Tak bardzo bym chciała, żebyś
wiedział jednak, że zrobiła Ci to kobieta, która ponad swoje życie tego nie chciała, że dałaby wszystko, co ma
żeby Ci to wynagrodzić, Że kocha Cię jak szaleniec, tak bardzo, że aż boi się
tego uczucia - bo czuje je pierwszy raz. Żebyś Ty Pawle wiedział jak
przewartościował się mój świat przez te miesiące, jak wiele się nauczyłam, jak
wiele mnie nauczyła Twoja Miłość, troska, żebyś Ty wiedział, co przepełnia moje
serce, żebyś Ty wiedział jak przeraźliwie żałuje, jakiego znaczenia nabrały
słowa MIŁOŚĆ, KOCHAĆ, WIERNOŚĆ. Wiem, że nie jestem w stanie zadość
uczynić krzywd wyrządzonych własną głupotą, ale proszę Pawle, chociaż NIE WĄTP w siłę mojej miłości do Ciebie
i w imię tej Miłości i tych najpiękniejszych chwil mojego życia proszę Cię - nie odtrącaj mnie „D”.
I
nie odtrąciłem, a „D” obiecała mi, że pokarze jak potrafi kochać.
NO I
POKAZAŁA
Tak
jak w ostatnim odcinku blooga pisałem, „D” powtarzała, że ma już prawie 40 lat
i niczego się nie dorobiła oprócz.......... Zaczął się kolejny 2009r. „D”
skończył się urlop związany z urodzeniem dziecka i czas było wracać do pracy. Matka
„D” ponownie przyjechała do Warszawy, aby pomóc „D” w opiece nad dzieckiem, gdy
Ona będzie chodziła do pracy. W którymś z poprzednich odcinków blooga pisałem
już, że trzy miesiące wcześniej spotkałem znajomego, który pracował w firmie
„D”. W zaufaniu poinformował mnie, że do firmy doszły informacje o niechlubnej
przeszłości „D”. Sam nie bardzo wyobrażam sobie sytuację, kiedy w firmie
pracuje kobieta a wokół której wszyscy wiedzą, że wcześniej była prostytutką.
Jak na Nią patrzą koleżanki i koledzy z pracy, normalnej pracy a nie burdelu ????
I jaki trzeba mieć charakter, aby to wytrzymać???? W każdym razie „D” w
pierwszym dniu pracy po urlopie macierzyńskim dowiedziała się, że Jej miejsce
pracy zostaje przeniesione do filii firmy na obrzeżach Warszawy. Był to
pierwszy krok usuwania „D” z pracy. To, co już wcześniej wiedziałem
potwierdziło się. Cudowna praca, o
której „D” mówiła, że wcześniej mogła tylko marzyć, zaczęła odjeżdżać w siną
dal – została przepieprzona w burdelu. W filii firmy pracowała jeszcze przez trzy
miesiące. W związku z tym, że „D” jeździła do pracy na 8-mą a ja do swojej na
9-tą to prawie codziennie przyjeżdżałem pod Jej dom, zabierałem Ją i wiozłem do
pracy a potem sam jechałem do swojej. Pod
koniec lutego „D” dostała miesięczne wypowiedzenie z pracy w związku z
likwidacją Jej stanowiska. I tak to właśnie postępuje firma, gdy chce się
pozbyć niechcianego pracownika. Aby sąd pracy przy odwołaniu nie mógł nic
zarzucić, likwiduje się miejsce pracy pracownika. Potem się tworzy jakieś inne stanowisko,
które przejmuje obowiązki „zwolnionego”. I tak się prostytucyjna przeszłość „D”
odbiła Jej „czkawką”; w normalnym społeczeństwie taka przeszłość jest nie do
zaakceptowania i trzeba ją do końca życia trzymać w tajemnicy przed wszystkimi.
Prostytutka to prostytutka, nie ważne czy obecna czy była. Tak to sobie
dziewczyny zaśmiecają życiorysy myśląc, że szybko zarobią trochę grosza a w
jaki sposób to było to nikt się nie dowie. A często jednak się dowie!!!
