i pewnie innymi; od co najmniej dwóch miesięcy
ogłaszała się już na portalu znajomi.interia.pl, jako True Saphire (prawdziwy
szafir) i Poison (trucizna) – jak za prostytucyjnych czasów, gdy się ogłaszała
jako Aganda).
2. klęczałam przed Tobą, całowałam Cię w
dłonie, tuliłam w nie twarz wyznając Ci miłość i żal swoich wszystkich
dramatycznych błędów, przepraszałam Cię (ale perfidia i zakłamanie; normalny
diabeł).
3. powiedziałeś mi, że nic Cię nie łączy już
z żoną, że ona prowadzi własne życie.
4. mówiłeś mi, że tylko mnie kochasz i że
nie możesz beze mnie żyć (i to była szaleńcza prawda!!!!).
5. kochałeś się ze mną mówiąc, że przeżywasz
cudowności (i to też była prawda; tylko nie wiedziałem, że w tej
pochwie już na zmianę znowu inni siedzą).
W tym dniu, wiedziałeś, że za kilkadziesiąt
godzin wyjeżdżasz z żoną na dwutygodniowy urlop, który to załatwiłeś 07.09.2007
roku o godz. 13.40 i NIE POWIEDZIAŁEŚ mi o tym. Poinformowałeś mnie o wyjeździe
17.09.2007 wieczorem
ok 20 - tej.
ok 20 - tej.
To Twoje perfidne zachowanie pełne
zakłamania (!!!!) i obłudy przeżyłam
dramatycznie (chyba z wściekłości, że takiej wielkiej Dominie, Pani
Wizytator ktoś się wymyka a inni błagają o miłość leżąc katowani na podłodze). Przez te dwa tygodnie schudłam 4 kg, spędziłam dwa dni w
szpitalu. Przez ten czas, dzwoniłeś do mnie z wyzwiskami, z niepohamowaną
agresją i arogancją. Jeśli teraz mówisz, że to ja prowadziłam do rozpadu
naszego związku, to niestety Pawle muszę po raz kolejny stwierdzić, że tracisz kontakt
z rzeczywistością i jesteś absolutnie pozbawiony umiejętności oceny własnych
działań (!!!) i pozbawiony za nie
odpowiedzialności (!!!!). Od Twojego powrotu
spotykaliśmy się jeszcze przez dwa tygodniu (w tym też okresie „D”
zwiększyła swoją częstotliwość spotkań z klientami poznanymi na portalu
„znajomi”), kiedy to wyszły Twoje kłamstwa i obłuda,
kiedy okazało się, że regularnie współżyjesz z żoną (jak już wcześniej
pisałem, zostałem odseparowany przez żonę od momentu, gdy dowiedziała się od
prezesa „Spirit”, że „D” była prostytutką) i że zażywasz viagrę (to jest
rzeczywiście straszna prawda; jak piećdziesięcio parolatek ma zaspokoić o 22
lata młodszą byłą prostytutkę, która potrzebuje paru razy dziennie). Pawle, nie śmiałabym Ci powiedzieć ani słowa gdyby nie to,
że przez te półtora roku znęcałeś się nade mną (jeszcze raz proszę
spojrzeć na zapisy wypowiedzi „D” z początku tego „posta”), nie dałeś żadnych realnych szans na porozumienie i
wybaczenie. Przez ten cały czas, siebie przedstawiałeś, jako uczciwego,
prawdomównego i kochającego człowieka. Napisałam do Ciebie list w trakcie
Twojego urlopu i później jak wygląda rzeczywistość tego naszego półtora roku,
opisałam Ci, co czuję i jak się czuję.