Któregoś
dnia pod koniec lutego pojechałem do „D”; do Jej mieszkania. Następnego dnia
Jej Matka miała wyjechać po prawie półtoramiesięcznym pobycie w Warszawie i pomocy
przy opiece nad dzieckiem w okresie, od kiedy „D” znowu wróciła do pracy. Pod
domem widzę samochód prezesa Wacka; znaczy, że jest u „D” w mieszkaniu. O mojej
wcześniejszej rozmowie z Wackiem pisałem w odcinku Nr 45. Wacek chciał wtedy konfrontacji,
aby utwierdzić się, że „D” znowu od paru miesięcy w tajemnicy przed nim spotyka
się ze mną. I to spotyka się na „kochanie i miłowanie”. Ona wtedy mu zaprzeczyła
i chyba dalej przed nim wypierała się nawrotu znajomości ze mną. Jak pisałem
grała na dwóch „fortepianach”; z duetem fortepianowym „Jacek i Paweł”. Poprzednio,
gdy Wacek był u „D”, ja czekałem na niego w samochodzie przed domem, aby z nim
porozmawiać. Teraz stwierdziłem, że koniec tego dobrego i mojej delikatności;
albo wóz albo przewóz – idę do mieszkania „Mojej Ukochanej” „D”. Drzwi na
klatkę schodową są zamknięte, więc dzwonię domofonem do mieszkania „D”. Nikt
nie odpowiada; dzwonię kolejny raz, dalej to samo. Widzę, że światła w oknach
mieszkania się świecą, więc ktoś winien być w mieszkaniu. Przypomniało mi się
też jak przyjechałem po „D” w wieczór sylwestrowy. Sytuacja była podobna tyle,
że odwrotna. Wtedy ja byłem z „D” w Jej mieszkaniu mieszkaniu a domofonem
dzwonił Wacek i stał pod klatką. I w konsekwencji nie doczekał się otwarcia i
nie został wpuszczony. „D” pojechała ze mną na bal sylwestrowy. Teraz sytuacja była odwrotna, ja stałem pod
klatką a Wacek jest z „D” w mieszkaniu. Wtedy postanowiłem, że nie odpuszczę.
Poczekałem aż ktoś wychodził z budynku; znałem sąsiadów „D” gdyż już dwa lata
tam mieszkała a ja prawie codziennie u niej bywałem. Wychodził wiec któryś z sąsiadów,
którego już znałem, powiedzieliśmy sobie dobry wieczór i wszedłem na klatkę –
pierwsze drzwi zostały sforsowane. Przypuszczałem, że sytuacja powtórzy się
przed drzwiami do mieszkania. I miałem rację. Dzwonię dzwonkiem do drzwi;
słyszę ruch i szepty za drzwiami. Ktoś ogląda mnie przez wizjer; szepty i
cisza. Dzwonię znowu – cisza. Zdecydowałem - nie zrezygnuję. Usiadłem sobie na
schodach i czekam; tak usiadłem, aby było mnie widać przez wizjer w drzwiach. Słyszę,
że od czasu do czasu ktoś podchodzi do drzwi i przez wizjer patrzy czy tam
dalej jestem. Ja natomiast co parę minut wstaję i dzwonię do drzwi. I tak parę
razy. W środku też chyba stwierdzili, że nie odpuszczę i trzeba stanąć twarzą w
twarz z rzeczywistością i problemem. Po prawie półgodzinnym czekaniu i moim
kolejnym dzwonku do drzwi usłyszałem chrzest odsuwanej zasuwy i drzwi otworzyły
się. W drzwiach stała „D”. Nie czekając na zaproszenie i jakieś tłumaczenie
wszedłem do środka i zatrzymałem się w przedpokoju. Widzę, że w pokoju siedzi
Wacek w towarzystwie Matki „D” a w łóżeczku znajduje się dziecko. Zapytałem
głośno: co tu robi ten facet – pokazując na Wacka; od czterech miesięcy się
ponownie ze mną spotykasz, zapewniasz o swojej miłości i teraz zamykasz się w
mieszkaniu z innym facetem??? „D” poprosiła abyśmy przeszli z przedpokoju do
kuchni. Ona stała, ja usiadłem na taborecie a w drzwiach do kuchni stanął
Wacek. Powtórzyłem pytanie ponownie wskazując na Wacka – co tu robi ten facet.
I wtedy „D” mi mówi – „układam sobie z Wackiem życie”. Jak to układasz sobie życie z Wackiem??? –
odrzekłem; od czterech miesięcy ponownie się ze mną spotykasz, dwa trzy razy w
tygodniu pierdolisz się ze mną zapewniając o swojej miłości, ostatni raz
przedwczoraj (w tym momencie „D” niczemu nie zaprzeczyła; była to jednocześnie konfrontacja,
której miesiąc wcześnie domagał się Wacek) i teraz mi mówisz, że układasz sobie
życie z Wackiem??? Tak, układam sobie życie z Wackiem; właśnie przed chwilą
Wacek w obecności mojej mamy oświadczył mi się i oświadczyny zostały przyjęte.
Wacek też zaoferował, że adoptuje moje dziecko – odrzekła „D”. Jeśli tak, to
rzeczywiście moja obecność tu jest niewskazana - powiedziałem. Wobec tego
pilnuj Wacku swojej prostytutki i życzę Ci w tym powodzenia, bo masz trudne
zadanie - rzuciłem na odchodne i pieprznąłem drzwiami. No i na długo Jej nie
upilnował !!!!. Co prawda nie wiem jak przebiegała dalej rozmowa między narzeczonymi
po moim wyjściu. Fakt jest faktem, że Wacek powtórnie dowiedział się, że „D”
spotka się ze mną od paru miesięcy i nie zostało to już zaprzeczone przez „D”
tak jak było to poprzednio. Tak, więc Wacek zaraz po oświadczynach, (jeśli
wierzył w Jej wierność w stosunku do niego) dowiedział się, że „D” od czterech
miesięcy zdradzała go ze mną Pawłem i to bardzo intensywnie. Było nie było
jadąc do domu znowu zastanawiałem się nad kurewskim charakterem Mojej Ukochanej
„D”. Ileż to razy przysięgała, że mnie kocha, że żyć beze mnie nie może i mnie
znowu zostawiła. Zastanawiałem się też nad desperacją Wacka. On szanowny
Prezes, ojciec prawie dorosłych dzieci, zdecydował się być mężem kobiety z
prostytucyjną przeszłością. Tak samo jak ja był zdradzany przez „D”
wielokrotnie (i nie tylko ze mną), teraz przez ostatnie cztery miesiące „D”
rżnęła się ze mną po parę razy tygodniowo a on przez ten czas przyjeżdżał do
„D” z pakami zaprowiantowania i niby miłością do Jej dziecka, którego wiedział
już, że nie jest ojcem i został oszukany w temacie ojcostwa i jeszcze został
ojcem chrzestnym. Dla mnie to desperat. Desperacka miłość do byłej prostytutki
i do tego takie poświęcenie. Adoptować czyjeś dziecko to przyjąć na siebie
odpowiedzialność na najbliższe 25 lat w zakresie utrzymania i łożenia na życie;
także uszczuplenie praw swoich prawowitych dzieci !!!! Niesamowita desperacja,
aby dobrać się do dupy „D”. Pamiętam jak dwa lata wcześniej, gdy dowiedziałem
się o prostytucji „D” i potem zdecydowałem się po Jej zapewnieniach o
największej miłości do mnie, zostać z nią, to poinformowałem Ją, żeby nie
liczyła na to, że ja się z Nią kiedykolwiek ożenię. Sprawa z mojej strony
została postawiona jasno. Nie pozwalał na to mój honor, aby kobieta, która była
wcześniej prostytutką została moją żoną i nosiła moje nazwisko. Po tym, co
zaszło i czego już nigdy nie można było zmienić, mogliśmy już tylko, jeśli była
to prawdziwa miłość żyć z sobą w wolnym związku. Ale „D” nikogo nie kochała;
Jej miłością było kłamstwo i oszustwo. Pamiętam też, że ponad dwa lata temu,
gdy w temacie prostytucji Pani Wizytator na fetysz.pl zabrałem głos, a potem
ktoś odpowiedział, że –„jaki to śmiech będzie, gdy pan prezes ożeni się z
prostytutką Panią Wizytator vel Doną 30 i jak pan prezes będzie wtedy wyglądał”.
Być może to sama „D” pisała o mnie; Ona pisała pod wieloma Nickami i trudno tak
naprawdę sprawdzić, kto to pisał. Może
to było o mnie a może o innym prezesie złowionym przez Panią Wizytator. Wracając
samochodem do domu zastanawiałem się, co tam się działo w mieszkaniu „D” po
moim wyjściu. Świeżo upieczony narzeczony dowiedział się podczas przypadkowej
konfrontacji, w chwilę po oświadczynach i to przyjętych, że przez ostatnich
pięć miesięcy jego narzeczona rżnęła się systematycznie, z dużą częstotliwością
z innym facetem (czyli ze mną Pawłem) i oszukiwała jego (czyli Wacka) tak ile
się dało. Na dodatek zaoferował się, że adoptuje Jej, (czyli „D”) nieślubne dziecko,
które też pochodziło z jego zdrady (czyli Wacka), co nie zmieniło faktu, że był
cały czas w okrutny sposób oszukiwany. Nie chciał mi wierzyć, kiedy go miesiąc
wcześniej o tym fakcie poinformowałem. No, ale nie będę się rozczulał nad
sytuacją Wacka. Obu nam „D” dała w dupę oszukując maksymalnie ile się dało. A
ona kombinowała gdzie by tu sobie umościć gniazdo wraz z nieślubnym dzieckiem,
bo jak mówiła ma już prawie czterdzieści lat i się niczego nie dorobiła
oprócz………. a czas leci nieubłaganie.