Ustaliliśmy, że pójdziemy do psychologa i
tam opowiem o sobie, że tam w jego obecności odpowiem na wszystkie Twoje
pytania, że po tym spotkaniu określimy, co chcemy i co możemy zrobić. Następnego
dnia po tym jak dowiedziałeś się, że jestem w ciąży, podczas rozmowy
telefonicznej ( ty, ja, twoja żona) w sposób wulgarny wyżywaliście się na mnie
bez zahamowań (półtora godziny). Od czasu Twojego powrotu z urlopu, nie
zrobiłeś NIC, co by świadczyło o Twojej miłości do mnie, o tym, że zależy Ci na
naszym związku. Wręcz przeciwnie, wszystkie Twoje KONKRETNE czyny wskazywały na
to, że nie zależy ci na naszej miłości, na budowaniu dobrych relacji, na
ratowaniu naszego związku. Jeszcze pokazałeś mi, że masz gdzieś mnie i jedziesz
sobie na kolejny urlop. Na prawdę Pawle, tak nie postępuje człowiek, któremu
zależy, który kocha.
Gdybym wiedziała, że jedziecie na urlop nie doszłoby
do tego, że się kochaliśmy. Gdybym wiedziała, że jestem w ciąży wcześniej, na
pewno bym Cię poinformowała o tym. Od połowy września dramatycznie przeżywałam to,
co się działo między nami, byłam dwa tygodnie chora, bardzo źle się czułam.
Miałam objawy wg mnie przedmiesiączkowe, a że nie raz zdarzało mi się
przesunięcie miesiączki uznałam, że i tym razem tak jest (potworny stres, moje
choroby, leki, choroba babci, cioci (o wyjeździe do umierającej cioci pisałem w poprzednim
poście; umierającą ciocią okazał się prezes Wacek, który umierał z rozkoszy pod
Moją Ukochaną „D” w hotelu w Sandomierzu nad Wisłą),
same nieszczęścia (!!!). Niestety, nie mam matki
ani przyjaciółki, z którą rozmawiam o kobiecych sprawach. Nie było Ciebie przy
mnie a tylko z Tobą rozmawiałam i nie pomyślałam, że jestem w ciąży. Jesteś
jedynym mężczyzną, z którym współżyłam i przysięgam Ci, na życie tego dzieciątka,
że jesteś jego ojcem (mimo tej przysięgi nie byłem ojcem tego
dzieciątka; mimo kłamstwa „D” życie dzieciątka nie zostało nadszarpnięte; nie
zostało też nadszarpnięte, mimo, że odwiedzało je kilka penisów, którym „D”
przez dawanie dupy potwierdzała, że są tatusiami).
Ja Tobie życzę spokoju umysłu, życzę Ci abyś
zrzucił ze swoich oczu skorupę własnych przekonań i wizji. Zastanów się nad
samym SOBĄ (teraz to zastanawiam się nad samym sobą – jaki ja
byłem naiwny; wierzyłem w miłość prostytutki!!!). "D"
Odpisałem:
Ostatnie trzy miesiące sprawiły, że mam wątpliwości i ci nie wierzę. Przez
tyle miesięcy naszej cudownej miłości nie zaszłaś w ciążę tylko teraz, kiedy
prowadziłaś sama zdecydowanie do rozpadu tego związku i chciałaś go zakończyć. Życzę
Ci i twojemu a może i mojemu dziecku jak najwięcej zdrowia. Paweł
30 listopada
2007 12:34 „D”:
Nagrania
naszych "rozmów" pokazują wszystko nie pozostawiają żadnych
wątpliwości (jak już
wcześniej pisałem „D” nagrywała nas podczas spotkań; w sumie wyszło tego 19
godzin, nagrywała wszędzie, w: samochodzie, na spacerze, w łóżku, przy jedzeniu
itp. dialog prowadziła w ten sposób, aby z nagrania wynikało, że to Ona jest tą
biedną dziewczyną - płakała, szlochała, krzyczała i wszystko nagrywała – z
miłości do mnie Pawła). Gnębiłeś mnie, straszyłeś i szantażowałeś a ja Cię
błagałam o litość, przepraszałam, próbowałam tłumaczyć. Nie dopuszczałeś do
słowa, liczyły sie tylko TWOJE WERSJE ZDARZEŃ. Są na to niezbite dowody (wyreżyserowane nagrania). Moja osoba była
przedmiotem Twojej agresji, Ty uważałeś się za świętego, za brylant. Teraz JA
wreszcie pozwalam sobie na wyrażenie swoich emocji, odczuć, mojego odbioru tego
półtora roku. Skończył się czas Pawełku, kiedy ty tylko Ty (i twoja żona) miałeś wszelkie prawa a ja żadnych (trzy
lata później okazało się, po co były m.in. te nagrania; „D” wystąpiła przeciwko
mnie do sądu o odszkodowanie za Jej straty moralne w wysokości stu tysięcy
złotych).
Opłaciłeś studia z własnej inicjatywy w
październiku (o tym pisałem w poprzednim poście; zapłaciłem za
drugi semestr studiów podyplomowych „D”, gdy pokazała mi podrobione zawiadomienie
z sądu o sprawie dotyczącej zmuszania „D” przez Jej męża do prostytucji, (co
było wcześniejszym warunkiem dokonania obiecanej przeze mnie zapłaty) oraz po
tym jak mój psycholog doradził mi abym, jeśli mnie na to stać to „to” zrobił,
ponieważ „D” została przez Niego oceniona, jako bardzo groźna kobieta – wtedy
telefonicznie groziła mi, że mi „tego” nie daruje), a
dlaczego nie wiem. Jak Cię znam, żeby mieć mnie, czym rzucać na kolana a potem
wypominać tak jak i jedzenie (stale zapełniałem Jej lodówkę; cieszyła
się jak dziecko, że nigdy w życiu nie miała tyle jedzenia; wypominanie to Jej
wymysł i oręż przeciwko mnie – Pani bez Skrupułów).
Zajmij się sobą, swoją etyką. Jeśli masz wątpliwości,
co do swojego postępowania to poproś swojego syna (on być może ma kwalifikacje moralne,
bo na pewno nie twoja żona ani ty), aby pomogli Ci w ocenie swojego morale,
postępowania. Ja Cię nie umoralniam. Ja Ci wskazuję tylko Twoje zachowania
wobec mnie, które we mnie wzbudzały poczucie krzywdy, strachu, bólu,
niesprawiedliwości (brak słów).
30 listopada
2007 14:37 „D”:
Proponuję,
abyś skończył Pawle z pomówieniami wobec mnie. Proponuję, abyśmy rozmawiali z
sobą w oparciu o konkrety, w oparciu o
fakty. Proponuję, aby każde z nas nie stawiało wobec drugiego zarzutów
bez dowodów. Nie chcę walki z imaginacjami. Proponuję dialog. Ja nie mam nic do
ukrycia (!!!) w relacjach z Tobą, moje intencje są czyste (!!!) dlatego też nawet deklaruję pełną gotowość do rozmów z Tobą
w obecności niezależnej, neutralnej osoby. Może być to psychiatra, psycholog,
adwokat. Nie chcę się z Tobą kłócić. Nie oczekuję od Ciebie nic, poza tym, co
gwarantuje dziecku prawo i czego będzie wymagało podczas trwania ciąży jego
życie. Zapewniam Cię, że jesteś ojcem tego dziecka, to jest niezaprzeczalny
fakt (gdyby się okazało, że to jest rzeczywiście moje dziecko to pewnie
nigdy bym się nie dowiedział, że „D” w okresie ciąży „rżnęła” się z innymi
facetami, że moje dziecko było obtłukiwane innymi penisami a tak stało się
„odwrotnie”). Będę się jednak domagała sądowego
przeprowadzania ustalenia ojcostwa zgodnie z wszystkimi procedurami. „D”
(do mojego badania ojcostwa „niestety” nie doszło; w drugi dzień po porodzie
zorientowałem się, że moja grupa krwi i dziecka nawzajem się wykluczają – nie
mogę być jego ojcem).
Kto będzie chodził w butach tatusia tego dziecka ????
30 listopada
2007 15:25
Nie
spotykałam się z innymi mężczyznami, no chyba, że spotkania na wykładach na
uczelni można tak zakwalifikować. Nie masz najmniejszego dowodu, na moje
współżycie z kimś innym poza Tobą. Ja żyłam TYLKO I WYŁĄCZNIE Z TOBĄ (rzeczywiście, wtedy miałem tylko podejrzenia a teraz
wiem jak naprawdę wyglądało podwójne
albo potrójne życie „D”).