Jednak
moim zdaniem coś się jeszcze musiało stać tego wieczoru po moim wyjściu z mieszkania
„D”. Następnego dnia o ósmej rano dzwoni komórka – patrzę - dzwoni „D”. Co Ona
jeszcze może ode mnie chcieć? Mimo wszystko, znowu jak zawsze w kontaktach z
„D” serce mi zadrżało. Odebrałem – Pawełku, bardzo chciałam cię przeprosić za to,
co się wczoraj stało; rozmawiałam w nocy ze swoją mamą i stwierdziłam, że
musiałeś się wtedy strasznie czuć, że wyrządzona została ci wielka krzywda; po
tym wszystkim stwierdziłam, że jednak ciebie tylko kocham i bez ciebie moje
życie nie ma sensu i z tobą tylko chcę dalej żyć. Zatkało mnie, nie wiedziałem,
co mam odpowiedzieć. „D” kontynuowała – proszę Pawełku spotkajmy się dzisiaj u
mnie w mieszkaniu, po pracy, chcę, aby jeszcze moja Mama przy tym była, bo bardzo
mi zależy na Jej akceptacji; chce dalej z tobą być, tylko ciebie kochać i
nikogo więcej !!!!! Jednak coś musiało się stać poprzedniego dnia wieczorem.
Już nie wierzyłem w to, co mówiła „D”. Czy Wacek odwołał swoje oświadczyny po
wczorajszej konfrontacji? Czy to jemu właśnie wczoraj zostało wyrwane serce????
Przecież
oddał się Jej całkowicie i dowiedział się, że cały czas był oszukiwany. Moje
serce zostało już dużo wcześniej kilkukrotnie wyrwane przez „D” tak, że nad
samym sobą nie miałem się, co rozczulać; była to konsekwencja mojej decyzji pozostania
z prostytutką i wiary w zmianę Jej mentalności i wiary w możliwość istnienia
Jej miłości do mnie. Dalej zastanawiałem się, co „D” sobie wykombinowała.
Wczoraj powiedziała, że układa sobie życie z Wackiem i bez skrupułów mnie
kolejny raz zostawia a teraz zapewnia mnie znów o swojej miłości.
Realnie
patrząc na to wszystko nie mogłem Jej wierzyć, to było kolejne oszustwo, z
jakichś powodów jednak musiała zrezygnować z Wacka albo Wacek po prostu
zrezygnował z Niej. A ja, co??? Miałem teraz w ramach współzawodnictwa z
Wackiem i innymi spotkać się z „D” w towarzystwie Jej Matki, jako świadka i
teraz niby ja miałem się z czymś deklarować???? Po tym wszystkim wiadomo było
przecież, że to nie jest miłość z Jej strony w stosunku do mnie; parę chwil
wcześniej chciała przecież mnie na zawsze zostawić. To, że ja Ją kochałem i
przeszedłem z nią przez to całe prostytucyjne piekło i bagno nie miało dla Niej
żadnego znaczenia. W jednej chwili potrafiła wszystko odrzucić – Pani bez
Skrupułów; coraz bardziej uwidaczniało się Jej doświadczenie, jako dominy; była
bezwzględna i nie liczyła się z niczym. Dokonywała tylko własnych jak osądzała
celowych wyborów i reszta nie miała znaczenia.
Potwierdziłem „D”, że się spotkam z Nią w towarzystwie Jej matki!!!
Postanowiłem też, ze muszę się bardzo kontrolować w swoich wypowiedziach i
deklaracjach; pomyślałem też, że może też będę nagrywany (przypominam, o czym
już wcześniej pisałem, „D” mnie wielokrotnie nagrywała; w sumie miała 19 godzin
nagrań naszych rozmów; nagrywała nas wszędzie: podczas spaceru, podczas jazdy
samochodem, w łóżku, gdy ja się z nią kochałem a ona ze mną się pieprzyła,
podczas kłótni – to Ona wiedziała, że się będziemy kłócili i tak prowadziła rozmowę,
aby do tej kłótni doprowadzić i podczas niej, aby przedstawić się z dobrej
strony - oczywiście tej poszkodowanej) a potem to Panie mogą nagranie wykorzystać
przeciwko mnie. Dyktafon kupił „D” Jej mąż, gdy jeszcze byli małżeństwem i gdy
Ona udzielała się w burdelu na Freta; w okresie burdelu otrzymała też w prezencie
od męża nowy aparat fotograficzny; nim też zrobiła siebie kilka zdjęć w lokalu
na Freta użytych potem do ogłoszeń prostytucyjnych. Pierwszym nagraniem na
dyktafonie był instruktaż „D” przez męża jak się tym urządzeniem należy
posługiwać. Do czego to urządzenie miało służyć; kogo to małżonkowie w
porozumieniu mieli nagrywać????? Przypomina mi się afera z senatorem, który
został nagrany podczas spotkania przez zespół prostytutek kierowany przez
sutenera. Senator był przebrany w ubranie kobiece, razem zażywali narkotyki a
potem towarzystwo prostytucyjne go szantażowało….