I nawet,
jeśli kolega z uczelni odwiózł mnie do domu po spacerze (14.10.2007 o godz. 21)
z nim i jego siostrą, to nie masz żadnych dowodów na to, że z nim mnie coś
łączy a już na pewno nie sex („kolega z
uczelni” to właśnie prezes Wacek, z nim to właśnie już od dwóch miesięcy
„dymała się” Moja Ukochana „D”; gdy go pierwszy raz zobaczyłem odwożącego „D”
pod dom, w którym mieszkała to poinformowała mnie, że to jest brat Jej
koleżanki ze studiów podyplomowych, który właśnie po spacerze z nimi po
zajęciach na uczelni odwiózł Ją do domu). Ty natomiast odwiedzasz
prostytutki, ostatni raz byłeś 23.11.2007, znając Twoje potrzeby seksualne jak
i fakt zażywania viagry (jak wielkie może mieć potrzeby seksualne facet,
gdy się używa viagry; wszystko natomiast robiłem, aby zaspokoić potrzeby
seksualne Mojej Ukochanej „D” i stanąć na wysokości zadania oraz aby niezaspokojone Jej libido nie
zaprowadziło Ją z powrotem do burdelu; przecież w burdelu była „rypana” po
kilka razy dziennie i to chyba musiało odpowiadać Jej popędowi seksualnemu) można domniemywać, że uprawialiście sex (na temat „moich”
prostytutek „D” pisała na podstawie własnego doświadczenia prostytucyjnego;
wymyślała sobie nawet terminy moich spotkań z nimi).
Do Bydgoszczy wyjechałam (20.10.2007 - 21.10.2007) sama, o czym Cię wcześniej informowałam. Informowałam Cię wielokrotnie o krytycznym stanie zdrowia mojej cioci a także babci (teraz to
już wiem, że chorą, umierającą ciocią był prezes Wacek, który leczył „Cipkę”
Mojej Ukochanej „D” w Sandomierzu nad Wisłą, dokąd pojechali na weekend; „D”
wtedy zostawiła w domu telefon z włączoną lokalizacją, tłumacząc to ciągłym
wydzwanianiem i nękaniem Jej przez byłego męża a tak naprawdę abym nie
zorientował się, że Bydgoszcz leży w Sandomierzu nad Wisłą). Zwracam Twoją uwagę na fakt, że 17.10.2007 powiedziałeś mi w rozmowie telefonicznej (rozmowa rozpoczęła się o 12.14), że nie chcesz już mnie nigdy więcej widzieć, i że masz w d. mnie i całą moja miłość (bardzo często i z lubością wykrzykiwane Twoje słowa) (przypominam,
że w dniu 14.10.2007r. zobaczyłem „D” odwożoną do domu przez faceta, z którym
się czule żegnała – prezesa Wacka; już wtedy czułem, że jestem zdradzany; ale
cóż to jest zdrada dla byłej prostytutki – to jest jak zjeść talerz klusek !!!).
Od
stycznie br. wiedziałeś o sytuacji w moim małżeństwie (tu też były same kłamstwa; chyba z mężem szykowała
akcję przeciwko mnie). Nie miałeś chwili, by
porozmawiać ze mną w dniu, w którym zeznawałam na prokuraturze (oczywiście
jak się później wydało nie było żadnych zeznań w prokuraturze, nie było też
żadnego zmuszania „D” przez męża do prostytucji, w ogóle nie było żadnego
zgłoszenia sprawy do prokuratury; dwa lata później w sądzie „D” przy mężu
zeznała, że była prostytutką, ale mąż do niczego Jej nie zmuszał).
Nigdy, przez ten cały czas podczas osądzania mnie przez Ciebie, wymierzania mi kar, psychicznego i fizycznego znęcania się nade mną, NIGDY NIE UWZGLEDNIŁEŚ tego faktu (nawet nie wiem jak skomentować te kłamstwa „D”; miałem uwzględniać fakt, którego nie było a był mi wmawiany).