I tak
to spotkałem się po południu, po pracy z „D” w towarzystwie Jej Matki. Zastanawiałem
się, czego teraz ode mnie te Panie oczekują. Poprzedniego dnia „D” wychodziła
za mąż za Wacka i oświadczyny zostały przyjęte a dziś ja mam niby być znów
Najdroższym, Najukochańszym, Najcudowniejszym Pawełkiem. Wyraźnie widać, że
temu „team-owi” damskiemu coś nie wyszło w planach. I co ja mam teraz
powiedzieć. Że kolejny raz zostałem wykiwany, ale teraz bardzo się cieszę, że
„D” z nieznanych mi powodów kolejny raz do mnie wraca. Że po odrzuceniu oferty
Wacka lub cofnięciu przez Wacka swoich oświadczyn, „D” przypomniała sobie o
tych milionach z mojego ogłoszenia sprzedaży nieruchomości i wraca do mnie. Podczas
umówionego spotkania z „D” w towarzystwie Jej Matki powiedziałem, że chciałbym
być z „D”, pomagać Jej, opiekować się Nią. Matka powiedziała – no to kochajcie
się – życzę powodzenia, po czym pojechała do „K”. Godzinę później, gdy już poszliśmy do łóżka, aby „D” mogła potwierdzić
swoją miłość do mnie,
zadzwonił domofon. To Wacek – powiedziała „D” i nawet się
nie ruszyła. I tak role się zmieniły; Wacek – wczorajszy narzeczony, stał przed
drzwiami klatki schodowej i nie został wpuszczony a ja – wczoraj porzucony, dziś
leżałem w łóżku z „D”. Los człowieka jest trudny do przewidzenia !!!!
W
związku z tym, że „D” otrzymała wypowiedzenie z pracy Jej sytuacja znowu się
pogorszyła. Poprosiła mnie, abym znowu zaczął Ja wspierać finansowo i tak też się
stało. Poza tym „D” wiedząc, że Jej matka ma wrócić do swojej rodziny, za moją
rada zaczęła szukać opiekunki do dziecka. Przez Internet znalazła opiekunkę i
miała już pomoc do dziecka. Potencjalny ojciec dziecka na tę chwilę był praktycznie
z danymi osobowymi ustalony; należało czekać na decyzję sądu w sprawie nakazu
przeprowadzenia badań genetycznych i dalej ustalenia alimentów. Wróciliśmy więc
z powrotem do tematu ustawienia i ukierunkowania „D” do przyszłego życia i możliwości
Jej samodzielnego utrzymania się tj. uzyskania przez „D” uprawnień państwowych
w zawodzie zaufania publicznego na który jest zapotrzebowanie na rynku pracy oraz
w którym to kierunku ukończyła właśnie za moją namową i pomocą dwuletnie studia
podyplomowe. Pomimo otrzymanego wypowiedzenia z pracy uważałem, że jest to
teraz ostatnia okazja w Jej życiu aby przysiąść do nauki i zdać egzamin
państwowy w okresie pół roku do roku. Mając małe dziecko na wychowaniu i
chodząc do pracy nie dała by rady na jeden moment skumulować tyle wiedzy aby
zdać egzamin. Ja ze swojej strony wykupiłem Jej abonament na internetowe testy
przygotowywujące do państwowego egzaminu pisemnego
oraz zakupiłem niezbędne
pomoce naukowe – opracowania i przepisy prawne. Materiału była ogromna ilość. Zaczęła
się intensywna nauka dzień w dzień. Razem spędziliśmy wiele godzin ucząc się
wspólnie lub Ją przepytywałem z przerobionego materiału i wspólnie tę wiedzę
utrwalaliśmy. „D” mając też opiekunkę do dziecka mogła jeździć do biblioteki
aby uczyć się w ciszy i spokoju.
Jednak
moja wiara w uczciwość „D” w stosunku do mnie, pozostała po tym co już z Nią
przeszedłem – była bardzo ograniczona. Prostytucja w okresie kiedy przysięgała,
że mnie Kocha, dalsze zdrady kiedy z Nią zostałem, wmawiane mi ojcostwo Jej
ciąży z kim innym, wreszcie decyzja o wyjściu za mąż za Wacka w czasie gdy
znowu zapewniała mnie o swojej ogromnej miłości, nie dawały podstaw na
pozytywne spojrzenie w przyszłość tego związku. Pamiętałem, że gdy odezwała się
do mnie w październiku poprzedniego roku po trzymiesięcznej przerwie w naszej
znajomości gdy wcześniej w lipcu powiedziała bez skrupułów i jakiegokolwiek
wyjaśnienia – to już koniec Pawle – i odłożyła słuchawkę, też miałem takie same
wątpliwości. Teraz tych wątpliwości było jeszcze więcej. Pamiętam jak w
listopadzie tamtego roku, przeczytałem na portalu fetysz.pl jakiś post i
skomentowałem go, że to pisze pewnie Pani Wizytator pod kolejnym Nickiem (styl
i niektóre elementy wypowiedzi pasowały mi jak ulał do Mojej Ukochanej „D” vel
Pani Wizytator). I wtedy pojawił się komentarz do tej mojej wypowiedzi
podpisany przez „adamfet”. Nick „adamfet” był używany przez prezesa Spirit (kochanka
„D”) w korespondencji z Nią. I „D” wiedziała, że ja o tym wiem. Więc „adamfet”
w tym komentarzu wypowiedział się na mój temat, komentując szyderczo moje
wykształcenie kierunkowe oraz szczegół z mojej anatomii o którym wiedziała
tylko „D”. Na dodatek „adamfet” zajął się też moją żoną pisząc, że jest
sutenerem. Znałem też wcześniejsze ordynarne i pełne gróźb wypowiedzi Pani
Wizytator na tym portalu w których oskarżała osoby z których opiniami się nie
zgadzała i groziła im kodeksem karnym, policją i prokuratorem.
A więc styl
komentarza i szczegóły wskazywały, że pod Nickiem używanym przez Spirita kryła
się Pani Wizytator czyli Moja Ukochana „D” i użyła tego nicka aby podejrzenia o
autorstwie tego komentarza skierować na byłego swojego kochanka. Niech się były
i aktualny kochanek za łby wezmą !!!! Parę razy pytałem „D” o ten komentarz a
Ona twierdziła, że nic nie wie na ten temat. A było to przecież znowu w okresie
gdy przysięgała mi ponownie, ogromną, największą miłość bez kłamstw i oszustw.
Pomny tego wszystkiego lecz podejrzewający,
że kłamstwa i oszustwa w dalszym ciągu są największymi przyjaciółmi „D”
postanowiłem sprawdzić jak w tej materii wyglądają słowa Mojej Ukochanej o Jej
zmianie tj. „żebyś Ty Pawle wiedział jak przewartościował się mój świat przez te
miesiące, jak wiele się nauczyłam, jak wiele mnie nauczyła Twoja Miłość,
troska, żebyś Ty wiedział, co przepełnia moje serce, żebyś Ty wiedział jak
przeraźliwie żałuję, jakiego znaczenia nabrały słowa MIŁOŚĆ, KOCHAĆ, WIERNOŚĆ”. Szczegółów technicznych nie będę na blogu
opisywał lecz w końcu naocznie i osobiście stwierdziłem, że Moja Ukochana „D”
pisze również pod Nickiem „adamfet” i była właśnie autorem tego ordynarnego
komentarza na mój temat. I na dodatek było to w okresie gdy po trzymiesięcznej
przerwie w naszej znajomości sama się ponownie odezwała się do mnie mówiąc i przekonując,
że kona z tęsknoty i życia beze mnie nie widzi. Wtedy też się dowiedziałem, że
„D” to również „Katarsis”, „AGD”, Karat71, Temptation, na portalu garsoniera.pl
oraz, veronique, radek-b, Mateusz111, pani Karina, Dragon, pani Dorota - na
fetysz.pl; była jeszcze agandą, adopcją, truesaphire, poison itd. Do większości
w/w ników „D” miała jednakowe hasło, którym jak to przystało na groźną dominę,
było ordynarne słowo. Gdy się to wszystko wydało była znowu kolejna awantura,
ja chciałem uciekać, Ona mnie zatrzymywala, była szarpanina. „D” stawała się
coraz bardziej chamska i ordynarna. Praktyka prostytucyjna z zajęć
dominacyjnych coraz częściej dawała o sobie znać w życiu prywatnym „D”. Podsumowując
należy stwierdzić, że to wszystko o czym zapewniała „D” - „żebyś Ty Pawle wiedział jak
przewartościował się mój świat przez te miesiące, jak wiele się nauczyłam, jak
wiele mnie nauczyła Twoja Miłość, troska, żebyś Ty wiedział, co przepełnia moje
serce, żebyś Ty wiedział jak przeraźliwie żałuję, jakiego znaczenia nabrały
słowa MIŁOŚĆ, KOCHAĆ, WIERNOŚĆ” było
kolejnym Jej kłamstwem i oszustwem. Na dodatek potwierdzeniem tego oszustwa
było to, że zdecydowała się doprowadzić do tego, aby Wacek się Jej oświadczył,
oświadczyny zostały przyjęte, tylko z jakiś przyczyn oszustwo w stosunku do
Wacka nie mialo dalszej kontynuacji.
Po awanturze „D” napisała do mnie:
Pawełku,
Dawno nie pisałam do Ciebie. Nie mam jednak innego środka by przekazać Ci pewne rzeczy. Chciałabym abyś uwzględnił to, co napiszę.