Nigdy, przez ten cały czas podczas osądzania mnie przez Ciebie, wymierzania mi kar, psychicznego i fizycznego znęcania się nade mną, NIGDY NIE UWZGLEDNIŁEŚ tego faktu (nawet nie wiem jak skomentować te kłamstwa „D”; miałem uwzględniać fakt, którego nie było a był mi wmawiany).
Po
raz kolejny podkreślam, (mam 19 godzin nagrań naszych rozmów, przesłuchanych
już wielokrotnie, znam je prawie napa mięć („D”
intensywnie nad nagraniami pracowała,
aby na ich podstawie mnie oskarżać), że NIGDY
nie padło nawet jedno zdanie, w którym uwzględniłbyś ten fakt, NIGDY (i
znowu to samo; nie było żadnej sprawy w prokuraturze a Ona mnie tym punktowała). Wielokrotnie natomiast padało, że nic się dla Ciebie nie
liczy poza ilością klientów (sama mi opowiadała, że w czerwcu, 2006r.
gdy ja miałem wyjechać na wczasy do Grecji „D” planowała zwiększenie ilości
przerabianych klientów w swoim burdelu; mnie miało nie być, wiec nie musiała by
mi poświęcać czasu; mogłaby się oddać całkowicie pracy burdelowej i „rżnąć” się
aż do utraty sił przerobowych lub aż do przetarcia się krocza i pochwy). Nigdy nie uwzględniałeś żadnych okoliczność, żadnych uwarunkowań
zewnętrznych i wewnętrznych moich haniebnych działań (ja miałem
uwzględniać uwarunkowania zewnętrzne Jej haniebnych działań, czyli zmuszanie do
prostytucji przez męża, którego to zmuszania w rzeczywistości nie było). Zastraszanie, szantażowanie i wyzwiska były podstawowym i
wiodącym tematem naszych rozmów wraz z wulgarnym tendencyjnym przedstawianiem
przez Ciebie własnych wersji zdarzeń (nie wierzyłem w Jej opowiadania
pomimo, ze długo mną manipulowała). Twoja żona, w pełni
przez Ciebie informowana o wszystkich moich sprawach, kontaktowała się z moim
byłym mężem, rozdaje moje numery telefonu, komu tylko zechce (moja żona
po spotkaniu z prezesem Spiryt wiedziała już, że mam kochankę byłą prostytutkę;
dowiedziała się też od Spirita, jak się Ona nazywa z imienia i nazwiska;
kolejnym krokiem żony, aby przerwać mój romans z prostytutką był kontakt
telefoniczny z Jej mężem; mąż potwierdził, że też wie o romansie swojej żony i
mojej zaproponował, że może być świadkiem na sprawie rozwodowej, aby pomóc
rozwalić moje małżeństwo; było to chyba wspólne działanie małżeństwa „D”, aby
się do mnie dobrać). Ty groziłeś mi, że wskażesz mu
miejsce mojego pobytu, zamieszkania i pracy (były mąż w odwiedzał „D” w
Jej nowym mieszkaniu, co „D” trzymała przede mną w tajemnicy; oficjalnie Ją
nękał i prześladował a naprawdę prosiła go o pomoc w działaniu przeciwko mnie). Nie mam żadnych podstaw by Ci wierzyć, by zawierzyć Tobie
własne bezpieczeństwo. Nie mam żadnych podstaw, żadnych doświadczeń w relacjach
z Tobą, które wskazywałby, że okoliczności moich haniebnych czynów miały dla
Ciebie jakiekolwiek znaczenie (jak mam to skomentować????? Chyba to
pisał chory psychicznie człowiek lub maksymalnie wyuzdana i pozbawiona
skrupułów domina). Wręcz przeciwnie. Wykrzykiwałeś, że
to dla Ciebie nie ma żadnego znaczenia. Ostatnie tygodnie wskazują na to, że
nie można Ci wierzyć, ufać, że jesteś nieprzewidywalny. Wczoraj, prosiłam Cię o
informację nt. chorób w Twojej rodzinie. O godz. 12 miałam umówiona konsultację
genetyczną, którą musiałam odwołać, bo nie miałam z czym iść. Zupełnie
nieodpowiedzialne Twoje zachowanie. Człowiek odpowiedzialny i z minimum etyki
tak się nie zachowuje (ciekaw jestem teraz czy wszyscy, którzy „ruchali”
Moją Ukochaną „D” w tym okresie przedstawili Jej informację na temat chorób w
ich rodzinach; czy tylko ja się z tego wyłamałem).
Mówisz, że nie masz dowodu na własne ojcostwo. Proszę, zatem przedstaw dowód na
to, że nie jesteś ojcem tego dziecka (dowód zaraz po porodzie sam się
znalazł; moja grupa krwi bez żadnych dodatkowych badań wykluczyła moje ojcostwo;
cwana „D” była na tę ewentualność przygotowana; po Nią i dziecko do szpitala
przyjechał drugi potencjalny tatuś na dodatek ze swoją siedemdziesięcio paroletnią
Mamusią, niby Babcią tego dziecka; jakież musiało być ich zdziwienie, gdy się okazało,
że on też nie jest tatusiem tego dziecka; „D” najbardziej w „konia” zrobiła Tę
siedemdziesiecio paroletnią kobietę; Kobieta ta mówiła, że przyjechała po
swojego ukochanego wnusia; wnusio był JEJ przez dwa tygodnie, po badaniach dwa
tygodnie później okazało się, że jednak to nie Jej wnusio; Jej – piszę z dużej
litery z szacunku dla tej oszukanej Starszej Kobiety przez bezwzględną i
pozbawioną skrupułów dominę). Żadne Twoje zachowanie,
nie potwierdza, że można Ci ufać. Jeśli uznam, jeśli poczuję, że można Ci wierzyć,
że jesteś odpowiedzialnym, zrównoważonym człowiekiem, przestawię Ci wszystkie
stosowne dokumenty (do dnia dzisiejszego nie wiem, jakie to miały być
dokumenty i czego miały dotyczyć; czy to jakieś kolejne, przygotowane oszustwo
Mojej Ukochanej „D”). Te dokumenty, miałam przedstawić
Ci podczas wizyty u psychiatry, w jej obecności. Mielibyśmy świadka - i ty i ja
i mógłbyś mnie w razie kłamstwa nawet pozwać do sądu (no i co teraz mogłaby
powiedzieć na temat mojego ojcostwa????). Wybrałeś
drogę zemsty i szantaży, wybrałeś drogę, którą szedłeś całe półtora roku (półtora
roku zostało podsumowane przez „D” na początku tego posta !!!!) - własnej interpretacji rzeczywistości. Ja naprawdę bardzo
dojrzałam, naprawdę zrozumiałam swoje dramatyczne błędy i naprawdę nigdy, żadną
miarą ich nie powtarzam i nie powtórzę (tak, teraz robiła inne błędy;
manewr z ciążą też się w końcu nie udał, chociaż ja ponownie dałem się nabrać i
myślałem po tysiącach przysiąg, że może to rzeczywiście moje dziecko). Jest we mnie niewypowiedziany żal tych wszystkich tragicznych
rzeczy i niewzruszalna wola wyprostowania swojego życia, życia po prostu
dobrze, z jasnymi granicami pomiędzy dobrem a złem. Nie masz Piotrze ŻADNEGO
dowodu na to, że jest inaczej, bo ja nie zrobiłam NIC, co by było zaprzeczeniem
moich słów, mojej woli, mojego pragnienia życia z zasadami (dopiero
teraz widać jak wyglądały te zasady „D” gdy prawda wyszła na jaw). Wiem, że jestem byłą prostytutką (trudno nie wiedzieć,
co się robiło i ile członków się miało w sobie), ale wiem,
że nie jestem ani aktualną ani przyszłą prostytutką. To szczere głębokie przekonanie
poparte naprawdę głębokimi przemyśleniami, zrozumieniem błędów, przeogromnym
żalem i przeogromną wolą dobrego życia daje mi silę, radość i pewność, że nigdy
nie popełnię ani tych samych ani podobnych błędów (tym razem były to
inne błędy zwane kurestwem). Czas pokaże (i
pokazał).