Dawno nie pisałam do Ciebie. Nie mam jednak innego środka by przekazać Ci pewne rzeczy. Chciałabym abyś uwzględnił to, co napiszę.
1. W październiku 2008
zadzwoniłam do Ciebie, bo bardzo, straszliwie bardzo za Tobą tęskniłam. Byłeś
ciągle w moich myślach. Nie mogłam żyć bez Ciebie (i zaraz ze mnie szydziła w Internecie
pisząc pod nickiem „adamfet”).
2. W lutym, stwierdziłam ostatecznie, że Ciebie kocham (ostatecznie stwierdziła po trzech latach naszej znajomości, gdy cały ten czas zapewniała mnie, że jestem miłością Jej życia, zdradzając mnie w tym czasie wielokrotnie, cały czas oszukując, kłamiąc, robiąc sobie dziecko z jeszcze innym, którego nie bardzo mogła określić z pośród jeszcze innych a mnie wmawiając ojcostwo i na koniec miała wyjść za mąż za jeszcze innego, tylko Jej nie wyszło; i teraz ostatecznie stwierdziła, że mnie kocha – ILE MOŻE BYĆ WARTA TA JEJ MIŁOŚĆ ?????), że z Tobą chcę być, żyć, że tylko z Tobą odczuwam szczęście (PO TYLU PIERDOLENIACH SIĘ Z INNYMI I JESZCZE PO UPRAWIANIU W TYM CZASIE PROSTYTUCJI). Tobie poświęciłam wszystko (NIE MOGĘ ZROZUMIEĆ CO TO ZNACZY DLA Niej – wszystko) ufając, że będziemy szczęśliwi a ty obiecałeś, że się zmienisz (teraz ja się miałem zmienić – ale kpiny, aż słów mi brakuje aby to wszystko skomentować).
3. Z wielkim bólem, wstydem,
żalem, poczuciem winy przychodzi mi mówić o wszystkich złych rzeczach, które
zrobiłam. Jest to dla mnie bardzo trudne z uwagi na bardzo przykre emocje z tym związane (jak
się pierdoliła z innymi i uprawiała prostytucję z uśmiechem na ustach to miala
przykre emocje; wystarczy poczytać komentarze Jej klientów na garsonierze.pl
gdzie opisywali jak to Dona30 starała się aby dogodzić klientowi, jaki miała
szeroki zakres usług i nawet jak się sama pod męskimi Nickami zachwalała (np.Karat71)
– to były te przykre emocje).
4. Aby mówić o tym potrzebuje
czuć życzliwość właśnie wtedy, gdy ja czuję wewnętrzny ból (ból miała gdy trzeba było się przyznać
do tego wszystkiego) związany z mówieniem o tym.
Życzliwość dla mnie w tych chwilach złagodzi ból i pozwoli opowiadać o tym
wszystkim. Agresja, pochopne wnioski (!!!!!!!!!!!), wyzwiska są blokadą.
5. Przez te 3 i pół roku było
i jest wiele kłamstw i oszustw z Twojej strony (!!!!!!!
- teraz winę starym sposobem na mnie przerzuca; z bagna Ją wyciągałem a Ona
twierdzi, że to były kłamstwa i oszustwa; tak się tylko Oszustka może bronić). Ja Tobie to wszystko wybaczyłam i wiem, dlaczego i jak było
naprawdę. Moje pytania o sprawy dotyczące Ciebie, a jest ich zaledwie kilka
zawsze pozostają bez odpowiedzi. Brak odpowiedzi nie jest bez przyczyny, pierwsza,
jaka się nasuwa to ta, że prowadzisz podwójne życie (!!!!!! jakie Ona
prowadziła życie – potrójne, poczwórne, po n-te, przyjmując po paru klientów na sex dziennie lub mając paru kochanków na
raz; mnie teraz wypominała, że mam żonę i się jeszcze nie rozwiodłem) tak jak to już było.
6. Bijesz mnie a później
wypierasz się, że tak nie było (i
dalej potwierdzam, że ja Jej nie biłem; to Ona wielokrotnie się ze mna szarpała
gdy chciałem przed nią uciekać; często wracałem do domu w porwanym ubraniu –
wyrwane kieszenie, urwany rękaw, powyrywane guziki razem z materiałem;
stosowała chwyty dominy które praktykowala podczas sesji prostytucyjnych lub
wyuczonych podczas sesji znęcania się nad kochankiem masochistą „prezesem
Spirit” a potem innymi klientami Dony30 – kopanie do utraty tchu po brzuchu,
deptanie, skakanie po ciele, łamanie palców, spuszczanie krwi, przebijanie
mięśni, maltretowanie obcasami kutasa kochanka i jak najbardziej wulgarne
wyzywanie i poniżanie itp).