Ja
Cię po raz kolejny informuję, że zaszłam w ciążę z Tobą, 16.09.2007 roku, że jesteś jedynym mężczyzną, z którym współżyłam (potem mi wyjaśniła swój tok rozumowania; byłem jedynym
tego dnia, z którym współżyła i to była prawda; to, że zaraz w kolejne dni przed
i po zmieniała kutasy jak rękawiczki nie miało z tamtą prawdą nic wspólnego). To są fakty. Prędzej czy później zostanie ustalone ojcostwo (ustala się je nawet po śmierci ojca) (może nawet planowała żeby mnie wykończyć !!!) i wówczas okaże się, że jesteś ojcem tego dziecka. Pomyśl
więc, jak będziesz wyglądał za kilka miesięcy (no i jak teraz wygląda
Moja Ukochana „D”; Jej jednak nic nie ruszy, wyuzdanie i bezwzględność to jej
żywioł a do tego też trzeba mieć odpowiedni charakter, aby być prostytutką !!!). Pawle, ja mam całkowitą i absolutną
pewność i taka pewność powinienes mieć i Ty (!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!). Ta pewność daje mi ogromną siłę do walki o życie i los tego dziecka. I pamiętaj proszę, że to nie jest moja osobista sprawa, o czym mi dzisiaj powiedziałeś. To jest życie dziecka, jego zdrowie. Nie ma większej wartości niż życie. Ja od Ciebie nigdy niczego nie wymagałam. Wszystko cokolwiek od Ciebie otrzymałam, każdą formę pomocy traktowałam, jako wielki dar (!!!!!!). Było to dla mnie szalenie cenne, bo mi w życiu nikt nie pomagał. Wszystko, cokolwiek od Ciebie otrzymałam było później mi wyszarpane, zabrane, wypomniane, wykrzyczane, stanowiło przedmiot szantaży i zastraszania (po raz kolejny powołuje się na nagrania naszych "rozmów"). Wiem, że to moje czyny. Ale to Ty jeden wiesz jak nazywa się, gdzie mieszka i pracuje osoba widniejąca na tych kompromitujących materiałach. Pawle, szantaże, donosy, anonimy są powszechnie uważane za podłe a ludzi, którzy się dopuszczają takich działań uznaje się za dno społeczne, nie reprezentujące żadnych zasad. Jeśli to, co piszę jest przez Ciebie kwestionowane, bardzo proszę skonsultuj się ze swoim synem (!!!! Ale pomysły jeszcze mój syn potrzebny w życiu prostytutki). Powtarzam, jedyną rzeczą, o jaką walczę i będę walczyć jest życie, zrowie i los naszego dziecka. Będę walczyła tylko o to, co gwarantuje dziecku PRAWO. I podkreślam, jesteś ojcem tego dziecka (w końcu w te wielokrotnie powtarzane kłamstwo uwierzyłem). Prędzej czy później zostanie to udowodnione (i zostało udowodnione wiem już nawet jak). Powinieneś mieć to na uwadze. Po prostu taka jest prawda.Tragiczna jest ta ciąża (to nie ciążą była tragiczna, lecz kurewskie postępowanie matki tego dziecka). Ale ja zrobię wszystko, by to dziecko było zdrowe i nie pozwolę nikomu go skrzywdzić, zrobię wszystko, co w ludzkiej mocy. „D”
pewność i taka pewność powinienes mieć i Ty (!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!). Ta pewność daje mi ogromną siłę do walki o życie i los tego dziecka. I pamiętaj proszę, że to nie jest moja osobista sprawa, o czym mi dzisiaj powiedziałeś. To jest życie dziecka, jego zdrowie. Nie ma większej wartości niż życie. Ja od Ciebie nigdy niczego nie wymagałam. Wszystko cokolwiek od Ciebie otrzymałam, każdą formę pomocy traktowałam, jako wielki dar (!!!!!!). Było to dla mnie szalenie cenne, bo mi w życiu nikt nie pomagał. Wszystko, cokolwiek od Ciebie otrzymałam było później mi wyszarpane, zabrane, wypomniane, wykrzyczane, stanowiło przedmiot szantaży i zastraszania (po raz kolejny powołuje się na nagrania naszych "rozmów"). Wiem, że to moje czyny. Ale to Ty jeden wiesz jak nazywa się, gdzie mieszka i pracuje osoba widniejąca na tych kompromitujących materiałach. Pawle, szantaże, donosy, anonimy są powszechnie uważane za podłe a ludzi, którzy się dopuszczają takich działań uznaje się za dno społeczne, nie reprezentujące żadnych zasad. Jeśli to, co piszę jest przez Ciebie kwestionowane, bardzo proszę skonsultuj się ze swoim synem (!!!! Ale pomysły jeszcze mój syn potrzebny w życiu prostytutki). Powtarzam, jedyną rzeczą, o jaką walczę i będę walczyć jest życie, zrowie i los naszego dziecka. Będę walczyła tylko o to, co gwarantuje dziecku PRAWO. I podkreślam, jesteś ojcem tego dziecka (w końcu w te wielokrotnie powtarzane kłamstwo uwierzyłem). Prędzej czy później zostanie to udowodnione (i zostało udowodnione wiem już nawet jak). Powinieneś mieć to na uwadze. Po prostu taka jest prawda.Tragiczna jest ta ciąża (to nie ciążą była tragiczna, lecz kurewskie postępowanie matki tego dziecka). Ale ja zrobię wszystko, by to dziecko było zdrowe i nie pozwolę nikomu go skrzywdzić, zrobię wszystko, co w ludzkiej mocy. „D”
Teraz powtórnie
zacytuję dwa zdania Mojej Ukochanej, Najdroższej, Najcudowniejszej „D” z
początku tego postu:
Pawełku
Ukochany! Jesteś mi Przyjacielem i Ojcem, jesteś moją niewysłowioną Miłością,
jesteś mi Autorytetem, Nauczycielem, Oparciem, wszystko, co najpiękniejsze,
najważniejsze i najcudowniejsze w życiu jest Tobą, nosi Twoje imię. Widzisz
Kochany Mój, jesteś ze mną na każdym kroku w sprawach tak wielkich jak i
małych. Kochany, to wszystko jest jednym wielkim Twoim wyznaniem miłości i to
wszystko jest moim niewysłowionym szczęściem……
Nic
dwa razy się nie zdarza, straconego czasu nie można nadrobić, ale też cofnąć.
Tak wiele przeszliśmy już razem, tak wiele cudowności przeżyliśmy. Nie
powinniśmy tego bezmyślnie niszczyć. Pawełku, wziąłeś mnie na swoje ramiona
przenosząc przez najcięższą, najtrudniejszą dla nas drogę, utorowałeś mi
ścieżkę swoją miłością, postawiłeś na nogi. Teraz idę samodzielnie nieustająco
asekurowana Twoją miłością, cudownym sercem, wspaniałym umysłem i ciałem……
Wszystko to
jest niewyobrażalne do potęgi n-tej; tak mógł postępować tylko diabeł przebrany
w ciało kobiety !!!!!!!!!!!!!.
No, Pawle, strzelać gola zakłamanej prostytutce bez kalosza po tylu wpadkach i wątpliwościach... nie łapię tego. To kompletna głupota. Przepraszam za szczerość.
OdpowiedzUsuńKompletna głupota - potwierdzam; a ja wtedy kolejny raz Jej uwierzyłem. Gdy tak kilka razy powtarzała, że na 100% - to w końcu stało się to dla mnie prawdą. Odnośnie "kalosza" to opłacałem "D" środki antykoncepcyjne; lecz to chyba był plan, że można w końcu kogoś złapać na "dziecko". Paweł
UsuńTo była bardzo toksyczna znajomość od samego początku. Kosztowała Cię wiele nerwów i zapewne zdrowia, niepojęte jest dla mnie utrzymywanie takiej znajomości. Chyba jesteś masochistą...
OdpowiedzUsuńTo "D" znajomość ze mną nazywała toksyczną znajomością - ja byłem według niej toksyczny. Na moim przykładzie widać co można z zakochanym facetem w średnim wieku zrobić. Jednak lekarze z którymi rozmawiałem mówili, że mieli do czynienia z jeszcze gorszymi przypadkami i zwyrodnieniami. Paweł
Usuń