Nigdy mnie nie przeprosiłeś
a wręcz przeciwnie obrażasz się, że wypraszam Ciebie z mojego domu, gdy mnie
uderzysz (???????).
Ja Ciebie bardzo kocham (!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!), myślę, że i dziecko także. Jest mi bez Ciebie źle. Ciągle myślę
o Tobie, nie mogę nic robić. Nie zgadzam się jednak dalej na takie traktowanie.
Ty nie jesteś prokuratorem, jeśli kochasz to zachowuj się w każdej sytuacji jak
kochająca osoba (Ukochana „D” kiedy się pierdoliła z innymi, zachowywała
się tak jak powinna się zachowywać, osoba która kocha bezgranicznie mnie –
Pawła). To jest sposób na wyjaśnienie wszystkiego,
szczerość i miłość bezgraniczną (i tu znowu brakuje mi słów do
skomentowania tej bezczelności) .
Twoja „D”
Odpisałem:
Kochana „D”, napisałaś mi:
"W lutym, stwierdziłam ostatecznie,
że Ciebie kocham, że z Tobą chcę być, żyć, że tylko z Tobą odczuwam szczęście.
Tobie poświęciłam wszystko ufając, że będziemy szczęśliwi a ty obiecałeś, że
się zmienisz".
Cieszę się, że po 3,5 roku
znajomości, setkach zapewnień, że kochasz, że chciałaś mi poświęcić swoje życie
(już w 2006r), po setkach stosunków ze mną, po tysiącach kłamstw, po setce
zdrad, po zniszczeniu mojej pozycji społecznej (nazywasz to kosztem tej miłości),
po odizolowaniu mnie od rodziny, po oszustwie w sprawie ojcostwa, w lutym tego
roku stwierdziłaś ostatecznie, że mnie kochasz i mnie poświęciłaś
"wszystko". Nie wiem, co to znaczy dla ciebie wszystko - czy to
wszystko nazywa się prezes Wacek? Moim zdaniem niewiele się zmieniło – jak kłamałaś
tak kłamiesz dalej. Na ostatnim spotkaniu znowu to samo; najpierw kłótnia o
kłamstwa potem zapewnienia, że już możesz o wszystkim mówić, potem atak na mnie
i znowu kłótnia, ja uciekam a Ty mnie gonisz i oczywiście znowu moja wina. Ostatnie kłamstwa z kontami pocztowymi,
hasłami potwierdzają, że nie zamierzasz nic zmienić. Podarowujesz mi jakieś
ochłapy prawdy (konto na garsonierze) a dalej kłamiesz o innych kontach (pani
Dorota, truesaphire i innych). Tam gromadzisz wszystkie swoje wiadomości i
korespondencję tajną, związaną z kochankami i klientami. Gdy pytałem o sprawy rozwodowe (nowo
ujawnione kłamstwo) to znowu była awantura.
Z przerażeniem sobie uświadomiłem, że Ty mając kilkadziesiąt tysięcy złotych
na koncie, kupione mieszkanie chcesz się pozbyć swojego dziecka i handlujesz
nim na portalu adopcja. To jest przerażające.
Taki sam jest Twój stosunek do mnie - kłamstwa, kłamstwa, kłamstwa i nie
masz zamiaru nic wyjaśnić.
Wiem jeszcze o paru innych Twoich kłamstwach, ale Ci
już nie powiem, co i skąd. Tak samo jak niepotrzebnie Ci powiedziałem o
dragonie, Adamiefet i innych kontach i hasłach do nich. Trzeba było siedzieć
cicho i dalej obserwować jak kłamiesz.
Ale ja już mam tego dosyć. Tak nie można żyć, taka nie może być żadna
przyszłość; zdrada i kłamstwo, zdrada i kłamstwo - to mi oferujesz i pytasz się
mnie jak ja widzę naszą wspólną przyszłość. Po ostatnim naszym spotkaniu nic
nie widzę – wszędzie mgła omamiania i oszustwa.
Twój Paweł
A tak jeszcze rok
wcześniej „D” mi przysięgała:
Pawle, przysięgam Ci miłość,
wierność, lojalność i że będę przy Tobie dopóki Ty mnie nie odrzucisz, PRZYSIĘGAM.
Jesteś cudownym, szlachetnym,
dobrym Człowiekiem. Kocham Cię ponad własne życie
I NIGDY CIĘ JUŻ NIE ZAWIODĘ.
I NIGDY CIĘ JUŻ NIE ZAWIODĘ.
Twoja „D”
CDN
A nie lepiej napisać WAKACJE!!!
OdpowiedzUsuńOd miesiąca zajawka i ani widu
Jeszcze trochę i będzie dalszy ciąg. Paweł
OdpowiedzUsuń